pixabay
pixabay
alamira alamira
758
BLOG

Dzień Dziękczynienia

alamira alamira Gotowanie Obserwuj temat Obserwuj notkę 34

Dziś dzień dziękczynienia. Rankiem umówiłem się z Najwyższym, że dziś nie piję. Znaczy się nie piję wina. Jednak robiąc zakupy w  Auchan gdzie rozglądałem się za jakąś indyczką skręciłem na półki z winami by sprawdzić ceny tegorocznego Beaujolai Nouveau. Potem jeszcze rzuciłem okiem na nowości. A tam wino: Plan de Dieu. A więc taki był zamysł Najwyższego na dziś? Za taką łaskawość trzeba było zapłacić tyle co za trzy butelki bożole. Grace a Dieu de Plan de Dieu pour alamira! Chwała Panu za boski plan dla alamiry! Indyczek nie było.

I jak tu się odwdzięczyć bez indyczki? Kupaż grenache, syrahu i mourvedre dał ciemnorubinową ciecz w aromacie owoców leśnych i ziół. Na szczęście mój osobnik wąchał beczkę dębową przez co jego owocowość została ugładzona przez taniny, ale i tak jak na mój gust trochę mało było kwasowatości. Jeśli w niebie będziemy skazani na słodkie wina to muszę się jeszcze zastanowić.


"Przygotowanie świątecznego posiłku to stresująca sprawa. Nic dziwnego, że od połowy listopada do końca grudnia gwałtownie wzrasta odsetek morderstw" (Anthony Bourdain)

Coraz więcej wiemy o samobójczej śmierci Anthony Bourdaina. Im więcej wiemy tym smutniej jest o tym myśleć i pisać. Posłuchajmy co gotował na ten dzisiejszy dzień:

 Przygotowywał dwa indyki, jeden na pokaz a drugi na stół. Tego pierwszego po upieczeniu i przystrojeniu w papierowe pantalony zakładane na udka i przyozdobieniu całym tym świątecznym szajsem wnosił na salon by goście podjęli zachwyty i achy, i ochy po czym oddalał się z nim pośpiesznie do kuchni i serwował drugiego, wyporcjowanego i pokrojonego dla wygody gości i swojej. Ktokolwiek kroił faszerowanego indyka na oczach gości rozumie ten zabieg bez zbędnych tłumaczeń. Przypominam sobie swoją przygodę sprzed kilkunastu laty gdy po rozmrożeniu indyczki nakładłem farsz i nie sprawdziłem, że we wnętrzu znajduje się worek foliowy z podrobami. Przy serwowaniu czwartej czy piątej porcji natrafiłem na ten worek. Piętnaście par oczu miało niezły ubaw.

Spytacie pewnie co działo się z tym indykiem na pokaz? Nic w przyrodzie nie ginie. Kucharze jedzą kiedy pozbędą się gości. Większość z nas tylko kosztuje potrawy i jest zbyt zestresowana by spokojnie coś zjeść. Jak gotuję dla większej liczby osób to następnego ranka mam mniej na wadze od jednego do dwóch kilogramów. Co więc z tym indykiem? Posłuchajcie Anthonego: "na koniec całej tej hecy, gdy wszyscy goście już sobie pójdą i w domu nie ma nikogo oprócz ciebie, możesz sobie zapalić skręta, siąść w gaciach przed telewizorem i zjeść ze smakiem kanapkę z pieczonym indykiem i nadzienie odgrzane z sosem." Zawsze to lepsze niż jakiś przypadkowy mord.

Z dzikim indykiem kanadyjskim miałem tylko raz do czynienia. Wybrałem się na polowanie na tę zwierzynę do naszych południowych sąsiadów. Po zestrzeleniu jednego nie miałem już dalej ochoty polować. Indyk jako nielot jest łatwym celem i polowanie może wkrótce zakończyć się masakrą. Zgodnie z zasadami męskiego gotowania zjadłem swojego indyka z przyjaciółmi. Jego przyrządzanie podobnie jak innego dzikiego ptactwa wymaga jednak pewnej inwencji by nie przesuszyć mięsa. Nie dziwię się, że to łatwe do zdobycia pożywienie stało się symbolem przetrwania pierwszych europejskich przybyszów na kontynent amerykański. 

Historia tego "Turka" jest związana z kolonialną przewagą Brytoli na morzach. Indyk podobnie jak kukurydza, przywędrował do Europy z Ameryki przez Turcję. Indyk amerykański zyskał w Turcji dobre warunki do rozmnażania a potem do hodowli. Kiedy więc zawinął do Londynu kolejny statek turecki z ptactwem z Afryki nikt nie zwrócił uwagi na indyki. Rozprowadzone po metropolii - ówczesnym centrum świata - ptactwo nazwano "Turkami" bo nikomu do głowy nie przyszło nic lepszego.

Niedawno turecki minister spraw zagranicznych złożył w ONZ wniosek o zmianę angielskiej nazwy Turcji z Turkey na Turkiye. Zmianę zarejestrowano. Indyki pokonały dumnych Turków.

alamira
O mnie alamira

Ślązak od zawsze, studiował Ekonomię na UE w Katowicach, Psychologię i Nauki Polityczne na UŚ w Katowicach, Pisanie scenariuszy w PWSzFTviT w Łodzi. Pisze felietony kulinarne do tygodnika "Nowe Info". Jest prywatnym przedsiębiorcą.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości