Czy jedzenie to tylko jedzenie? Czy jedzenie to jedzenie czy coś całkiem innego? Zwierzę żre a człowiek je, ale czy to to samo? Czy zwierze odstąpi innemu kawałek jedzenia czując głód? Swojemu potomstwu tak choć nie zawsze, inne sytuacje nie wchodzą w rachubę. A człowiek odstąpi? Różnie z tym bywa, ale z reguły tak. Kiedy gotujesz posiłek dla innych nie masz wrażenia, że tak naprawdę robisz coś całkiem innego? Nie masz wrażenia że oprócz dostarczenia kalorii chcesz wejść z karmionymi w lepsze relacje? Czy można to samo osiągnąć zapraszając ich po prostu do restauracji?
Gotowanie dla najbliższych to okazywanie im miłości. Im bardziej kultura opresyjna w okazywaniu uczuć tym większe znaczenie wspólnego posiłku dla podtrzymania wspólnoty. W tradycyjnej rodzinie sprzed wieku posiłek utrwalał więzy, nie służył tylko gwarantowaniu bezpieczeństwa ale pokazywał słabszym - przeważnie dzieciom - że dominujący osobnicy cieszą się, że mogą dzielić się owocami swojej pracy i wysiłku ze słabszymi. Wigilijne dodatkowe nakrycie dla niespodziewanego gościa było nie tylko symbolem ale czymś naturalnym.
Jakieś 50 lat temu wszystko zaczęło się rozłazić. Uznano, że kultura opresyjna w okazywaniu uczuć jest zła. Jest zła bo tłamsi rozwój człowieka. Odtąd dzielenie się emocjami z innymi osobnikami uznano za wysoce pożądane . Nie trzeba było już umysłu - porządkującego nadmiar emocji - by swobodnie wchodzić w relacje z innymi. Im bardziej uczuciowo, im bardziej "do spodu" z emocjami tym lepiej. Organizowano grupy terapeutyczne pomagające ludziom wyzwolić się z opresyjnej kultury. Wykształcono masę terapeutów - szamanów, wyspecjalizowanych w rozbijaniu osobowości na drobne cząstki, których potem nie daje się już sklecić w spójną całość. Te rozbite, neurotyczne osobniki błąkały się po ulicach większości miast współczesnego świata w poszukiwaniu miłości, o której dużo słyszeli i naoglądali się w kinach, ale nie wiedzieli skąd płynie. Ci osobnicy spłodzili następne pokolenie poszukujących osobników. Oni nie mieli już żadnej pamięci o zachowaniu swoich przodków. Uznali, że to co jest było zawsze. Nawet jak czuli dyskomfort to nie wiedzieli gdzie szukać pomocy.
Nowi literaci - jak Michel Houllebecq w "Cząstkach elementarnych" i w następnych powieściach - zdiagnozowali współczesnego człowieka jako samotnego, nieumiejącego nawiązać pozytywnych, uczuciowych relacji z innymi , zdolnego mordować lub kopulować (z braku obiektu onanizować) w celu osiągnięcia krótkiej przyjemności. Przyjemności porównywanej do zakupu w hipermarkecie. Zniszczenie opresyjnej kultury w dziele rozwoju człowieka doprowadziło do stworzenia społeczeństwa samotnych egoistów
Tak więc młode pokolenie zostało pozostawione samo sobie. Błąkają się po starbucksach, piją sojową latte, stołują się w wegańskich knajpach i szukają miłości odwiedzając randkowe strony w internecie. Nie wiedzą, że to proste. Że wystarczy trochę dać coś od siebie i niekoniecznie oczekiwać od razu zwrotu. Wbrew temu co słyszą naokoło. Gdyby mniej interesowali się sobą a bardziej otaczającym ich światem to wizyty u terapeutów byłyby zbędne. Gdyby przygotowali posiłek i podzielili się nim z innymi to przestali by być "cząstką elementarną"a stali się częścią tego pięknego, stworzonego z miłością, świata.
Ślązak od zawsze, studiował Ekonomię na UE w Katowicach, Psychologię i Nauki Polityczne na UŚ w Katowicach, Pisanie scenariuszy w PWSzFTviT w Łodzi. Pisze felietony kulinarne do tygodnika "Nowe Info". Jest prywatnym przedsiębiorcą.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości