11 czerwca 2010 w aucie na jednym z parkingów w Opolu znaleziono zwłoki mężczyzny. Nieżyjącym okazał się dr. Dariusz Ratajczak, były pracownik naukowy Uniwersytetu Opolskiego. W swej pracy zajmował się przede wszystkim zagadnieniami związanymi z II Wojną Światową oraz losem ludności żydowskiej. Miał niewątpliwie pecha bo badał tematykę bez z góry założonych tez i kierował się dobrze pojętym obiektywizmem (na ile jest to w ogóle możliwe). Niestety, jak się okazało istnieją tematy, których naruszenie grozi poważnymi, a nawet skrajnie niebezpiecznymi, konsekwencjami. Tak oto dr Ratajczak po zaprezentowaniu wyników pracy spotkał się z ostracyzmem znacznej części środowiska. Ci, z którymi był dotąd w dobrych stosunkach, nagle przestali podawać mu rękę na powitanie. Prasa, na czele z "GW", rozpętała wściekłą nagonkę na opolskiego naukowca, całkowicie ignorując merytoryczną wartość dociekań swej ofiary. Z czasem nacisk na Ratajczaka stał się tak wielki, iż wielu ludzi nie wytrzymałoby nawet jego cząstki... A jednak Ratajczak nie poddawał się. Po utracie pracy na uniwersytecie próbował przeżyć imając się różnych zajęć. Był palaczem w kotłowni, pomywaczem... Wciąż publikował. W końcu stracił dom i rodzinę. A potem znaleziono go martwego...Co było bezpośrednią przyczyną zgonu? - nie ustalono do dziś. Jednak prawdziwą przyczyną śmierci było napiętnowanie Ratajczaka jako "kłamcy oświęcimskiego".
Dziś Polska się zmienia. Wciąż jednak istnieją tematy tabu. Czy tak być powinno?
PS Można się zgadzać lub nie, ale przeczytać warto
http://www.rodaknet.com/rp_ratajczak_tematy_niebezpieczne_1.htm
Inne tematy w dziale Polityka
