fot. CC0
fot. CC0

Aż strach myśleć inaczej. O granicach wolności w „wolnych mediach”.

Rafał Woś Rafał Woś Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 75
Liberalne media antyPiSowskie doszły do już do tego momentu jałowej jednomyślności, że najświeższe myśli pojawiają się tam w rubryce… listy od czytelników.

Nowa-stara taktyka mediów

Nie pamiętam prasy z czasów komuny. Co nieco jednak na jej temat czytałem. Chyba u Michała Ragdowskiego (w jego szkicu o historii tygodnika „Polityka”) stało, że choć różne frakcje w KC miały swoje tytuły prasowe to nie mogły walić w siebie tak po prostu i otwarcie. To byłoby niemile widziane i przeczyło obrazowi jedności. Ataki szły więc różnymi innymi - innowacyjnymi - kanałami. Na przykład poprzez „listy do redakcji”. Ci co mieli wiedzieć to wiedzieli, o co chodzi. A oficjalnie nikt się nie mógł do niczego przyczepić. 

Przypomniało mi się to teraz, gdy portal „300Polityka” (pozdrawiam serdecznie) zauważył bardzo ciekawy „list czytelnika” opublikowany kilka dni temu w „Gazecie Wyborczej”. Przedstawiono w nim w kilku zwięzłych punktach (konkretnie pięciu) krytykę poczynań antyPiSowskiej opozycji pod kierunkiem Donalda Tuska. Ten list to chyba najlepszy, najbardziej niepokorny, zaskakujący i świeży publicystyczny głos jaki wydała z siebie „GW” siłami wszystkich zawodowych komentatorów. Tak własnych, jak i gościnnych. Mniej więcej od dwóch albo i trzech lat. 

Podsumujmy szybko te punkty, bo warto. Czytelnik pisze:

  1. Donald Tusk ciągnie na dół całą opozycję
  2. Jego zwrot w lewo wystraszył libków (uciekli do Konfy) i obraził lewaczków (za próbę przejęcia ich agendy)
  3. W temacie „Polska w Europie” Tusk nie proponuje niczego poza anachronicznym „Unia ma zawsze racje a Niemcy wiedzą co robią i przy ich fortunie nasza też wyrosnąć może”.
  4. W polityce wewnętrznej u Tuska jest tylko antyPiSizm. I nic ponad to.
  5. Tusk nie gwarantuje dobrej współpracy z koalicjantami od Hołowni i PSLu.

To droga beznadziejna i skończy się płaczem i kolejnymi przegranymi wyborami.

Zgoda, zgoda i 5x zgoda! 


Tajemniczy Czytelnik. Kim jest?

Pod listem podpisany jest tajemniczy Miłosz Miły. Kim jest? 

Scenariusz 1. Miłosz Miły to faktycznie jest przypadkowy czytelnik, który wypił kawę, siadł i napisał. A redakcja wydrukowała. W sumie dobrze, że napisał, bo takich odmiennych od tzw. linii redakcyjnej głosów szalenie w mediach antyPiSowskich brakuje. A w „Gazecie Wyborczej” brakuje już w szczególności. Do tego stopnia, że „spory” toczą tam ze sobą Dominika Wielowieyska z Pawłem Wrońskim. I Bartosz Wieliński z Cezarym Michalskim. Choć oczywiście dla 99 procent czytelników wie, że nie są to żadne spory, bo nie może być sporów pomiędzy ludźmi myślącymi dokładnie tak samo i kiszącymi się od lat w tym samym sosie towarzysko-ideowym. 

Scenariusz 2. Miłosz Miły to czytelnik nieprzypadkowy. Człowiek z „gazetowyborczej” orbity. Może zawodowy komentator? A może komentator okazjonalny? Napisał sam albo zachęcony przez kogoś z redakcji. A redakcja wydrukowała. W sumie dobrze, że napisał, bo takich odmiennych od linii redakcyjnej głosów szalenie w mediach antyPiSowskich brakuje. A w „Gazecie Wyborczej” brakuje już w szczególności. Ale jeśli MM to czytelnik nieprzypadkowy, to znaczy, że w samej „GW” ktoś uznał, iż ten brak pluralizmu jest już wręcz nieznośny. Do tego stopnia, że trzeba go przełamać takim votum separatum. 

Ujawnić się Miłosz Miły nie mógł. To znaczy pewnie mógł, ale nie chciał. Po co ryzykować bycie potem elementem niepewnym? Potencjalnym odstępcą od jedynie słusznej linii? Po co mają się na ciebie obrażać, wydzwaniać do twoich przełożonych z rzekomą troską „co się z nim porobiło?”. Grzebać ci potem w tekstach i odwalać pomysły doszukując się podejrzanych tonów? Myślicie, że przesadzam? Że to tak nie działa w „wolnych mediach”? 

Taki mamy klimacik w mediach liberalnych

Otóż niestety, tak to właśnie działa. Wiem, co mówię. Bo sam kiedyś myślałem, że to tak nie może być. Aż się przekonałem, że jednak może. A jak ktoś się za bardzo upiera i nie chce z tym pogodzić, to zostanie odwirowany i siłą odśrodkową wypchnięty poza bramę zakładu.

Nie wiem, który z tych dwóch scenariuszy jest prawdziwy. Pierwszy czy może drugi? Jedno jest pewne. Oba pokazują, że klimacik w mediach liberalnych daleki jest od tego, co ludzie „wolnych mediów” chcieliby, żebyście na ich temat sądzili. 

Czytaj dalej:



Rafał Woś
Dziennikarz Salon24 Rafał Woś
Nowości od autora

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura