Ja tak bym się nie cieszył,przypomnę,że deficyt budżetu to 184 mld zł a potrzeby pożyczkowe państwa na poziomie 450 mld.
Jak nie będzie palowanych wpływów budżetowych to:
obetną wydatki,znowelizują budżet i dodatkowo nas zadłużą,tylko kto będzie spłacał?
Wnuki?
Nie zapłacicie tego vat dziś,wasze dzieci i wnuki zapłacą jutro,z odsetkami.
Chciałbym nieśmiało przypomnieć rok 2012,to rok załamania wpływów budżetowych i przekroczenie barier zabezpieczających przed wzrostem długu publicznego.
Czym się to skończyło?
Zamachem na OFE i FRD w sumie 172 mld i okrojoną waloryzacją rent i emerytur na 5 mld.
Recesja jest naprawdę gorsza od inflacji,mimo ruchów w 2012 roku,zadłużenie budżetu znowu zaczęło rosnąć.
I skończyło się bon motem uczonego męża:
piniędzy ni ma i nie bedzie!
Koniec kazania.
Amen!