Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
422
BLOG

Gwiezdne Wojny - zażydzanie świata i okolic

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Rozmaitości Obserwuj notkę 20

W końcu żona mnie wyciągnęła z pieleszy domowych do kina. Gwiezdne Wojny. Czy jeszcze to film kultowy, czy już "odbycie seansu" nalezy do nakazu politycznej poprawności?

 

Film wielce jest  reklamowany, a ja nie przepadam za takimi obrazami, bo podskórnie odczuwam w tym jakiś fałsz - rodzaj indoktrynacji.

Czy w tym wypadku jest podobnie?

Moim zdaniem - tak. Mam wrażenie graniczące z przekonaniem o pełnym zawłaszczeniu "mocy" przez środowiska żydowskie.

 

Ale po kolei. Scenariusz jest prostym i ograniczonym nawiązaniem do pierwszej części sagi. W zasadzie to nie odbiega od tamtej narracji. No, może to narracja uboższa w przekazie. W zasadzie - tak jest zawsze w sytuacji "zawłaszczania " tematu przez środowiska żydowskie.

Czyli - żadnej nowej inwencji, te same maski i sposoby postępowania. O ile  kilkadziesiąt lat temu było to  ciekawe, to teraz już nie powoduje to żadnego dreszczyka emocji. Wtedy pustynia i teraz pustynia. Wtedy robot narażony na "wrogie przejęcie" - teraz identycznie.  Złomiarze i złomiarze. I trochę mordobicia z wykorzystaniem efektów specjalnych tworzonych standardowo. Żadnej dbałości o szczegóły. Choćby spokojne przedostawanie się z pustki kosmcznej do rakiet.

Jednym słowem - autorstwo scenariusza i w dalszej części środków przeznaczonych na realizację obrazu - wskazuje na co najwyżej II sort , a w zasadzie to już można mówić o III sorcie. Tak na poziomie A. Holland.

Wyraźnie widać, że , jak to zazwyczaj jest w takich przypadkach, duże środki poszły na koszta osobowe - ekipę zramolałych dziadków. (Tu jeden dobry akcent w postaci zakończenia udziału w serialu przez Hana Sola - to jedyny plus scenariusza).

Drugie, że eksponowane są role aktorów o cechach genetycznych wskazujących - czyli "najlepszego pilota we wszechświecie"). Oczywiście, dochodzi czynnik poprawności w postaci czarnego, dobrze odżywionego aktora.

 

No i wszystko ma jeszcze jeden aspekt - powiązania genetyczne. Czyli jak toś był rebeliantem - to będzie rebeliantem, jak przemytnikiem, to przemytnikiem, jak obdarzony "mocą", to też okazuje się, że ma jakieś korzenie "mocy". Czyli - trzeba się podporządkować wskazaniom starszych i mądrzejszych. A jednostka - nie ma szans na jakiekolwiek samodzielne działania rozwojowe.

Jakoś kłóci mi się to z poczuciem personalizmu na jakim bazuję swój rozwój.

 

W sumie - fajnie było, trochę się uśmiałem, trochę pobawiłem, ale to nie był śmiech najjwyższego sortu.

 

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Rozmaitości