Rząd faszeruje nas szczepionką niepewnego działania, a rozpatrywane warianty sytuacyjne sugerują, nawet optymistycznie, tylko ograniczoną jej skuteczność, o skutkach ubocznych nie wspominając.
Dziwi zatem, a może wręcz przeciwnie - przy rozpatrywaniu spiskowej praktyki dziejów, że nie są prowadzone prace nie nad szczepionką, a nad skuteczną terapią anty-covid'ową. Nasuwa się przypuszczenie, że jest to działanie świadome prowadzące do depopulacji i do tego napędzenie "kasy" firmom farmaceutycznym niepewnej proweniencji.
Biorąc pod uwagę "przecieki" medialne - blokowane są wszelkie informacje na temat alternatywnych metod leczenia tej sztucznie wywołanej pandemii. Chodzi o stosowanie chlorchiny i amantadyny; przebijają się informacje o skuteczności preparatów z chlorem.
Czy w tej sytuacji społeczeństwo ma prawo bronić się przed niecnymi praktykami rządu Morawieckiego?
Czy dopuszczalna jest produkcja i dystrybucja preparatów ratujących życie mimo tego, że rząd tego broni?
Oczywiście - mówi się o ubocznych skutkach stosowania tego preparatu, ale są to skutki znane, gdyż przecież amantadyna jest stosowana w innych jednostkach chorobowych. Do tego - czyż nie jest, że tonący brzytwy się chwyta? Wszak terapia w szpitalach jednoimiennych związana jest jedynie ze stosowaniem respiratorów i medykamentów nie działających na covid. Czyli - albo przeżyjesz, albo umrzesz jeśli masz słabszy organizm i to w odosobnieniu bez kontaktu z rodziną.
Myślę, że każdy normalny człowiek trzy razy zastanowi się, czy zgłosić się z prośbą o pomoc do takiego szpitala.
Co pozostaje? Stworzyć czarny rynek amantadyny. To może być bardziej intratne niż narkotyki. A patrząc jak rozwija się rynek narkotyków - to można powiedzieć, że i proces dystrybucji zostanie błyskawicznie rozwiązany.
Pytanie: która metoda walki z covid'em będzie skuteczniejsza?
Chociaż .... rząd uzna to za działalność antyspołeczną, a już na pewno antypaństwową. Ale chyba nie ma innego wyjścia jeśli mamy przetrwać?