Wojtek Wojtek
103
BLOG

Ziobro...

Wojtek Wojtek PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Wiele osób pasjonuje się filmami pełnymi grozy i trupów. Niestety, ale wiele z tych filmów jest opartych na relacjach naocznych świadków, którym było dane przeżyć tak ekstremalne warunki, że żaden film nie odda tego nawet w najmniejszym stopniu.

Chciałbym przytoczyć krótki fragment wspomnień opracowanych przez Teofila Mikulskiego, który osobiście doświadczył zesłania do okręgu pawłodarskiego w Kazachstanie. Tam przebywał do zakończenia II wojny światowej i w 1946 roku wraz z grupą innych "peresielencow" wrócił do Polski. Tu uzupełnił wykształcenie i został chemikiem. Jednak nie zapomniał niczego z tej poniewierki i postanowił zebrać doświadczenia tysięcy przesiedleńców w głąb Związku Radzieckiego.  Zdążył wydać kilka publikacji na ten temat, zebrał także biogramy kilku tysięcy więźniów pomordowanych w Katyniu, gdzie spoczywa także jego ojciec, funkcjonariusz przedwojennej Policji Państwowej, zamordowany strzałem w tył głowy wiosną 1940 roku.

Przytoczony fragment pochodzi z przygotowanego do drukowania zbioru pt. "Z Polski do POLSKI, wydanie łączne":


Ziobro *

Tułaczka na Sybir - rozpacz i cierpienie

Urodziłam się 27 września 1916 r. w Zakościelu k/Mościsk w rodzinie Nowakowskiego Michała i Salomei. Miałam dziewięcioro rodzeństwa. W 1936 r. wyszłam za mąż za Jana Ziobra z sąsiedniej wsi Rzadkowice. W 1937 r. urodziłam córkę Stanisławę, a w 1939 r. syna Jana.

Tuż przed wybuchem wojny w 1939 r. mąż został powołany do wojska. Z kampanii powrócił w listopadzie 1939 r. Zaraz po powrocie został aresztowany przez NKWD i osadzony w więzieniu w Mościskach. Następnie przewieziono go do Lwowa do „Brygidek”, gdzie został zamordowany.

W nocy z 12/13 kwietnia 1940 r. około godziny drugiej żołnierze NKWD bijąc kolbami do drzwi i okien zbudzili naszą rodzinę. Otkriwaj dwieri bo budiem strelat'! Po otwarciu drzwi przez teścia, z wielkim krzykiem weszło kilku NKWD-zistów i sołtys wsi. Przeprowadzono szczegółową rewizję w mieszkaniu w poszukiwaniu broni. Potem dali nam rozkaz sobirajties, budietie ujezzat'. Żadne nasze prośby i tłumaczenia do nich nie trafiały. Ja z małymi dziećmi trzęsłam się z rozpaczy i strachu. Nie mogłam wypowiedzieć ani słowa. Teściowa miała obolałą nogę (rany żylakowe). Bracia i siostry męża, młode dziewczęta płakały okropnie.

Teściowi kazano pójść do stajni, gdzie spisano pozostawiany inwentarz - konie, krowy itp. Mieliśmy tam osiem łabędzi. Kazano im ukręcić łby i zabrać ze sobą. Załadowałam je do drewnianej wanienki, a także 1-2 kg soli. Na spakowanie mieliśmy pół godziny. Udało mi się w tej rozpaczy zabrać miskę, garnek, nóż, łyżki, trochę naczyń, odzieży i pościeli. Przy wrzaskach NKWD-zistów wypędzono nas na podwórze, gdzie czekała na nas konna furmanka. Powiedziałam do jednego z NKWD-zistów, że mam jeszcze córeczkę w drugiej wiosce i prosiłam abym z dzieckiem mogła zostać w domu. Otrzymałam odpowiedź, że tam bude twoja detyna i muz. Dalej płakałam za dzieckiem i że zabierają nas na poniewierkę, a może i śmierć.

Z domu wieziono nas pod konwojem NKWD-zistów do najbliższej stacji kolejowej w Mościskach, oddalonej o kilka kilometrów. Wsadzono nas do wagonu śmierdzącego łajnem końskim. Gdy o naszym wywożeniu dowiedziała się moja mama i bracia, wszyscy przyjechali na stację. Chcieli podać mi mleko abym je piła i miała pokarm dla dziecka. NKWD-ziści nie dopuścili nikogo do wagonu. Matka nie mogła mi podać mleka ani żywności. Nie mogła się także ze mną pożegnać. A wanienkę z gęsiną i solą ruskie gady zabrali na stacji, widocznie byli bardzo głodni. W wagonie było osiem rodzin. Były rodziny 2-osobowe, 3-osobowe, 4-osobowe i nasza 8-osobowa. W wagonie były prycze. Nam przypadła prycza górna. Kto zdążył z domu zabrać koce lub pierzyny, ten miał na czym spać. Kto nie zdążył, ten spał na gołych deskach.

Wagony były zamknięte. Raz na dobę NKWD-zista otwierał drzwi i jedną osobę prowadził po kipiatok i chleb. „Swoje potrzeby” załatwialiśmy prawie publicznie zasłaniając się wzajemnie kocami lub prześcieradłami. Pieluszek dla dziecka nie miałam w czym uprać, wody nie było. Gdy dziecko posiusiało się, to teść pieluszkę wykręcał i suszył na swoich plecach, a gdy była kupka, to ją wy-trząsałam, a pieluszki nie prałam. Dzieciątko było bardzo głodne, sama byłam głodna i pokarm mi zanikł. Piersi mi piekły, a dziecko ssało i płakało, bo było głodne. /.../


*)  Fragment wspomnień pani Ziobro, zebranych przez Teofila Mikulskiego i przygotowanych do druku w 2003 roku w książce "A oni szli... do POLSKI, wspomnienia Sybiraków", tom III. Intencją Autora było opublikowanie i przekazanie do wiadomości społeczeństwa zebranych wspomnień.


Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka