Pamiętacie? Swego czasu salonowa wierchuszka zmieniła zasady i trzeba było się logować przez FB, co wielu bywalcom sprawiło niesamowity kłopot, bo (jak pisali) "złamie im to karki" i "nigdy nie dopuszczą do zabrania im anonimowości i podmiotowości", a w ogóle, czemu The Jankes mieliby sterować ich poczynaniami?
Kołomyjka się ciągnęła, wielu wyemigrowało i założyło własne blogi, albo przylepiło się do innych portali - rozżaleni byli po sam dach, Eska nawet przewidywała upadek salonu w ciągu miesiąca, albo dwóch. Kuzyni (czyli Lula, Eryk i Adam Kądzio) pierwsi gardłowali, że wolności nie sprzedadzą i w nowym tworze prędzej gruszki na wierzbie zobaczą niż ich pisanie. Eska pisała gdzie indziej, całość pisich blogerów aż bulgotała z oburzenia .....
I co?
Właściwie nic. Piszą tu pokornie znowu, już bez złośliwych wtrętów, niecne napady na ich internetową wolność im nie przeszkadzają, a swe oburzenie zamietli dyskretnie pod dywan i udają, że deszcz pada, bo co mają zrobić innego, gdy siła przyzwyczajenia to okrutna Pani?
Istnieje jeszcze poza s24 skupisko emigracji pod tytułem "Polskim tekstem" i tam jest najwięcej uciekinierów, którzy nie zrobili z gęby cholewy - ale oni też - powoli i bezwolnie powrócili na "żółty ściek" jak go szumnie nazywali w epoce swej emancypacji za trzy grosze ...
Wiecie, kto naprawdę, jako jedyny dotrzymał słowa, że nie wróci?
Napiszmy to boldem: LULA.
Jako jedyna - co powiedziała - to dotrzymała.
Reszta - po wielkim kwiku i krzyku - pokornie wróciła w ramiona Wielkiego, Znienawidzonego Żółtego Ścieku, na który wylali tyle wiaderek pomyj, że nawet Kaczyński by mógł się nauczyć nowości z dziedziny hejtu i nienawiści.
Piękna i inteligentna Lulo! Gratuluję, choć konkurencja była mierna, niekonsekwentna i całkiem niewiarygodna.
Obyś żyła wiecznie!