Jeśli popatrzymy na zasięg wpływów - wydaje się to oczywiste. Po upadku ZSRR USA sięgały po coraz to nowe strefy wpływów, a jeśli z jakichś powodów się to nie udawało - skutecznie wprowadzały zamieszanie w takim regionie (państwie), że praktycznie eliminowały takich potencjalnych przeciwników.
Należy zauważyć, że wpływy USA wynikające z ich potęgi militarnej były "uzupełniane" ideowo; judaizm miał największy zasięg oddziaływania. Wszędzie, gdzie dominowały USA istotnie dominowała też organizacja życia społecznego oparta na zasadach judaizmu. To kwestia bankowości i roli pieniądza, który stawał się celem.
Czy postawiona teza jest uzasadniona? Proszę zauważyć jakimi celami kierowali się ludzie, którzy stawali na czele państw wchodzących w orbitę wpływów USA/Izraela. Przykłady są aż nadto widoczne - większość z nich salwowała się ucieczką ze swoich krajów wywożąc przy tym znaczące zasoby finansowe. Ostatni przypadek - Kazachstan jest tego wyraźnym potwierdzeniem. Czyli - tak zarządzać krajem, aby okraść społeczeństwo, a samemu znaleźć "przytulny kącik" gdzieś na Zachodzie.
Zasada dotyczyła nie tylko przywódców, ale i działaczy gospodarczych.
Ideowe uzupełnienie tego schematu polega na przyjęciu żydowskiej perspektywy widzenia świata opartego na Biblii, gdzie wszak "świat należy sobie czynić poddanym" , a pieniądz jest po temu najlepszym środkiem.
Czy wszystko "szło jak z płatka"? Były drobne niedogodności i zagrożenia. Chiny rozwijały się gwałtownie, ale we wspomnianym okresie jeszcze nie równały się z USA. Nie udało się spacyfikować Gruzji. Także wszystkie "kolorowe rewolucje" nie osiągnęły zamierzonych celów - nie wszystkie udało się zrealizować. Ale jeszcze przeprowadzono kijowski Majdan, który okazał się raczej przegraną; nie przejęto Krymu, a to uniemożliwiło stworzenie bazy logistycznej dla ataku na Iran. Do tego Ukraina wymaga ciągłego dokładania - nie jest w stanie samodzielnie pełnić roli straszaka dla Moskwy.
Efektem tych działań stało się to, że siły przeciwne duetowi przejęły inicjatywę. Brak bazy pozwalającej na przejęcie Iranu skutkował utratą Syrii, a z czasem koniecznością wyjścia z Afganistanu i dalej z Iraku. Gdy to się stanie - dalsza obecność USA na BW będzie problematyczna, a i sam Izrael zagrożony.
Dodatkowo nie udała się próba destabilizacji Białorusi czyniona rękami "najwierniejszego" sojusznika, czyli Polski.
Warto zwrócić uwagę na to, że , co prawda z coraz gorszymi skutkami, ale to strona "zachodnia" była inicjatorami takich przemian. Drugie, że nie było reakcji zwrotnej, żadnej riposty. Wszelkie zadrażnienia wyjaśniano i robiono to tak, aby nie drażnić suwerena.
Aż do czasu "potyczek granicznych" z Białorusią. Co prawda nie jest to wystąpienie bezpośrednie, ale już "dokuczanie" sojusznikowi stanowi sygnał zmiany relacji.
Obecne działania w Kazachstanie mają już odmienny charakter - to już akcja skierowana bezpośrednio przeciwko interesom USA. Czyli usunięcie wpływów "Zachodu" z tamtego regionu.
I dochodzi kwestia Ukrainy; każde rozwiązanie na jakie zgodzi się Rosja będzie prowadzić do usunięcia wpływów USA z terenu "wschodniej flanki NATO". Nawet jeśli nie będzie to na początku zauważalne, to zapoczątkowany proces będzie przyspieszał.
Przy próbie oporu - nastąpi działanie redukcyjne na Dalekim Wschodzie. Np. zjednoczenie Korei - tak spektakularne działanie jest chyba nawet bardziej prawdopodobne niż przejęcie Taiwanu przez Chiny.
Odrębny tor to upadek ideologiczny. Narracja biblijna ma coraz mniejsze oddziaływanie. W coraz większym stopniu przestaje się te zapisy kapłanów żydowskich uznawać za "świętą prawdę", a zaczyna dostrzegać braki i niespójności zapisu. Przebijają się wyniki badań wskazujących, że na ziemi istniały inne formy struktur społecznych i to znacznie starszych od opisywanych w Biblii. Niespójności nie da się już zakleić - a to wymaga innych odniesień. Szczególną rolę pełni idea "narodu wybranego", która zupełnie nie pasuje do obecnej wiedzy - nawet tej religijnej.
No i sprawa upadku ekonomicznego, który dopiero zaczyna się ujawniać.
Wszystko to nie musi prowadzić do natychmiastowego krachu na wszystkich frontach, ale uzasadnionym zdaje się twierdzenie, że z 2020 rokiem skończyła się dominacja USA/Izraela. Można dyskutować o szybkości zaniku prestiżu, fazach i formach, ale nie da się już zaprzeczyć postawionej tezie.
Pozostaje też pytanie: co będzie "PO"?
Komentarze