Beem.Deep Beem.Deep
989
BLOG

Wpisowe sędziego Wojciecha Łączewskiego – epilog

Beem.Deep Beem.Deep Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

System wprowadzony w Polsce po 1989 roku od urodzenia był patologiczny. Złożyło się na to wiele przyczyn i z pewnością powstaną (lub powstały) na ten temat prace doktorskie i habilitacyjne. Nie o tym jednak ta notka. Sędzia Wojciech Łączewski, który nominację sędziowską otrzymał w 2008 roku, z autopsji o komunie mógł wiedzieć niewiele, zgoła nic. Nie mógł bowiem osobiście poznać uroków tamtego systemu. Mógł również nie wiedzieć, że większość patologii III RP, a faktycznie PRL-bis, ma swoje korzenie właśnie w komunie i trwa do dzisiaj. Dotyczy to również, a w zasadzie zwłaszcza, wymiaru sprawiedliwości. Większość ludzi, którzy nie mieli osobiście do czynienia z sądami, wyobraża sobie sędziów jako półbogów, nieprzeciętnie inteligentnych, znakomicie wykształconych, w zasadzie bez poglądów politycznych (a przynajmniej głęboko schowanych), całkowicie obiektywnych, bezstronnych i sprawiedliwych. Niestety, są to tacy sami ludzie, jak każdy inny Kowalski i posiadający takie same przywary. Tak było, jest i pewnie jeszcze bardzo długo będzie.

Jedną z najgorszych patologii w PRL była ścieżka awansu, która obejmowała wszystkie obszary. Znakomita większość obszarów PRL-bis odziedziczyła ją wprost. O awansie i wtedy, i – niestety – bardzo często jeszcze dzisiaj, decydują środowiskowe układy, polityczne, rodzinne, towarzyskie i biznesowe powiązania, posiadanie różnego rodzaju wiedzy tajemnej (tzw. haków), łapówki, a nawet preferencje seksualne osób decyzyjnych. Formalne wykształcenie, umiejętności i kompetencje z pewnością nie były i nie są czynnikiem decydującym. Bardzo często obsadzano i nadal obsadza się jakieś stanowisko ustawiając wymagania pod określonego kandydata. Dostanie się do tzw. lepszego towarzystwa było i jest świetnym biletem wstępu na imprezę pt.: Udział we władzy. Jeśli nie posiada się cyt. koneksji, trzeba uiścić wpisowe, dokładnie tak samo, jak w sądzie, by doprowadzić do jakiegoś procesu.

W moim przekonaniu sędzia Wojciech Łączewski musiał mieć włączone właśnie takie myślenie myśląc o awansie zawodowym, czy jakimkolwiek innym. Wiedział przeto, że czeka go wpisowe i jeśli chce awansować z czasem na sam szczyt, musi być nietuzinkowy. Miał po temu kilka okazji. Trafiła mu się gratka w postaci policjanta, który skopał przypadkowego przechodnia w czasie Marszu Niepodległości. Policjant został skazany. Niestety, to nie ten kierunek. Nieco później skazał więc kibiców skandujących antyżydowskie hasła. To już znacznie lepiej, tym bardziej, że skazani otrzymali w ramach wyroku… nakaz obejrzenia dość prostackiego filmu pt.: „Cud purymowy”. Jest to najbardziej mi znany prożydowski i jednocześnie antypolski film. Pamiętam, że któregoś roku TVP puściła ten film dwukrotnie w odstępie kilku tygodni. Tak bardzo spodobał się Żydom, bo... wkurzał Polaków. To zapewne wystarczyło, by Wojciech Łączewski dostąpił zaszczytu sądzenia Mariusz Kamińskiego. Z zadania wywiązał się koncertowo, dał z siebie więcej, niż oczekiwano, ale nastąpiła zmiana władzy i szyki popsuł mu prezydent Andrzej Duda.

Młody wiekiem sędzia Wojciech Łączewski wiedział, że władze zmieniają się i prędzej czy później nadejdą ci, z którymi ma zgodne poglądy polityczne. Nie chciał jednak czekać, więc gdy trafiła się okazja sprząc siły z chyba najbardziej antypisowskim dziennikarzem, czyli Tomaszem Lisem, postanowił działać. Tu spotkał go jednak prawdziwy pech, albowiem Lis był fejkowy i w dodatku powiadomił o wszystkim prawdziwych dziennikarzy, którzy upublicznili całą sprawę. Masakra. Przyjął więc pozę typową dla przestępców i zaczął zwyczajnie mnożyć byty, czyli mówiąc po ludzku kłamać. Ze szczegółami można zapoznać się tutaj. Tak zakończył pięknie zapowiadającą się karierę prawnik, który nie tylko nie kryje swoich poglądów politycznych, lecz – korzystając z atrybutów potężnej władzy sędziowskiej – postanowił wykorzystać swoje stanowisko i umiejętności do walki politycznej, by w finale zachować się jak pospolity kryminalista.



Beem.Deep
O mnie Beem.Deep

1. Nie prowadzę bloga dla trolli, debili i "anonimowych" dziennikarzy oddelegowanych na odcinek. 2. Nie mam czasu na dyskusję z niekumatymi lemingami oraz z osobami, które używają dowolnych argumentów w dowolnej sprawie. 3. Proszę o powstrzymywanie się od ataków personalnych na innych blogerów oraz o merytoryczną dyskusję na główny temat notki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo