Trzy notki o śmierci Jerzego Stuhra zostały pozbawione poziomu komentarzy. Redaktorzy co prawda pozwolili na nie w pierwszym tekście o tej tragedii, ale po kilkudziesięciu wpisach podjęli jedyną słuszną decyzję o zablokowaniu postów.
Wiem dlaczego, bo zdążyłem tam zajrzeć. Podobnie miała się sprawa z wczorajszym nekrologiem Tadeusza Woźniaka.
Codzienni bywalcy salonu po prostu nie potrafią przestać syczeć jadem i opluwać czci zmarłej istoty, choć w większości uważają się za katolików, co jest śmieszne i pełne hipokryzji jednocześnie.
O ile rozumiem ich nieopanowanie w politycznych wojenkach, gdzie bluźnią i walą ad personam bez opamiętania i ograniczeń - tak pojąć nie potrafię, jak mogą się tak szmacić pod tekstami o śmierci osób, których za życia szczerze nienawidzili.
Redakcja zdaje się powoli poznawać ohydną prawdę o niektórych salonowych "pisarzach". Nawet ona zauważa nieprzyzwoitość i zwykłe zezwierzęcenie tej politycznie nakręcanej trzódki, której daleko do parametrów zwykłego Człowieka.
r
Inne tematy w dziale Kultura