Dziennikarze niepropolscy wypytują sąsiadów z pobliskich domów, które mają niedaleko do willi Pana Premiera Kaczyńskiego. Oto, co można posłuchać, w erze, gdy policja właściwie wchodzi im do salonów i sypialni z powodu Naszego Dobroczyńcy:
- Bardzo mnie to denerwuje. Mieszkam tu obok, 500-700 metrów i okna nie mogę otworzyć
- To jest szaleństwo, wariactwo, pilnować jednego dziadka takimi siłami. Chory kraj.
- On wychodził do samochodu, a nasz samochód zatrzymali, nie mogliśmy przejechać, aż on wsiądzie i odjedzie
I wiele innych ...
Mój komentarz.
Rozumiem, że Dobroczyńcę i Zbawiciela trzeba chronić za wszelką cenę, ale może niech ktoś skuma, że Warszawa to nie odludne domki i oddalone od siebie ziemianki. Albo, że na Żoliborzu nie mieszkają tylko wyznawcy i klakierzy Wyżej Wspomnianego. Miliony policjantów, pojazdów, kordonów i szeregów żandarmerii i policji mogą troszkę przeszkadzać ludziom, którzy mieli nieszczęście osiedlić się w okolicach domostwa Wielkiego Kochanka Ludu ....
Demokracja?
Nawet nie dyktatura za bardzo, bo Boski Przywódca mieszka zazwyczaj w Pałacu / Zamku, którym się oddziela od miłości i uwielbienia Społeczeństwa.
Kiedy Kaczyński odpuści swoim sąsiadom?
THX