brat Damian brat Damian
3443
BLOG

Ważniejsze wybory

brat Damian brat Damian Społeczeństwo Obserwuj notkę 54

My Polacy mamy skłonność do traktowania wyborów prezydenckich lub parlamentarnych w kategoriach religijno-apokaliptycznych. Jeśli wybiorą Komorowskiego, to już koniec świata, utrata wszelkiej nadziei na zbawienie Polski. Jeśli wybiorą Dudę, to też koniec świata, ciemnogrodzkie hordy zniszczą oświeconą cywilizację. W rzeczywistości tak, czy inaczej życie będzie toczyć się dalej, ponieważ wiele ważniejsze są wybory światopoglądowe, które wpływają na wybory polityczne. Wybory prezydenckie lub parlamentarne są w pewnym sensie badaniem opinii publicznej, sondażem jak w danym momencie światopogląd społeczeństwa  przekłada się na poglądy polityczne. Światopogląd społeczeństwa kształtuje się długofalowo i wpływ na niego ma wiele różnych czynników. Ostatecznie właśnie światopogląd społeczeństwa decyduje o tym w jakim kierunku dryfuje dana cywilizacja, a wybory polityczne są jedynie jednym z czynników, które ten kierunek określają i równocześnie są też odzwierciedleniem wyborów światopoglądowych.

Referendum na temat uznania przez państwo związków homoseksualnych w katolickiej Irlandii jest wiele ważniejszym sondażem tego, co się dzieje w Europie, niż wybory prezydenckie w Polsce. Jak się można było spodziewać Irlandczycy poparli LGBT. Jest to wynik procesów zmiany światopoglądu Europy na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. Jeśli będziemy śledzić uważnie doniesienia agencji informacyjnych, to zobaczymy, że praktycznie co tydzień w jakimś kraju w Europie lub Ameryce dzieje się coś podobnego. Dopuszcza się lub rozszerza prawo na aborcję, zezwala się na eutanazję medyczną, manipulacje genetyczne, in vitro i hodowlę embrionów, robi kolejne ustępstwa na rzecz LGBT, matki zastępcze, antykoncepcja itp. Wygląda na to, że jest to proces cywilizacyjny, którego nie da się zatrzymać. Trzeba pamiętać, że nie chodzi tu bynajmniej o sprawy moralne tzn. czy coś uważa się za zło moralne lub grzech. Już dawno w naszym kręgu kulturowym właściwie wszystko jest dozwolone i prawo nie stoi na straży moralności, jak to było w czasach, kiedy cudzołożnice kamienowano lub stawiano pod pręgieżem, homoseksualistów sadzano do więzienia, a rozwód nie był możliwy. Obecnie prawo nie zajmuje się takimi sprawami, poza np. pedofilią, która ciągle jest karalna, chociaż już były niejednokrotne próby uznania jej za dopuszczalne zachowanie seksualne. Obecnie dyskusja dotyczy czegoś innego. Nie chodzi o to, czy coś jest złe czy dobre z punktu widzenia religii lub moralności, lecz czy dla państwa, narodu, cywilizacji  nasze zachowania w dziedzinie seksualnej, rodzinnej, prokreacyjnej mają, czy nie maja jakieś znaczenie? Czy istnieje coś takiego jak dobro wspólne, czy nasze czyny mają wpływ na innych, czy też nadrzędną zasadą powinno być zaspokojenie jakichkolwiek pragnień pojedynczego człowieka?

Chrześcijańskie, biblijne lub oparte na naturze, można by powiedzieć zgodne z ludzką ekologią, zachowania i poglądy przegrywają w starciu z hedonizmem, który twierdzi, że „szczęście” jednostki i spełnienie jej pragnień jest dla państwa i społeczeństwa najwyższym prawem, z czego wniosek, że najważniejsze jest zaspokojenie pożądania i dostarczenie przyjemności każdemu według jego życzenia. Prowadzi to oczywiście do dominacji silnych nad słabymi (przykład aborcja) i, co jak na dłoni widać w Europie, upadku cywilizacji. Ponieważ liberalny hedonizm jest wrogiem rodziny, płodności, dzieci i życia, więc Europa wymiera, słabnie, niewieścieje i staje się bezradna wobec tego, co się dzieje dookoła. Upadek moralności i spowodowany tym upadek cywilizacji nie dzieje się w historii po raz pierwszy: to samo opisuje biblijny potop, upadek Sodomy i Gomory (spowodowany homoseksualizacją społeczeństwa), upadek cywilizacji grecko-rzymskiej. Nie jeden raz można to samo było obserwować w historii Chin. W przypadku Rzymu upadek moralności, tradycyjnych wartości, na których oparte było Rzymskie Imperium, był nie mniej ważny niż najazd barbarzyńców. Co będzie dalej? Jak to zwykle bywa przyjdzie nowa cywilizacja, które zastąpi tą umierająca.  W przypadku Europy będzie to najprawdopodobniej islam, który jest przeciwieństwem liberalnego hedonizmu: dobro jednostki jest w nim całkowicie podporządkowane dobru społeczeństwa, te zaś znowu rządzi się prawem religijnym. Tak jak teraz w Europie wolność, a właściwie swawola, jest prawem absolutnym, tak w islamie wolność jednostki jest ograniczona do minimum. Skrajność przyciąga skrajność.

Jaka jest odpowiedź chrześcijaństwa? Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę (1 Kor 6, 12). Pan Bóg nie razi piorunem każdego gaya, ale przestrzega, że homoseksualizm doprowadzi nas do klęski. Oczywiście zapłacimy za to częściowo my, a częściowo następne pokolenia. Promocja LGBT, aborcja, rozpad rodziny konsekwentnie prowadzi do tego, że zdrowy psychicznie, duchowo stabilny, gotowy służyć dobru wspólnemu dorosły człowiek , będzie coraz większą rzadkością. Popatrzmy już dzisiaj jaki procent ludzi jest uzależnionych od alkoholu, narkotyków, środków uspokajających, seksu. Ileż mamy ADHD, DDA, psychicznie niedojrzałych, rozwodników, dzieci bez ojców, toksycznych: rodziców, dzieci, dziadków, narzeczonych. Powoli zamieniamy się w jedną wielką grupę terapeutyczną.  Zostawmy jednak społeczeństwo i cywilizację. Niech sobie popełniają samobójstwo. Przypatrzmy się pojedynczemu człowiekowi i jego wyborom np. w przypadku homoseksualizmu. Co o tym mówi, już nie prawo naturalne, ale chrześcijaństwo?

W październiku w Szwajcarii w kantonie Uri w jednej z parafii miało miejsce niecodzienne wydarzenie: miejscowy proboszcz pobłogosławił parę lesbijską. Jak oświadczył wikariusz generalny centralnej Szwajcarii ks. Martin Kopp w wywiadzie dla gazety „Neuen Luzerner Zeitung“ nie ma to nic wspólnego z sakramentem małżeństwa, albo z uznaniem przez Kościół związków homoseksualnych. Diecezja Chur wyjaśniała też, że takie błogosławieństwo może otrzymać każdy niezależnie od swojego stanu życia. Trudno to wszystko oczywiście zrozumieć, bo wychodzi na to, że to błogosławieństwo niczego nie oznacza, a jeśli niczego nie oznacza to po co to robić? 

Przez wiele lat w Dżalalabadzie w Kirgizstanie chodziliśmy pomagać do pobliskiego domu dla dzieci inwalidów. Żyje tam około 120 dzieci, które dzielą się na trzy grupy: agresywne, chodzące, pełzające i leżące. „Leżące“ dzieci są najbardziej upośledzone, większość z nich cierpi na mózgowe porażenie dziecięce. Nie ruszają się, często są ślepe lub głuche. Większość nie potrafi mówić. Cały dzień leżą w bezruchu, jedyna rozrywka to karmienie (robią to bardziej sprawne dzieci) i kąpiel. Umierają w wieku kilkunastu lat zazwyczaj z powodu jakiejś infekcji lub zapalenia narządów wewnętrznych.

