Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
83
BLOG

Chrystus zmartwychwstał

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Boże Narodzenie to Boże Narodzenie. Takie choinkowe i ciepłe. Panajezuskowe często. Z obowiązkową Pasterką po kilku głębszych, gdy z męskich gardeł raz a dobrze wyrywa się krzepko: „Bóg się rodzi, moc truchleje!”...
 
A Wielkanoc? Wielkanoc jest dżdżysta albo słoneczna, pochmurna, wietrzna, ni to wiosenna, ni zimowa, czasem niemal letnia. Dzwoniłem rano do Rodziców i Tato mówi, że w Wielkopolsce wieje, że słońce, a zimno. A ja że w Krakowie ciepło, słonecznie, bezchmurnie.
 
I nagle, ot tak, przypomniały mi się te dziecięce Wielkanoce z Barankiem z masła i oczkami z czarnego pieprzu, Baranek Wielkanocny z tych drewnianych foremek. I Boże Rany. I zbieranie trawy do koszyczka, bo w niedzielę rano przychodził Wielkanocny Zając. A później śmigus-dyngus, gdyśmy z kumplami brykali z wiadrami, czy kto co miał, bo plastiku jeszcze wtedy właściwie nie było w użyciu. Dziewczyny piszczały, my po opłotkach, w pędzie źrebięcym, wiosennym, w tym głupim, sztubackim rozpędzie. „I w sto koni nie dogoni”...
 
A później Wielkanoce bardziej refleksyjne. Z tym zachwytem że „Alfa i Omega, początek i koniec, teraz i dziś i na wieki”. Że jest Bóg i że jest dobry i sprawiedliwy i mądry i łaskawy. Że wybaczy nam to, czego nikt z ludzi nie może wybaczyć i ukarze za to, za co nikt z ludzi ukarać nie zdołał. „Umęczon pod Ponckim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion. I Zmartwychwstał dnia trzeciego jak oznajmia Pismo”.
 
A teraz? Teraz Wielkanoce ni to senne, ni refleksyjne. Z obrusem zbrudzonym majonezem, jajeczkiem i z pytaniem, „czy dokończysz moją sałatkę”? Z telefonem od Rodziców, jednych i drugich. Z lekturą Pisma Świętego i uśmiechem na widok kleryków zafrapowanych swoimi wielkanocnymi obowiązkami. [I jeszcze to dzwonko śledzia, które się właśnie przypałętało, a jestem opchany do niemożliwości].
 
Ech.
 
W Wielkanoc czytam zwykle ten wiersz:
 
"Widzisz, bieg wieków jest niby przypowieść,
Gotowa jasnym wybuchnąć płomieniem.
By jej strasznego majestatu dowieść,
Do grobu zstąpię, pogodzon z cierpieniem.
 
Do grobu zstąpię i z martwych powstanę,
I tak jak tratwy, spławione głębiną,
Na sąd mój, niby barek karawany,
Stulecia wolno z ciemności popłyną.”
 

Jestem lewakiem, post-marksistą. Historia jest dla mnie druga po Bogu. I chyba dlatego tak lubię ten wiersz Pasternaka. On, historia, i moje zbawienie. I tyle.

Chrystus zmarwychwstał. Prawdziwie zmartwychwstał

 

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Kultura