Andrzej Ro Andrzej Ro
165
BLOG

Chiny wygrywają wojnę Rosji z Ukrainą

Andrzej Ro Andrzej Ro Gospodarka Obserwuj notkę 4
Chiny, utrzymując wizerunek neutralnego mediatora w wojnie rosyjsko-ukraińskiej, w rzeczywistości konsekwentnie budują pozycję największego beneficjenta tego konfliktu. Pekin jednocześnie importuje z Rosji rekordowo tanie surowce energetyczne, zwiększa eksport towarów i technologii zarówno do Moskwy, jak i do państw europejskich oraz samej Ukrainy, a także wykorzystuje wojnę jako bezcenne laboratorium do analizy nowoczesnych strategii, taktyk i technologii militarnych. W tle rozgrywa się chłodna kalkulacja geopolityczna – według chińskiego MSZ upadek Rosji oznaczałby większe zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w rejonie Pacyfiku, dlatego Pekin jest żywotnie zainteresowany przedłużaniem działań wojennych, niezależnie od kosztów ludzkich po obu stronach frontu. Wspierając Rosję pośrednio, także poprzez użycie swojego satelickiego sojusznika – Korei Północnej – jako dostawcy uzbrojenia, Chiny zyskują czas, pieniądze i doświadczenie potrzebne do przygotowania własnych sił zbrojnych do przyszłych konfliktów, w tym ewentualnej inwazji na Tajwan.

Chiny wygrywają wojnę Rosji z Ukrainą bez wystrzału, bo ich rachunek zysków jest dodatni niezależnie od przebiegu frontu. Po stronie gospodarczej wykorzystują obiegi równoległe: z jednej strony stały strumień eksportu do Rosji w kategoriach cywilnych i podwójnego zastosowania oraz serwisy i linie produkcyjne zastępujące zachodni sprzęt, z drugiej – import surowców energetycznych i metali z Rosji po cenach wyraźnie dyskontowych, co obniża koszty chińskiego przemysłu i wzmacnia jego konkurencyjność na światowych rynkach. Jednocześnie Pekin utrzymuje wymianę handlową z Europą w obszarach nieobjętych restrykcjami i wciąż dostarcza do regionu szeroki wachlarz dóbr konsumpcyjnych, komponentów i technologii średniego szczebla, a do samej Ukrainy – towary i podzespoły klasy „cywilnej”, które w realiach wojny często stają się elementem łańcuchów o zastosowaniu wojskowym. Efekt jest taki, że konflikt podnosi popyt na tanie wyposażenie, elektronikę, drony-konsumery i części zamienne, w których Chiny są naturalnym dostawcą, a rosyjskie rabaty surowcowe utrzymują niską bazę kosztów w fabrykach od Guangdongu po Jangcy.

Równolegle Pekin prowadzi najcenniejszy dla mocarstwa element „wojny cudzymi rękami”: obserwację i uczenie się. Ukraina stała się poligonem na żywo dla dronów rozpoznawczych i uderzeniowych, walki radioelektronicznej, kontrbaterii, precyzyjnej artylerii, mobilnej obrony przeciwlotniczej, logistyki rozproszonej i naprawy w warunkach ciągłego ostrzału. Chińskie koncerny i instytuty mogą tygodniami śledzić, co faktycznie działa, a co tylko wygląda dobrze w prospekcie – i na tej podstawie przemodelowywać doktrynę PLA: od masowego roju bezzałogowców i amunicji krążącej, przez warstwową OPL krótkiego zasięgu, po „cyfrową artylerię” spiętą z satelitarnym i bezpilotowym zwiadem. Lekcje z Ukrainy to także twarde wnioski z ekonomiki wojny przemysłowej: liczy się skala, tempo odtwarzania sprzętu, redundancja łańcuchów dostaw, a nie tylko parametry katalogowe pojedynczego systemu. To wszystko można wdrażać bez ryzyka sankcji za agresję, bo Chińska Republika Ludowa nie jest stroną konfliktu, a jej „koszt nauki” ogranicza się do analizy, zakupów rynkowych i testów we własnym parku technologicznym.

Trzeci wymiar zwycięstwa to finansowo-logistyczna inżynieria. Wspólne z Rosją obchodzenie sankcji poprzez rozliczenia w walutach narodowych, pośredników w Azji i na Bliskim Wschodzie, ubezpieczenia „cienia” oraz nowe korytarze lądowe przez Azję Centralną tworzą wzorzec odporności na przyszłe presje wobec Chin w scenariuszu kryzysu w Cieśninie Tajwańskiej. Pekin testuje na Rosji rozwiązania, które potem wykorzysta dla siebie: jak stabilizować kurs, jak ubezpieczać fracht poza zachodnim systemem, jak budować zapasy krytycznych komponentów i jak neutralizować koszty sankcyjne przez arbitraż cenowy w surowcach. Każdy kolejny miesiąc wojny konsoliduje te praktyki i czyni je bardziej sprawnymi.

Wreszcie, konflikt przyspiesza strategiczne rozwarstwienie Zachodu. Europa zużywa zdolności produkcyjne amunicji i OPL, USA rozciągają zapasy i uwagę między Europą, Bliskim Wschodem i Indo-Pacyfikiem, a debata o kosztach wsparcia Ukrainy staje się narzędziem politycznego rozkojarzenia. W tym czasie chiński eksport tanich dóbr łata dziury w europejskich łańcuchach i utrwala zależności cenowe, a dyskontowana energia z Rosji wzmacnia przewagę kosztową chińskich fabryk – co wprost przekłada się na presję konkurencyjną wobec przemysłu UE. Im dłuższa wojna, tym dłużej trwa ten układ: Rosja staje się surowcowym zapleczem Chin, Europa i Ukraina rynkiem zbytu w wybranych segmentach, a PLA – beneficjentem kompletnej matrycy „lekcji z frontu”.

W kontekście trwającej wojny rosyjsko-ukraińskiej istotnym elementem jest stanowisko Chin, które – według wypowiedzi przedstawicieli chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych – nie są zainteresowane całkowitą przegraną Rosji. Wynika to z chłodnej kalkulacji geopolitycznej: osłabienie Moskwy mogłoby skutkować zwiększoną aktywnością Stanów Zjednoczonych w rejonie Pacyfiku, co bezpośrednio kolidowałoby z długoterminową strategią Pekinu, skoncentrowaną na przygotowaniach do potencjalnego konfliktu o Tajwan i zwiększeniu wpływów w Azji Południowo-Wschodniej.

Z tego powodu Chiny angażują się w działania, które mają na celu przedłużanie wojny, niezależnie od liczby ofiar po obu stronach frontu. W kalkulacji Pekinu straty ludzkie – zarówno po stronie rosyjskiej, jak i ukraińskiej – są jedynie tłem dla realizacji szerszych celów geostrategicznych. Długotrwały konflikt utrzymuje Rosję w stanie zależności od Chin, zmuszając ją do zacieśniania współpracy gospodarczej i militarnej na warunkach dyktowanych przez Pekin. W efekcie Chiny zyskują uprzywilejowany dostęp do rosyjskich surowców po znacznie zaniżonych cenach, co wzmacnia ich bezpieczeństwo energetyczne i poprawia konkurencyjność przemysłu.

Wojna stała się dla Chin również okazją do osiągania rekordowych zysków w handlu międzynarodowym – zarówno poprzez zwiększenie eksportu towarów konsumpcyjnych do Rosji, jak i sprzedaż komponentów o potencjalnym zastosowaniu militarnym, które formalnie nie naruszają międzynarodowych sankcji. Pekin wykorzystuje też konflikt jako poligon doświadczalny, obserwując w warunkach bojowych skuteczność nowoczesnych systemów uzbrojenia, strategii walki elektronicznej czy operacji dronowych, co jest bezcenne w perspektywie ewentualnych działań przeciwko Tajwanowi.

W tej układance szczególną rolę odgrywa Korea Północna – de facto państwo klienckie Pekinu – które ponosi koszty polityczne i logistyczne dostarczania Rosji amunicji, rakiet czy innego sprzętu wojskowego. Dzięki temu Chiny unikają bezpośredniego angażowania się w dostawy uzbrojenia, zachowując formalną pozycję „neutralnego mediatora” w oczach części społeczności międzynarodowej, jednocześnie realnie wspierając stronę rosyjską.

W rezultacie można uznać, że w obecnym układzie geopolitycznym to właśnie Chiny są największym beneficjentem długotrwałego konfliktu. Wojna osłabia ich rywali, zmusza Rosję do ustępstw, zapewnia gigantyczne zyski gospodarcze, a jednocześnie odciąga uwagę i zasoby Stanów Zjednoczonych oraz ich sojuszników od rejonu Indo-Pacyfiku, gdzie Pekin przygotowuje się do kluczowych rozstrzygnięć strategicznych w nadchodzącej dekadzie.

Scenariusz strategiczny na kolejne lata wygląda trzeźwo: jeśli konflikt nie zakończy się szybkim, stabilnym porozumieniem, Pekin nadal będzie maksymalizował korzyści przy minimalnym ryzyku, pogłębiając ekonomiczne sprzężenie z Rosją, przerabiając doświadczenia z Ukrainy na chińskie standardy bojowe i cementując własną odporność sankcyjną. Gdy inni płacą koszt krwi, kapitału i politycznej uwagi, Chiny inkasują dywidendę z czasu, skali i cudzej wojny. To tak wygląda wygrana bez wojny.

Andrzej Ro
O mnie Andrzej Ro

Przekazuję realistyczne scenariusze strategicznie

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Gospodarka