Bazyli1969 Bazyli1969
526
BLOG

Tuwangste, Königsberg, Kaliningrad a powinno być Królewiec! A propo`s "bitwy" na Morzu Az

Bazyli1969 Bazyli1969 Polityka Obserwuj notkę 25

Jeśli wróg jest w zasięgu strzału, ty również
Maksym Gorki

image

Sporo dzieje się na świecie. Globalne ocieplenie, Chińczycy budują sztuczne wyspy na środku morza, Katalonia wrze, żyrafy zagrożone wyginięciem, Irlandia Północna przeciw brexitowi, kolejna sonda wylądowała na Marsie, dzieci Joanny Moro podziwiają mamę morsa... Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że idzie przesilenie. Nie da się jednak cierpieć za całą ludzkość, tym bardziej, że koszula bliższa ciału. Skoro tak, to krótko o sprawie ważnej. Dla nas.

Tak się składa, że obecne rozgrywki rosyjsko-ukraińskie przyjmuję ze spokojem. Są to - rzecz jasna - wydarzenia istotne, ale zupełnie nie zasługujące na ogłaszanie alarmu najwyższego stopnia. Należy je monitorować, analizować i dyskretnie wspierać stronę słabszą. W żadnym jednak razie nie wolno zachowywać się tak, jakby moskiewskie kolumny pancerne już parły  na Kijów. W tej chwili są to brutalne "macanki", które mogą przemienić się w gwałt od chwili, gdy Kreml otrzyma informacje, że pierwsze metry sześcienne błękitnego paliwa popłynęły nowymi gazociągami ku przyjaciołom z zapadnoj Jewropy. Wtedy dopiero prawdziwie mroźny  powiew ze wschodu odczują mieszkańcy naszego regionu. Obawiam się przy tym, iż szczególnie narażeni na wynikający z tego faktu dyskomfort będziemy my. Głównie z tej przyczyny, że nam powiać może także z północy.

Obwód Kaliningradzki ktoś nazwał poetycko "największym lotniskowcem świata". Brzmi ładnie i groźnie. To drugie określenie jest o tyle uzasadnione, że w owym regionie stacjonuje około sto tysięcy rosyjskich wojaków, a co piąta dorosła osoba jest podobno związana z armią lub służbami specjalnymi. Dodajmy do tego tysiące ton stali w postaci czołgów, wyrzutni, okrętów, samolotów, wozów pancernych... Ufff! Całe to organiczno-metalowe ustrojstwo wisi nad nami niczym miecz Damoklesa. Niestety, nie od dziś.

Gdyby ogłosić konkurs na największy błąd popełniony w dziejach przez kierowników polskiej polityki, to niewątpliwie wysokie miejsce musiałaby zająć decyzja nie stroniącego od mocnych trunków Konrada Mazowieckiego. Ten wyjątkowy intrygant i brutal, wsławiony m.in. tym, że odmówił  wyprawy zbrojnej do Ziemi Świętej z powodu braku w niej piwa,  zaprosił  swego czasu do siebie zakonników z czarnym krzyżem na płaszczach. Oczywiście liczył na pomoc braciszków w utemperowaniu zbyt natarczywych plemion pruskich - a rachuba okazała się trafną - ale już  jego potomkowie na wspomnienie o pomyśle pradziada z pewnością  nie raz spluwali na polepę i  rzucali mocnym słowem. W ciągu półwiecza skromni przybysze, lubujący się jednakże we wprowadzaniu germańskich porządków, poskracali o głowy tysiące niegodnych miana człowieka (w ich przekonaniu) pogańskich Prusów i następnie stworzyli bodaj najlepiej zorganizowane państwo na naszym kontynencie. Od tego czasu w ziemi nad Pregołą umieścił sobie kwaterę Zły, który z jakichś piekielnych  powodów wyjątkową niechęcią darzył lud zamieszkujący nad Wisłą.

Wprawdzie naszym przodkom udawało się od czasu do czasu przetrzepać tyłek kusemu, lecz zawsze potrafił tak kombinować, tak kręcić, tak knuć, że eksmisja psuja nie dochodziła do skutku. Stanowiło to olbrzymi problem, bo osobiste interesy władców Polski albo działania ratunkowe zaniepokojonych losem diablika zagraniczniaków utrudniały, a nawet w pewnym okresie uniemożliwiały, podjęcie przez Polaków odpowiednio intensywnej aktywności na innych, bardzo ważnych  teatrach politycznych. Niekiedy zbitemu niczym pies Złemu pomagał pobudzony rodzinną miłością polski wujek. Innym razem tak się ułożyło, że w trakcie przygotowań Jana III Sobieskiego do ostatecznego rozprawienia się z Königsbergiem, Turcy postanowili zrobić sobie wycieczkę do Wiednia i nasza husaria miast na północy zaprezentowała swe wysokie umiejętności na południu. A potem poszło z górki... "Król w Prusach", rozbiory, korytarz, w sześć dni pod Warszawą...

Pod koniec II Wojny Światowej w drodze ku kwaterze Hitlera, do Königsbergu zajrzeli Rosjanie. Jako że rosyjska dusza jest wyjątkowo szeroka i głęboka, po dobiciu nazistowskiego gada dali upust radości. Efekty biesiadowania czerwonoarmistów można tam podziwiać do dziś. Mniejsza z tym, gdyż  tak po prawdzie Zły absolutnie zasłużył na pokutę. Ważniejszym jest to, iż właśnie wtedy pojawiła się szansa na naprawienie skutków nieroztropności Konrada "Moczymordy". Oddajmy głos specjaliście: "Jeszcze w czasie wojny do Królewca zostało przywiezionych ok. 15 tys. Polaków do pracy w stoczniach. Po zajęciu miasta przez Armię Czerwoną Polacy ci utworzyli Radę Miejską i "Straż obywatelską", które miały być zalążkiem przyszłej polskiej administracji na tych terenach. W tym samym czasie [wiosną 1945 r.] w Bydgoszczy sformowano specjalny pułk 14 Dywizji, który miał objąć garnizony na tamtych ziemiach. Polska jednostka została skierowana docelowo do Królewca jako garnizonu macierzystego, jednak zatrzymano ją jeszcze na przedmieściach miasta, a po dwóch dniach oczekiwania... wycofano." Matko i córko, znów niefart! A było tak blisko. Być może Stalin, trzeźwiejąc po kolejnej pijackiej imprezie, rzucił  okiem na mapę i - na nasze nieszczęście - ryknął w słuchawkę telefonu: nie lzja! Tego już  się  nie dowiemy.

W związku z powyższym chodzi mi po głowie pewna myśl... Dopóki nie wypędzimy Złego znad Pregoły, dopóty nie będziemy mogli czuć się w miarę bezpiecznie i każde wydarzenie w rodzaju "incydentu kerczeńskiego" będzie elektryzować całą nadwiślańską populację. Kiedy to nastąpi? Tego nie wiem. Jestem natomiast pewien, że nastąpić musi.


Linki:
https://pokerground.com/alan-schonmaker-o-tym-jak-przy-stole-atakuje-nas-strach/




Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka