Bazyli1969 Bazyli1969
3278
BLOG

Projekt "Polin" - czyli o przespanych lekcjach historii

Bazyli1969 Bazyli1969 Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 78

Rozwój religijnych szkół żydowskich, działania na rzecz zapewnienia wolności wyznania i bezpieczeństwa Żydów - to warunki, dzięki którym społeczność żydowska w Polsce będzie rosła w siłę - uznali uczestnicy konferencji Rady Rabinów z Rabbinical Center of Europe.*


Na początku czerwca tego roku w naszej stolicy odbyło się kolejne (!) spotkanie wybitnych europejskich rabinów. Nie odbiło się ono wyraźnym echem w głównych mass mediach i gdyby nie internet, to właściwie zdarzenie nie zostałoby odnotowane w świadomości mieszkańców Polski. Podobnie trudno zapoznać się z ustaleniami ze wspomnianej konferencji, ponieważ prócz krótkich wypowiedzi jej uczestników próżno szukać jakiegoś dokumentu podsumowującego spotkanie. A dziać musiało się sporo, bo już tylko fragmenty - czy nawet fragmenciki - wypowiedzi żydowskich przywódców duchowych zasługują na uwagę.


Przewodniczący Europejskiego Stowarzyszenia Żydów Menachem Margolin oświadczył, że "liderzy społeczności żydowskich z całej Europy zrobią wiele, żeby wesprzeć społeczność polskich Żydów, jednak potrzebują do tego wsparcia polskich władz w zaangażowanie w rozwój życia żydowskiego w Polsce, a konkretnie takie działania jak "zwalczanie antysemityzmu, rozwój religijnych szkół żydowskich w Polsce, działania na rzecz zapewnienia wolności wyznania i bezpieczeństwa Żydów."


Z kolei rabin Binyomin Jacobs z Holandii zaznaczył: "Kiedy przyjeżdżałem do Polski, miałem poczucie, że jadę do kraju, w którym mogę czuć się dobrze, bo są ludzie, którzy chcą, żebym się tu dobrze czuł."


Jeszcze inny rabin zadeklarował: "Jeśli chcemy, żeby to życie się rozwijało, musimy inwestować w edukację. To klucz do rozwoju społeczności żydowskiej. [...] Nie próbujemy nawracać innych na judaizm. Naszym zadaniem jest wspieranie społeczeństw, w których żyjemy."



Po zapoznaniu się z powyższymi wypowiedziami i wkomponowaniu ich w mozaikę ostatnich wydarzeń związanych z relacjami polsko-żydowskimi, utwierdziłem się w przekonaniu, że historia znów zatacza koło. Nie chcę wchodzić w meta-polityczne dywagacje lub przeprowadzać dowodu na wyższość tej lub tamtej cywilizacji. Podobnie nie zamierzam kruszyć kopi w obronie czy ataku na prawa gwarantujące swobodę osiedlania się człowieka w dowolnym miejscu na globie.  Na to  przyjdzie jeszcze pora. A poza tym są tacy, którzy opiszą zagadnienia sprawniejszym piórem. Nie mniej zdumiewa mnie wyjątkowa życzliwość czynników decyzyjnych, do których należy wszak obowiązek dbania o bezpieczeństwo i pomyślność obywateli naszego kraju, wobec obcej nam religijnie i kulturowo społeczności. Świadczy to dobitnie, że  liczna przecież grupa absolwentów studiów humanistycznych (w tym historyków)  zasiadających w ławach rządowych, chyba nie uważała na zajęciach i nie czytała nic poza podręcznikami. W przeciwnym bowiem wypadku władza wiedziałaby, iż wprawdzie pojawienie się wspólnot żydowskich w dowolnym regionie świata często prowadziło do zdynamizowania ekonomiki, ale jedynie w krótkiej perspektywie. W dłuższym okresie działalność tej społeczności powodowała osłabienie struktur państwowych, utratę kontroli nad niektórymi gałęziami gospodarki przez tuziemców, ferment ideowy i niezdrową rywalizację. 


Podobnie błędnym jest przekonanie, iż dzięki znacznemu uczestnictwu przedsiębiorców żydowskich dane państwo zyskiwało na sile. Przecież Rzym, carska Rosja czy ottomańska Turcja stały się potęgami przed pojawieniem się większych grup Żydów na ich terytorium. Więcej nawet! Nowożytna Hiszpania  zdobyła swą mocarstwową pozycję wypędzając lub dyskryminując poddanych wyznania mojżeszowego. Można podjąć próbę obalenia prawdziwości takich spostrzeżeń przywołując przykład USA. Problem w tym, że aż po schyłek XIX stulecia udział ludności żydowskiej w populacji Stanów Zjednoczonych był stosunkowo niewielki. Podwaliny pod rozwój tego państwa kładli angielscy, irlandzcy, francuscy, szkoccy, włoscy i skandynawscy obywatele.


Zadziwia mnie jeszcze jedno... Każdego roku wydawanych jest w  Polsce kilka tysięcy książek. W tym wiele poświęconych naszej historii. Nie natknąłem się jednak na pozycję, która byłaby próbą całościowej oceny wpływu ludności żydowskiej na dzieje I i II Rzeczypospolitej. Wiemy przecież, że status europejskiego mocarstwa  utraciliśmy wtedy gdy społeczność żydowska na ziemiach Rzeczypospolitej  "eksplodowała" demograficznie. Droga ku katastrofie rozpoczęła  się przecież od buntu Rusinów (głównie chłopów) przeciw pazerności żydowskich pośredników służących ukrainnym magnatom.  Gdy polscy reformatorzy podjęli próbę zmiany zasad  opodatkowania ludności starozakonnej (każdej osoby a nie gmin całościowo),  to -  według pruskiego dyplomaty Gédéona Benoit - Żydzi stale pomagali składką do zrywania sejmów w latach 1740–1748. Po kolejnej próbie zmiany stanu rzeczy Rzeczpospolita utraciła... niepodległość. Podobnie słabość Polski przedwojennej wynikała po części z obojętnego albo nawet wrogiego stosunku większości Żydów do państwa polskiego. O latach powojennych nie trzeba przypominać. Tak po prostu było!


Gdy zatem czytam deklaracje uczonych rabinów nawołujących do zapewnienia przez władze polskie Żydom bezpieczeństwa, wolności wyznania i  środków finansowych, za które chcą nam ofiarować wielokulturowość i wsparcie, to jestem gotów głośno wykrzyczeć: dzięki, nie skorzystam!
A tym, którzy wciąż się łudzą (bo nie dopuszczam jeszcze myśli, że jest to jakiś bezrozumny  lecz celowy plan zwany Polin ) przypomnę sentencję "popełnioną" przez A. Kumora - Dwóje z lekcji historii pisane są na skórze narodów


* https://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,ortodoksyjni-rabini-z-europejskich-miast-debatuja-w-warszawie,261756.html




Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka