Bazyli1969 Bazyli1969
470
BLOG

Drang nach Osten 2.0, czyli robota dla PSL

Bazyli1969 Bazyli1969 Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

I sprzedajemy humanitarnie Polskę w dalszym ciągu.
Roman Dmowski

image

Czym jest pieniądz? Ni mniej ni więcej tylko umownym ekwiwalentem za  towary i usługi. Szczególnie teraz, w dobie pieniądza papierowego. Skoro tak, to prawdziwie bogatym jest tylko ten, który ma w posiadaniu realne dobra. Jednym z nich jest niewątpliwie ziemia. Zasadę tę znano od zawsze i nieustannie ją stosowano. Dość powiedzieć, iż kilka dzisiejszych potęg wyrosło dzięki zagarnianiu gruntów siłą, pozyskiwaniu ich przy wykorzystaniu brzęczącej monety lub przysłowiowych „świecidełek”  (np. USA, Australia, Kanada, Rosja, RPA, Brazylia). Nie da się ukryć, że i my od czasu do czasu sięgaliśmy po cudze, chociaż przez bardzo długi okres byliśmy również tymi, którzy tracili i zajmowali pozycje defensywne. Rzec nawet można, iż w zmaganiach o przestrzeń życiową  toczyliśmy tak zacięte boje, że naprawdę mało brakowało abyśmy jako naród przekształcili się w aborygenów Europy. Z tej racji, że życie tak pojedynczych jednostek jak i całych narodów stanowi nieustanne zmaganie się ze zmianą, i to co było, zawsze może  powrócić w odmiennej szacie, warto zastanowić się przez chwilę nad jednym z wciąż żywych i potencjalnie wielkich niebezpieczeństw. 

Retrospekcja
Przełom X-XI w. był dla Europy zachodniej ważną cezurą. W owym czasie wygasały intensywne dotąd najazdy Skandynawów, Węgrów i Arabów, ogłoszono i wprowadzono w życie Pax et Treuga Dei (pokój i rozejm Boży), osiągnęło szczyt tzw. średniowieczne optimum klimatyczne i rozpowszechnił się nowy sposób uprawy roli określany jako trójpolówka. Te cztery czynniki przyczyniły się głównie do wzrostu demograficznego populacji zachodniej części naszego kontynentu. Mimo tego wciąż istniały całe masy nieużytków pozostawionych kaprysom natury, które bardzo powoli poddawano władzy człowieka. Innymi słowy popyt na siłę roboczą był olbrzymi, a podaż mocno niewystarczająca. Z tej przyczyny panowie feudalni (zarówno świeccy jak i duchowni) godzili się na liberalizację obowiązujących dotąd  zasad prawno-gospodarczych, byle tylko utrzymać ludzi w swoich włościach. Efektem takiego podejścia klasy rządzącej oraz dążeń ludności pospolitej było pojawienie się samorządności wspólnot wiejskich i miejskich. Ucisk polityczny zelżał, określone społeczności zyskały prawo organizowania się według własnych pomysłów, a rentę feudalną - regulowaną dotąd w przede wszystkim w naturze - zastąpił czynsz pieniężny. Początkowo takie rozwiązania pojawiły się w północnej Italii, Prowansji i Katalonii. Z czasem przyjęto je w północnej Francji, Nadrenii oraz w licznych księstwach niemieckich. Oczywiście sielanka nie mogła trwać zbyt długo, gdyż z wolna zaczęło brakować ziemi i po upływie okresów wolnizny presja szlachty oraz duchowieństwa na pozostałe warstwy społeczne znacznie wzrosła. Znów całe masy chłopów, jak również  rzemieślników czy kupców, stanęły przed olbrzymim wyzwaniem. Dylemat polegał na tym, że albo zgodzą się na zwiększenie obciążeń fiskalnych, albo poszukają szczęścia w obcych krainach.

Sytuacja polityczna sprzyjała tego rodzaju rozważaniom. Wtedy bowiem okrzepły już nowe organizmy polityczne centralnej Europy oraz za przyczyną chrześcijańskich mieczy, runął  bastion niepokornych i przywiązanych do dawnej tradycji Słowian Połabskich. Jednym słowem drzwi na wschód stanęły otworem. W związku z tym już przy samym końcu XI stulecia ruszyły ku nowym wyzwaniom całe rzesze Bawarów, Turyngów, Franków, Sasów, Szwabów, Flamandów, Fryzów… Najpierw pojawiły się w Czechach i na Morawach, aby w dalszej kolejności zasiedlać tereny zlokalizowane na ziemiach węgierskich, słoweńskich, pomorskich, pruskich, łotewskich, estońskich… Do Polski pierwsi osadnicy z zachodu dotarli w drugiej połowie XII w. Początkowo nie byli liczni, lecz z czasem zaludnione przez nich osady trzeba było liczyć w dziesiątkach i setkach. Uzbrojeni w wiedzę, doświadczenie, technologię oraz pieniądze praktycznie z miejsca uzyskiwali przewagę nad autochtonami. Dodatkowo szlachta i duchowieństwo (szczególnie zakonne) przyjmowała kolonistów z otwartymi rękoma, dyskryminując przy tym ludność miejscową. Zdarzało się nawet, iż dany posiadacz ziemski wyrzucał ze wsi ludność słowiańską i w ten sposób uzyskane zasoby przekazywał pojawiającym się przybyszom zza Łaby. Choć gros kolonistów stanowiła ludność chłopska, to nie brakło wśród nich mieszczan oraz rycerstwa. Ich również witano z zadowoleniem, ponieważ przynosili ze sobą nie tylko brzęczącą monetę i nieznane lokalnie umiejętności, ale w razie potrzeby służyli nowym panom także swym zbrojnym ramieniem.  Wtedy też w środowisku germańskich migrantów powstało jakże prawdziwe powiedzenie: Die erste Generation erntet den Tod, die zweite die Not, die dritte das Brot (Pierwsza generacja zbiera śmierć, druga nędzę, trzecia chleb).

Osadnicy przynieśli ze swych ojczyzn rozwiązania prawne nieznane do tej pory na kolonizowanych ziemiach. Regulowały one stosunki pomiędzy nimi a panami zwierzchnimi oraz wewnątrz samych wspólnot. Zwody te, chociaż występowały w różnych wariacjach, zwano powszechnie „prawem niemieckim”. W oparciu o nie lokowano wiele osad wiejskich i miejskich. Czasem na tzw. surowym korzeniu, czyli na niezagospodarowanych gruntach, a czasem przenoszono na prawo niemieckie osady pozostające dotąd pod rządami „prawa polskiego”. Skutkiem tego do końca XIV w. większość miejscowości na Dolnym Śląsku, obu Pomorzach i w zachodniej Wielkopolsce rządziło się prawem magdeburskim, lubeckim lub chełmińskim (w późniejszym okresie również polskimi odmianami tych zasad; np. prawem średzkim). Rzecz jasna nie każda osada, wieś czy miasto korzystające z zachodnich rozwiązań ustrojowych zamieszkiwane były przez ludność germańskojęzyczną. Co do proporcji pomiędzy ludnością słowiańską (polską i kaszubską) a germańską we wsiach i miastach owej doby wciąż trwa spór, jednakże trzeba przyznać, iż w wielu rejonach ta druga przeważała. Mało tego! To właśnie wtedy Wrocław, Świdnica, Szczecin, Gdańsk, Słupsk, Toruń, Kołobrzeg  zamieszkane były przez niemiecką większość. Ba! Nawet mniejsze ośrodki jak: Biecz, Pyzdry, Świecie, Legnica, Głogów, Tuchola, Oława, Złotoryja, Kwidzyn, Sławno czy Pyrzyce rozbrzmiewały na co dzień mową germańską. W takim Krakowie czy Poznaniu dopiero wiek XVI  przyniósł odmianę i tryumf polskiego języka.

I teraz dochodzimy do clou. Otóż pozornie w napływie ludności obcej na ziemie polskie nie było nic złego. Powstawały miasta i wsie, zagospodarowywano nieużytki, rozwinęło się rzemiosło, wprowadzono innowacje techniczne i wzmógł się obrót pieniądza. Tyle tylko, że  bogacili się przede wszystkim chłopi, mieszczanie i szlachta pochodzenia niemieckiego. Wykorzystywali przewagę techniczną, doświadczenie, kontakty i naiwność lub/i pazerność lokalnych władców. Tuziemców traktowano bardzo często jako ludzi drugiej kategorii. Można powiedzieć, że powstawał sytuacja zgodna ze słowami Jana Kochanowskiego, który w wierszu „Muza” wołał:

„Ale kto ma pieniądze, ten ma wszytko w ręku:
Jego władza, jego są prawa i urzędy…”

Ponadto ludność niemiecka sprzyjała na ogół zagranicznym władcom (Brandenburczykom, Krzyżakom, Sasom, zgermanizowanym Czechom) i aktywnie ich wspierała, co było absolutnie sprzeczne z polską racja stanu. Trzeba przyznać, iż niektórzy książęta piastowscy widzieli doskonale to zagrożenie i potrafili w tej kwestii współpracować z rodakami. Wystarczy przywołać przykład buntu polskiego rycerstwa i mieszczan Kujaw wspartych przez biskupa Wolimira oraz Bolesława Pobożnego, który wybuchł w proteście przeciwko faworyzowaniu Niemców przez Siemomysła Inowrocławskiego (1268-1269) czy stłumienie przez Władysława Łokietka buntu mieszczan niemieckich w Krakowie, rozpoczętego  pod przewodem wójta Alberta (1311-1312). Prawdopodobnie podobne podłoże miał konflikt pomiędzy książętami śląskimi - Konradem Kędzierzawym a Henrykiem I Brodatym (1213), który zakończył się podobno bitwą pod Studnicą. Przy czym po stronie Konrada stanęło polskie rycerstwo Śląska, a Henryka wsparli Niemcy.

Generalnie do końca średniowiecza sytuacja wyklarowała się. W granicach Królestwa, dzięki determinacji kujawskiej gałęzi Piastów i większości poddanych, przewagę utrzymał żywioł polski. Na innych ziemiach, liczonych ówcześnie do dziedzictwa Korony i objętych dziś granicami państwa polskiego, szala przechyliła się na stronę przybyszów. Późniejsze akcje kolonizacyjne, czyli XVI wieczne osadnictwo Niemców wygnanych z ojczyzny przez wojny religijne oraz napływ obcej ludności na terytorium „królestwa Bolesławów” z inspiracji władców z Berlina, nie miały już takich rozmiarów, ale też poczyniły znaczne straty. Wprzęgnięcie aparatów państwowych  Austrii i Prus do wprowadzania  niemieckich porządków na Śląsku, Pomorzu, Ziemi Lubuskiej, Kujawach i w Wielkopolsce doprowadziło w stuleciach XVIII i XIX nie tylko do utraty przez żywioł polski kolejnych areałów, ale także germanizacji sporych grup ludności słowiańskiej. Obszar zajmowany zwarcie przez Polaków kurczył się z roku na rok i rzec można, iż dopiero wyczekiwany przez A. Mickiewicza konflikt powszechny -  znany jako I wojna światowa - paradoksalnie uratował  nasz naród od rozpłynięcia się w innych nacjach. A zaczęło się dość niewinnie… Aby uzmysłowić sobie poniesione w ciągu wieków straty warto rzucić  okiem na poniższe mapy.

image

Słowiańszczyzna Zachodnia tysiąc lat temu...

image

... i sprzed wieku.

Dziś
Według ogólnie dostępnych danych w latach 1990-2016 cudzoziemcy uzyskali 25 tys. 332 zezwolenia na nabycie nieruchomości gruntowych o łącznej powierzchni ok. 52 tys. 537 ha. Od niedawna (grudzień 2016 r.) nabycie przez obcokrajowców prawa własności lub prawa użytkowania wieczystego nieruchomości na terytorium Polski wymaga zezwolenia ministra spraw wewnętrznych. Z 4,5 tys. ha kupionych w 2017 r. w Polsce przez obcokrajowców nieco ponad 1 tys. ha stanowiły nieruchomości o charakterze rolnym i leśnym. Ale… Takiego zezwolenia nie potrzebują od 1 maja 2016 r. cudzoziemcy z Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG) i Konfederacji Szwajcarskiej, czyli z krajów unijnych i kilku stowarzyszonych!

W 2017 r. do MSWiA wpłynęło 26 355 dokumentów stanowiących podstawę wpisu do rejestrów ministra, czyli o blisko 57 proc. więcej niż rok wcześniej. Zezwolenia dotyczyły najczęściej nieruchomości położonych w województwach: mazowieckim, pomorskim, zachodniopomorskim i lubuskim Najchętniej kupują u nas grunty Niemcy, Holendrzy, ale także obywatele Cypru i Luksemburga oraz Ukrainy i Białorusi. Wśród nabywców  MSWiA wymienia także kupców z… Wysp Dziewiczych, Bangladeszu, Mongolii, Tajwanu i Syrii. Hmmm… O ile zakup nieruchomości w postaci budynku lub działki pod zabudowę w jednym z ośrodków miejskich przez potomka Dżyngis-chana wydaje się racjonalny, o tyle kupno gruntów rolnych przez tegoż gdzieś pod Drawskiem Pomorskim dziwi niepomiernie. Zdaje się zatem, że i w tej sferze zjawiska pt. „Pan Słup” nie da się wykluczyć. Wniosek z tego taki, iż zestawienia generowane przez ministerstwo i różnego rodzaju agencje nie oddają stanu faktycznego.

