Za kilka dni mała Jin Fei skończy roczek. Przyszła na świat w kantońskim szpitalu i wkrótce wraz z mamą wyjechała w rodzinne strony rodziców, tata pozostał sam w Kantonie by nadal prowadzić sklep z herbatą.
mała z mamą
Przy takim wyborze rodzice kierowali się głównie pozytywnymi korzyściami dla maleństwa. Na wsi powietrze jest świeże, nie ma spalin samochodowych, nie ma gwaru miejskiego, warzywa, owoce i inne produkty żywnościowe pochodzą z własnej uprawy dziadka. Co prawda rodzina nie jest razem, ale w sumie liczy się bardziej dziecko niż rozdzielenie rodziców. Tym bardziej, że Wen Chang co niedziela odwiedza swe małe kobietki.
Gdy rok temu opuszczam Kanton, nie mam okazji poznać tej małej istotki, z prostej przyczyny – nie ma jej jeszcze na świecie. Dzisiaj właśnie zobaczę ją pierwszy raz.
mała z babcią
Właściwie ten wyjazd był zainicjonowany przeze mnie, pretekstem było zobaczyć małą i jej mamę.
Rodzinne strony mych kantońskich przyjaciół położone są niedaleko Zhaoqing, w zachodniej części prowincji Kanton. Okolice malowniczego i spokojnego czteromilionowego miasta otoczone są jeziorami i wapiennymi wzgórzami. To tutaj poraz pierwszy w 1583 roku włoski jezuita Matteo Ricci przybył na chińską ziemię. Uznany za wielkiego znawcę chińskiej cywilizacji był autentycznym chińskim mandarynem.
Jest to spokojna chińska wieś, w której wszyscy się doskonale znają i wzajemnie sobie pomagają. Jin Mei jak nakazuje tradycja zamieszkała z córeczką w domu teściów, mimo że jej rodzinny dom znajduje się w sąsiedniej wiosce, zaledwie odległej o kilometr. Kobieta gdy wychodzi za mąż „poślubia” rodzinę swego wybranka stając się jej własnością .
Na chińskich wsiach do zwyczaju należy przyczepiać szyldy z adresem domu. Fakt normalny ułatwiający dystrybucję korespondencji pocztowej. Gdy natomiast otrzymuje się paczki, do zwyczaju należy umieścić na niej nr telefonu adresata, który jest powiadomiony o nadejściu przesyłki.

Na parterze domu jest kuchnia ze swymi zakamarkami obok jadalnia z okrągłym stołem, kilka krzeseł i duża drewniana sofa. Na pierwszym piętrze mieszkają teściowie, a młodzi na drugim. Dzisiaj wraz z moją ½ jesteśmy honorowymi gośćmi rodziny. Rano, po przyjeździe mamy niebywałą okazję zjeść najlepszy we wsi rosół z pierożkami. Małą jadalnię z prowadzi kuzynka naszego przyjaciela. Na czarnej tablicy napisany białą kredą jadłospis informuje, że są dzisiaj dwa dania do spożycia:
* pierożki w rosole
* pierożki w rosole i makaron

Po niedzielnym śniadaniu czeka nas obowiązkowy spacer po tutejszym targu. Uwielbiam chińskie targi ... można na nich spotkać tyle niezwykłych i ciekawych rzeczy obok stoisk z owocami, jarzynami, rybami i mięsem. Oczy się delektują widokiem zaciekawionych naszym kolorem skóry mieszkańców. Wnioskować trzeba, że znikomo odwiedzają te strony „zagraniczni goście”.
Po przechadzce po targu czas na odkrycie malowniczych okolic wioski. Po ulewnych deszczach ryż na polach przybrał soczystą zieleń, wkrótce nadejdzie czas na jego zbiór. Wspaniały tutejszy wilgotny i słoneczny klimat sprzyja, że dwa razy w roku uprawia się ryż. Pola ryżowe są w wodzie przez cały sezon uprawny, ryż lubi mieć nogi w wodzie, a głowę w słońcu. Zbiory ryżu mobilizują całą wioskę.
Poznajemy również innych członków rodziny. Brat Jin Mei prowadzi małą wytwórnię wina ryżowego i w dowód szacunku obdarza nas butelczyną swego wspaniałego trunku.

W ogrodzie dziadka banany i papaje lada chwila dojrzeją.

Te owalne lub gruszkowate okazy o długości do 45 cm i średnicy do 30 cm., kiedy dojrzeją stają się miękkie i zmieniają kolor z zielonego na pomarańczowy lub ciemnożółty. Wnętrze owocu zawiera dużą ilość małych, kulistych i jadalnych nasion. Miąższ owocu jest bogaty w witaminy i ubogi w kwasy. Dzięki dużej zawartości papainy ich spożywanie ułatwia trawienie. Jadalna jest także skórka owoców. Spożywa się je na surowo, nadają się również na przetwory. Wytwarza się z nich marmoladę, napój alkoholowy, można je kandyzować i konserwować w puszkach. Jadalne są także niedojrzałe owoce, które przed spożyciem należy ugotować. Bardzo lubię je jeść rano, skropione soczystą limonką! Zwyczaj ten mi pozostał z gościnnej Birmy.
W stawie dziadka pływają ryby, są one odżywiane wyłącznie pochodzącą z otaczających staw roślinnością.

Gdy powracamy do domowników, z kuchni unosi się woń przygotowanego posiłku.
Czeka nas niespodzianka... są nią larwy bambusowych drzew. Te białe kreatury o długości 3-4 cm, po kilku miesiącach przekształcają się w piękne motyle o pomarańczowo-brunatnych skrzydełkach utkanych czarnymi paseczkami. Niestety ich żywot jest bardzo krótki, żyją około 2 miesięcy. To właśnie w tym czasie łączą się w pary i stają się szczęśliwymi rodzicami „bambusowych dzieci”:

Po 45-60 dniach larwy stają się dojrzałe i następnie wchodzą w długotrwałą fazę snu, który może trwać osiem miesięcy. Ten długi okres diapauzy jest wyjątkowy dla owada. Jest on prawdopodobnie spowodowany specjalnym klimatem tego regionu, uzależnionym od temperatury i wilgotności, klimatem który ma znaczący wpływ na dostępność pokarmu dla larw. To właśnie w tym okresie odbywają się zbiory bambusowych larw. W każdym domu, w zamrażalniku przechowywane są larwy bambusowe będące ważnym źródłem białka. W Azji jedzenie owadów nie jest odpychające. Znane powiedzenie, że „Chińczycy jedzą wszystko co ma cztery nogi, oprócz krzeseł i stołów oraz wszystko co fruwa oprócz samolotów” akurat dobrze się wpasowało w dzisiejsze menu.
Na stole znajdują się również inne żywności:

Po obiedzie zakrapianym domowym winem ryżowym czas na odpoczynek w sypialni dla gości:

Czas mija niubłagalnie, nasi domownicy proponują nam pozostanie tutaj jeszcze przez kilka dni. Niestety spotykają się z odmową zafrasowanych gości ... czeka nas jeszcze tyle innych miejsc do odkrycia, a czas jest nieubłagalny i szybko ucieka.
Jeszcze tylko wyprawa do górskiego strumienia, aby nabrać do plastykowych pojemników źródlaną wodę na herbatę do sklepu w Kantonie...

i czas się pożegnać ...
Inne tematy w dziale Rozmaitości