Jaki związek między tymi dzieci w Dżalalabadzie i błogosławieństwem dla lesbijek w Szwajcarii? Otóż dotyczy on krzyża. Każdy ma swój krzyż lub krzyżyk. Przy czym Jezus podkreśla, że on jest „swój”, nie jakiś tam wybrany przez siebie samego, tylko ten, który jest mi dany. Bycie chrześcijaninem to właśnie przyjęcie i niesienie tego krzyża za Jezusem, razem z nim. Oczywiście my ciągle się wobec tego buntujemy, walczymy ze swoim krzyżem, zrzucamy go. Wymyślamy sobie jakiś inny, który wydaje się nam bardziej odpowiedni i wygodniejszy. Ale Jezus twardo mówi: weź SWÓJ krzyż. Oczywiście nikt nie jest zobowiązany być chrześcijaninem  i nieść krzyż. Jest to wolny wybór … choć nie dla wszystkich, ponieważ nie każdy krzyż można zrzucić lub zamienić na inny. Krzyż to przede wszystkim cierpienie niezasłużone, takie które uważamy za niesprawiedliwe. Chyba najbardziej niezasłużonym cierpieniem jest cierpienie dzieci z domu inwalidów w Dżalalabadzie. Nie są chrześcijanami, jednak niosą krzyż i nikt ich nie pytał o zgodę. Trudno powiedzieć czy się buntują. Niektóre wydawały mi się bardzo pogodne, cieszące się każdym najmniejszym dobrem, które otrzymywały, inne wydawały się buntować się przeciw cierpieniu, które ich spotkało. Jest to wielka tajemnica, wobec której milknie każdy mędrzec. Oczywiście cierpienie takie, jak tych dzieci, jest też oskarżeniem, które szatan rzuca w twarz Bogu. Jest dla wielu zgorszeniem, które doprowadza ich do niewiary. Odpowiedzią Boga na to oskarżenie jest Krzyż Jezusa.

Homoseksualista nie wybiera (zazwyczaj) swojej seksualności. I dlatego wielu ludzi, również w Kościele, im współczuje i myśli, że jeśli Kościół pobłogosławi ich związki, to w ten sposób ulży ich cierpieniu duchowemu i przyprowadzi bliżej do Boga. Więc intencja jest dobra, bo i oni – jak sądzi wielu - mają przecież prawo na miłość i konsekwentnie na wyrażanie jej przez współżycie seksualne. Każdy ma prawo na swój kawałek szczęścia. Ale czy tak jest rzeczywiście? Całe Pismo Święte określa homoseksualizm jako grzech i to grzech ciężki przeciwko naturze, a więc nie jest to grzech, który dotyczyłby tylko chrześcijan. Oznacza to, że homoseksualizm jest złem dla danego człowieka, jak i że ma negatywne konsekwencje dla całego społeczeństwa.  „Miłosierne” podejście do osób o skłonnościach homoseksualnych pomija to, że tacy ludzie w odróżnieniu od dzieci w Dżalalabadzie mają możliwość wyboru. Mogą albo zostać gejami lub lesbijkami, albo wziąć swój krzyż i iść za Jezusem. Być może decyzja o nie rozpoczynaniu lub nie kontynuowaniu seksu homoseksualnego nie jest łatwa. Być może ten krzyż jest ciężki. Wybór należy do człowieka. Nie każdy musi być chrześcijaninem. Pójście za Jezusem, to wolny wybór.

A  jakie jest zadanie Kościoła w takiej sytuacji? Czy Kościół akceptując jako dopuszczalne współżycie homoseksualne rzeczywiście powie tym ludziom prawdę Ewangelii? Czy Kościół nie powinien jednak bardziej martwić się, by przedstawiać ludziom naukę Krzyża, czy też powinien każdego poklepać po ramieniu i powiedzieć: okay, wszystko w porządku? Czy Kościół nie zdradzi swojej misji, jeśli w jakikolwiek sposób zacznie zamazywać fakt, że homoseksualizm jest grzechem? Czy „akceptacja” homoseksualizmu nie doprowadzi do jeszcze większego kryzysu rodziny, a w konsekwencji do jeszcze większej ilości osób z dewiacjami na tle seksualnym w społeczeństwie? Czyli jeśli z litości zaakceptujemy homoseksualizm, nie będziemy też musieli zaakceptować adopcji dzieci przez gejów? Przecież macierzyństwo, czy ojcostwo jest szczęściem, na które człowiek ma prawo i którego nie może zostać pozbawiony? Czy według tej samej logiki nie będziemy się musieli zgodzić na matki zastępcze dla bogatych gejów, takich jak. np. Elton John? Itp. , itd…   

I bynajmniej nie chodzi tylko o to, że zostanie rozmyta kolejna norma moralna, bez której rozwala się życie człowieka i cywilizacja. Choć o coś głębszego, co dotyczy samej istoty chrześcijaństwa. Józefa z Arymatei, tak jak dzieci w Dżalalabadzie, nikt nie zapytał, czy chce czy nie chce nieść krzyż. Według prawa rzymskiego żołnierz mógł od niego zażądać niesienia ładunku na 1000 kroków. Osoba o skłonnościach homoseksualnych nie jest przez Kościół zmuszana do niesienia krzyża, choć on niewątpliwie nie został przez nią wybrany. Ale to nie musi znaczyć, że Kościół ma udawać, że ten krzyż nie istnieje. Tak więc dyskusja o „akceptacji“, czy nie akceptacji homoseksualistów, wydaje mi się być dyskusją o samym chrześcijaństwie, o jego być lub nie być. O tym czy Kościół chce dalej głosić głupstwo krzyża, czy też uwodzące słowa mądrości, które oczywiście świat chwilę chętnie posłucha, najpierw będą nam klaskać, a potem nikomu to nie będzie potrzebne, tylko wieprzom na podeptanie –jak powiedział abp Stankiewicz na ostatnim Synodzie.

Dokładnie o to samo chodzi w przypadku eutanazji - samobójstwa osób śmiertelnie chorych. Tu też mamy do czynienia z odrzuceniem cierpienia, z niezgodą na jego bezsens. To, że krzyż, cierpienie, wydają się być bezsensem, jest właśnie najcięższe w cierpieniu. O to samo chodzi po części w sprawie osób żyjących w związkach niesakramentalnych, szczególnie tych, które zostały porzucone przez współmałżonków. Jest to jeszcze jedno cierpienie, które można próbować zrzucić z siebie, albo… To, że Jan Paweł II chciał być papieżem do końca i nie wstydził się swojej starości, cierpienia, umierania, być może było najważniejszą nauką jego pontyfikatu wobec tych wyzwań, które stoją przed Kościołem. Nie da się nikogo pouczyć  o tym, że trzeba krzyż przyjąć. W tym wypadku słowa niewiele znaczą, liczy się wyłącznie własny przykład. I jeszcze o homoseksualizmie. Czy taka osoba może wytrwać w czystości? Czy jest to możliwe? Tak, jak takich ludzi znam wielu. Niektórzy z nich są już w lepszym świecie. Dlatego też przykład zakonników, osób żyjących w celibacie, jest tak ważny w dzisiejszych czasach, ponieważ pokazuje, że dla Boga, z Bogiem nie ma nic niemożliwego.