Przywołałem garść danych, ponieważ na mój nos fala zakupów ziemi uprawnej i lasów przez obcokrajowców, pochodzących przede wszystkim spoza Odry, dopiero wzbiera. Wiemy przecież, że sytuacja wewnętrzna w Niemczech prawdopodobnie będzie się komplikować. Zamieszanie ideowe, napływ imigrantów, wzrost przestępczości itp. itd., mogą powodować poszukiwanie przez niemieckich farmerów i przedsiębiorców spokojniejszych miejsc do prowadzenia biznesu. Dodając do tego fakt, że siła nabywcza przeciętnego obywatela RFN jest 3-3,5 razy większa od zdolności w tym względzie przeciętnego Polaka, ceny ziemi są u nas znacznie niższe niż w krajach zachodnich i praktyczny brak barier prawnych w zakresie przemieszczania się osób i dóbr w ramach UE, to wydaje się uzasadnionym przyjęcie groźnego scenariusza.

image


Jutro
Ostatnimi czasy w Rzeczpospolitej dzieją się różne dziwne rzeczy. Tak naprawdę „dziwnymi” są one tylko na pozór. Mnogość afer, wzajemnych ataków i bezpardonowych podchodów można przecież łatwo wytłumaczyć walką o wpływy, zasoby i pieniądze toczoną pomiędzy frakcjami politycznymi. Ktoś powie: co mnie to obchodzi? Jest jednak tak, że nie chodzi tylko o igrzyska, bo zwycięstwo tej lub innej partii ma spore znaczenie, gdyż przekłada się bezpośrednio na życie przeciętnego obywatela. Wpływa także na kurs nawy zwanej Rzeczpospolitą. Od tego kto rządzi zależy m.in. jak władze podchodzić będą do zagadnień związanych z gospodarowaniem polską ziemią. Czy będzie ona traktowana jak jedno z największych narodowych dóbr, czy też przyjęte zostanie założenie, iż jest towarem jak każdy inny?

Nie jest moim zamiarem podnoszenie głośnego larum i nawoływanie do chwytania za szable. Stop panice! Zdarzają się bowiem sytuacje, że oddanie we władanie gruntów obcokrajowcowi jest po prostu konieczne i/lub korzystne. Nie może być jednak tak, iżby grunty orne, lasy i pozostałe nieruchomości leżące w obrębie granic Polski stały się przedmiotem nieograniczonego lub tylko pozornie ograniczonego obrotu. To są niezwykle ważne sprawy, ginące niestety w natłoku medialnych bzdur.

Przedstawiłem wyżej (z grubsza) opis procesu, który o mały włos nie zakończył się dla Polaków tragicznie. Uwzględniając to, iż obecnie świat zmienia się w zawrotnym tempie może okazać się, że już za dwa lub trzy pokolenia historia powtórzy się i jako społeczność oraz poszczególne jednostki przestaniemy być gospodarzami we własnym kraju, a wszelka władza stanie się udziałem niepolskiej, w tym teutońskiej „szlachty”. Od tego, do stania się „podczłowiekiem” jest już tylko krok. Dlatego trzeba bacznie kontrolować rozwój wydarzeń. Szczególną uwagę na tę kwestię winni zwrócić obywatele skupieni wokół sztandaru PSL. Wiem, wiem… Znaki pokoju, emerytura bez podatku, godzina dla rodziny… Nie oznacza to jednak, że ludzie odwołujący się do spuścizny W. Witosa i uznający za hymn swego ugrupowania „Rotę”, mają zajmować się wyłącznie grą pozorów, flirtowaniem z Kasią L. i osobistymi interesami. Chłopaki, jeśli chcecie zapunktować - zróbcie wreszcie coś pożytecznego! Póki nie jest za późno…



Linki:

http://inne-jezyki.amu.edu.pl/Frontend/LanguageSource/Details/1434
https://www.voss-stiftung.de/patrick-lehn-deutschlandbilder-historische-schulatlanten-zwischen-1871-und-1990/abb54/
https://agri24.pl/ceny-ziemi-ue-nawet-65-tys-euro-hektar/
https://pomorska.pl/wzrosty-cen-ziemi-rolnej-w-polsce-wyhamowaly-a-to-przez-zakazy-ktore-obowiazuja-juz-2-lata/ar/13100984








Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka