No i po wyborach u naszych braci po drugiej stronie Tatr. Rewolucja, czyli totalna przebudowa sceny politycznej dokonana. Zgodnie z tym, co sygnalizowały sondaże, ruch, który jeszcze w październiku ubiegłego roku miał ok 5 procent poparcia wygrał a to z dużą przewagą. Natomiast dotąd rządząca partia, sprawująca władzę od 12 lat, skończyła druga i została odsunięta od władzy. Warto zauważyć, iż jej koalicjanci (Narodowcy i partia węgierska MOST - Hid) w ogóle nie weszli do Rady Narodowej (jednoizbowego parlamentu).
Mimochodem, to po raz pierwszy w historii Republiki Słowackiej, kiedy poza parlamentem znaleźli się polityczny przedstawiciele licznej mniejszości węgierskiej (stają do regularnej walki politycznej, nie mają jak np. w Polsce Niemcy, zagwarantowane miejsca w sejmie).
I - tu niespodzianka - nie wchodzi również koalicja, w której dominowała partia polityczna, z której się wywodzi obecna pani prezydent. Po jej wygranej latem ubiegłego roku w bezpośrednich przecież wyborach wydawało się, iż Progresywna Słowacja, czyli jej macierzyńska siła polityczna (liberalna lewica), otrzyma niesamowity bonus i zawojuje słowacka scenę polityczną. Nie minęło sporo czasu od wielkiej wygranej pani prezydent i Progresywna Słowacja w koalicji z ruchem Spolu (Razem) nie osiągnęła wymaganych 7 proc. głosów (zdobyli 6,96%, do 7 proc. zabrakło im dosłownie 1154 głosów!!!), i wobec tego nie ma jej w parlamencie.
Swoją drogą, Robert Fico straszył wszechpotężnym Sorosem, organizacjami pozarządowymi, że to one rozbijają Słowację i chcą opanować politykę w tym kraju. Jak zauważył jeden z obserwatorów, Milan Žitný, Soros, gdyby przyjąć spojrzenie R.Fico, ucierpiał sromotną klęskę - nie ma żadnej reprezentacji w sejmie, to gdzie ta jego potęga? Nie tylko ten obserwator bowiem twierdzi, iż nowy słowacki parlament w swej większości będzie konserwatywny i prawicowy. Mocno eurorealistyczny, antyimigrancki i populistyczny. Zero otwartości, zero postępowości. Nic. Tak mówią.
Popatrzmy więc na suche dane:
Grafika z gazety pravda.sk pokazuje nowe złożenie parlamentu.
Czyli najmocniejszym ugrupowaniem jest OLaNO (centroprawica) Igora Matoviča - 53 mandatów (w 150 osobowej Izbie) - głosowało na nich 25 proc. wyborców.
Dotąd rządzący SMER - SD (socjaldemokracja typu narodowego) ma 38 mandatów, głosów było 18 proc.
Trzecia siła: SME RODINA (Jesteśmy rodziną) - ideologicznie ponoć ani prawica ani lewica, ale chce bronić Słowację przeciwko siłom zewnętrznym, tu raczej wychodzą wartości konserwatywne - 17 mandatów, 8 proc.
Tyle samo posłów będzie miał Kotleba, czyli LSNS - 17, prawie 8 proc. głosów. To słowaccy "faszyści", lewica ale kulturowa prawica.
13 mandatów ma SaS, liberalna prawica R. Sulika, 6 proc.
I ostatni, kto wszedł to ruch byłego prezydenta Kiski Za ludi , 12 mandatów, prawie 6 proc. głosów. Oni sami określają się jako centrum.
Razem więc sześć partii i ruchów, tragedii nie ma (jeśli chodzi o rozdrobnienie sił), koalicję mogą poskładać cztery ugrupowania, a jeśli się to uda, będą mieli większość konstytucyjną. Czyli wszyscy poza SMERem i Kotlebowcami.
Oczywiście premierem chce zostać zwycięzca, czyli szef OLaNO Igor Matovič i ma na to niewątpliwie prawo. W obliczu wyników pozostałych ugrupowań rezultat, który osiągnął, jest naprawdę imponujący. Wygrał z dużą przewagą no i przede wszystkim pokonał SMER, co od 12 lat było nieosiągalne.
OLaNO, czyli Zwyczajni Ludzie i Niezależne Osobistości na pewno dogada się co najmniej z dwoma partiami (ruchami) a być może i z trzema (partia eksprezydenta Kiski jest ponoć tym trzecim) i utworzy nowy, ideologiczne bardziej prawicowy, rząd. Jednym problemem jest ideowa i programowa spójność - ta może zostać osiągnięta, drugą kwestią, a o wiele istotniejszą, są animozję osobiste - Igor Matovič jest skłócony ze wszystkimi, Kiska to były prezydent, Kollár (szef SME RODINA) to miliarder (euromiliarder!), Richard Sulík (szef liberalnej partii SAS - Wolność i Solidarność) wydaje się z nich być najbardziej koncyliacyjnym politykiem, ale jego siła w koalicji będzie wynikała z mizernego wyniku wyborczego - nie będzie zatem zbyt duża.
Według reakcji dochodzących z Bratysławy nowy gabinet, obojętne jak będzie konkretnie wyglądał, w tym nowym rozdaniu będzie bardziej przyjaźnie nastawiony wobec Warszawy i Budapesztu. Grupa Wyszehradzka będzie bardziej spójna. To ma wynikać z poglądów głoszonych podczas kampanii przez liderów partii i ruchów, które znajdą się z gabinecie Matoviča.
Co się stanie z SMERem Roberta Fico? Jedni prognozują rozpad partii - ponieważ Fico nie chce zrezygnować z pozycji szefa partii. Ponoć mogą się zacząć wewnątrzpartyjne rozliczenia. Inni wskazują na to, że nowa koalicja będzie mocno skłócona i niespójna, co będzie sprzyjać partii SMER, która może wygrać następne wybory - nawet przedterminowe.
Co o tym sądzisz?