To co się stało  w jednej z katolickich parafii w kantonie Uri jest naszemu Kościołowi potrzebne, abyśmy się przekonali na własnej skórze dokąd to dalej poprowadzi. A dokąd, co do tego nie mam wątpliwości. Nasi bracia anglikanie i luteranie już przetarli nam drogę. U nich też zaczęło się z dyskusji, potem otwarcia, błogosławieństw. Droga do biskupów gejów zajęła 30 lat. Historia kościoła anglikańskiego i luterańskiego dowodzi, że ustępując w sprawie homoseksualizmu pod wpływem fałszywego rozumianego miłosierdzia, Kościół przestanie być Kościołem chrześcijańskim. Cała teologia parafii gejowskich tych kościołów polega na celebrowaniu homoseksualizmu, seksualności. Wszystko kręci się wokół tego, a już na pewnie nie ma tam miejsca na Krzyż. To słowa zniknęło ze słownika tych wspólnot. http://de.radiovaticana.va/global_images/x.gif 

 

 

brat Damian
O mnie brat Damian

br. Damian TJ. Urodzony 1968 Lublin, uczęszczał do liceum Zamoyskiego. Należał do związanego z „Solidarnością” Niezależnego Ruchu Harcerskiego, potem do podziemnego Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”. W 1987 wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Gdyni. Zakończył filozofię w Krakowie na Wydziale Filozoficznym TJ (specjalizacja „kultura, estetyka, mass-media, kino”). Praca dyplomowa u bp. Jana Chrapka. Od 1991 pracował w TVP, jako dziennikarz i producent. Przechodzi szkolenie telewizyjne w Kuangchi Program Service – Tajwan. W 1996 wyjechał na Syberię, gdzie organizuje Studio Telewizyjne „Kana” w Nowosybirsku. Korespondent TVP i Radia Watykańskiego. Pomaga w szkolenia dziennikarzy z Europy Wschodniej w „European Center for Communication and Culture” w Falenicy. W 1999 rozpoczyna studia podyplomowe w szkole filmowej w Moskwie. W tym samym roku składa śluby wieczyste. Studia kończy w 2004 filmem dyplomowym „Wybacz mi Siergiej”, który uzyskał liczne nagrody na międzynarodowych festiwalach http://www.forgivemesergei.com. Wyjeżdża do Kirgizji - praca charytatywna Kościoła Katolickiego (więzienia, domy inwalidów) i prowadzi Klub Filmowy przy Ambasadzie Watykanu w Biszkeku. W 2006 wyjeżdża na południe Kirgizji, pomaga przy zakładaniu nowych parafii w Dżalalabadzie i Oszu www.kyrgyzstan-sj.org . Buduje i kieruje Domem Rekolekcyjnym nad jeziorem Issyk Kul, gdzie co roku przebywa ponad 1000 dzieci (sieroty, inwalidzi, dzieci z ubogich rodzin, dzieci i młodzież katolicka, studenci muzułmańscy) www.issykcenter.kg . Zakłada Fundacje Charytatywną “Meerim Bulak – Źródło Miłosierdzia” i społeczną „Meerim nuru”. Kapelan więzienia - w tym zajęcia w grupie AA. 2012 w Pawłodarze (Kazachstan). 2012-13 w Domu rekolekcyjnym w Gdyni i w portalu Deon w Krakowie. 2013-14 w Moskwie – odpowiada za sprawy finansowe, prawne, organizacyjne i budowlane Instytutu Teologicznego św. Tomasza. Od 2014 pracuje w Radiu Watykańskim w Rzymie. Od IV 2016 pracuje w TVP przy przygotowaniu transmisji z ŚDM. Współpracował z różnymi stacjami telewizyjnymi i redakcjami jako reżyser i dziennikarz. Pisze artykuły między innymi do „Poznaj Świat”, „Góry”, „Gość niedzielny”, Alateia i „Opoka”. 2017-2023 ekonom Apostolskiej Administratury w Kirgistanie, dyrektor kurii, ekonom jezuitów w Kirgistanie, ekonom Fundacji "Meerim Nuru" i Centrum Dziecięcego nad j. Issyk-kul, budowniczy katedry. Obecnie pracuje w Kolegium jezuitów w Gdyni i pomaga Ignacjańskim Centrum Formacji Duchowej.  Przewodnik wysokogórski: organizował wyprawy w Ałtaj, Sajany, Tuwę, Chakasję, na Bajkał, Zabajkale, Jakucję, Kamczatkę, Ałaj, Pamir i Tienszan, Półwysep Kolski. www.tienszan.jezuici.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (54)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo