Czy dzieje świata są cykliczne? Dalsze uwagi, ale ze zmienionym ukierunkowaniem.
Założeniem najpierw notki, a później następnej było wskazanie cykliczności dziejów i także tego, że wojny są wynikiem stadium cyklu rozwojowego; nieuniknione, a jedynie ogarniające swym zasięgiem coraz większą część ludzkiej populacji, aż do wzajemnego zniszczenia, co jest okazją do rozpoczęcia nowego cyklu.
Jak dotąd cykle powtarzają się w stałym schemacie, a przekazy o błędnych drogach są eliminowane.
Czy możliwe jest wyjście poza ten „zaczarowany krąg”? Brak odpowiedzi.
Dlatego w trakcie pisania notek skierowałem swą uwagę na cykliczności ale nie dziejowej, a związanej z kształtowaniem się form życia i jego otoczenia.
Okazuje się, że tu istnieje olbrzymie pole dla wyobraźni graniczącej z mistycyzmem, ale też dla wielu będzie to oszołomstwo.
Stąd proszę o dystans względem treści tekstu – będę sugerował rozwiązania zupełnie odrębne i raczej brak jest odniesień u innych.
Bo nasza rzeczywistość jest opisywana a to filozoficzne, a to społecznie, a to biologicznie, czy tp. W żadnym z tych przypadków nie zakłada się udziału żyjących w dziele tworzenia rzeczywistości.
Ot, świat został stworzony, a my odtwarzamy dzieło stworzenia opisując panujące tu zależności. Owszem, możemy zmieniać przyrodę, przekształcać ją, czy wpływać na losy własne i otoczenia. Ale nie kreować nowych elementów rzeczywistości.
A jeśli my także mamy udział w dziele stworzenia? Czy to możliwe, a jeśli nawet – to jak?
A przecież jest znane doświadczenie Casimira, które wskazuje na pojawienie się nowych cząstek z niczego. Mało się wspomina, że myśl ludzka ma wpływ na zachowanie cząstek w świecie subatomowym: wiele wskazuje, że wynik tzw. zimnej fuzji zależy od woli przeprowadzającego eksperyment.
Do tego znane są zdarzenia wiarygodnie opisane, a pomijane przy opisie w zgodności z obowiązującą narracją. Dla mnie znaczące jest np. wskrzeszenie Łazarza, ale też inne cuda (bądź czary) mogą zastanawiać.
Inna kwestia to przepowiednie - trochę inny typ zależności, ale też go trzeba uwzględniać. I jeszcze wpływy „nadludzkie”. Chodzi mi o twierdzenie, że zakończenie tego cyklu miało mieć miejsce już pod koniec XX wieku, ale zostało przesunięte, o blisko 30 lat. Czy to wyłącznie mrzonka wyssana z palca, czy też coś w tym jest?
Nie odnoszę się do wskazanych zjawisk, ale zakładając, że mogą one być rzeczywiste, to wtedy opisując postać naszego świata powinniśmy je uwzględniać. Te przykłady należą do różnych kategorii – stąd ważne, aby były brane pod uwagę.
Wskrzeszenie Łazarza – to nie tylko ingerencja w „cykl indywidualny Łazarza” – przedłużenie życia, ale przestawienie go do stadium przed śmiercią. Co to oznacza? Pierwsze, cykl związany jest nie tylko z życiem na ziemi, ale też ma fazę pośmiertną. Ingerencja Chrystusa o tyle była szczególna, że przywróciła stan przed śmiercią. Coś cudownego? Poniekąd, ale mamy też opisy ludzi, którzy zmarli, przebywali poza ciałem, a następnie z jakichś (różnych) powodów zostali przywróceni do życia.
Przypadek przedłużenia obecnego cyklu wskazuje na możliwość interwencji, a to oznacza, że istnieją byty o o wiele większych wpływach na rzeczywistość; to, że wpływy na długość cyklu istnieją powinno być oczywistym. Wszak prowadząc racjonalny tryb życia możemy je przedłużyć. Ale cykl świata zmienić?
Wnioski są daleko idące, a traktują o naturze świata: są dwie opcje, albo żydowska, w tej ludzie, (a może inne byty żywe) są stworzone „na obraz i podobieństwo swego stwórcy”, albo też chrześcijańska, przedstawiona przez Chrystusa, że jesteśmy dziećmi bożymi, a zatem mamy też zdolność kreacji.
Którą wersję wybierasz, Czytelniku?
I to by było na tyle w tej notce. Dalsze uwagi - muszę je przemyśleć, bo powstają na bieżąco i muszą się trochę „osadzić”.
Zatem. Dla zainteresowanych – CDN. A inni? Pewnie będą mieli ważniejsze sprawy.