Dzisiaj jeszcze świętujemy, spotykamy się w większym gronie i może byłoby warto zastanowić się nad egzaminami maturalnymi naszych dzieci. Od wielu już lat ukończenie średniej szkoły zawodowej nie wiąże się z koniecznością zdawania egzaminu dojrzałości.
Foto ilustracyjne, https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSw8VD-p643TVTZOgGqtqpDlcGC5WVmYYgJ6aKYajEq5M3Zmxjb
Uważam to za dobre rozwiązanie, ponieważ nie każdy uczeń jest w stanie opanować zawiłości myślenia abstrakcyjnego. A w dorosłym życiu matura nie jest potrzebna.
Szkoda, że zlikwidowano szkoły na poziomie zasadniczej szkoły zawodowej a uczniów wciśnięto w licea ogólnokształcące. Dzięki temu jeszcze przez kolejne cztery lata młodociani wałęsają się po osiedlach, bo przy braku opanowania wcześniejszego materiału pozostawanie w szkole jest prawdziwą męczarnią.
Uczeń, który nie rozumie nic z bieżącego materiału, nie jest w stanie go sobie przyswoić. Poza tym jest wyłączony z udziału w lekcji i przeszkadza innym...
Ambitny nauczyciel, który dostrzega ten problem w grupie uczniów, stara się tak prowadzić lekcję, aby wytłumaczyć w miarę szybko i sprawnie, jak należy podchodzić do zagadnienia. Jednak w tym czasie uczniowie z opanowanym zakresem materiału prawdziwie zaczynają nudzić się. I tak zaczyna narastać konflikt między uczniami i nauczycielem - bo on nic nowego już nie nauczy - 45 minut lekcji błyskawicznie kończy się...
Jest też i inny problem. W szkołach średnich brakuje uczniów. Więc organizacja klasy polega na łączeniu grup - razem większa grupa na przedmiotach wspólnych dla kilku kierunków i mniejsze grupy już w zespołach charakterystycznych dla danego zawodu - technikum zawodowego.
Ponieważ zajęć dla tak małych grup nie ma wiele, dyrekcja szkoły ogranicza się w zatrudnianiu nauczycieli i tak organizuje rozkład zajęć, aby nauczyciel miał wypełniony dzień pracy. Wiąże się to z liczbą dni pracy w tygodniu, nauczyciel ma dwa, trzy razy w tygodniu po 5-7 lekcji i ma też ze dwa dni w tygodniu wolne od konieczności przyjazdu do szkoły.
W przypadku techników zawodowych jeden nauczyciel naucza dwóch lub więcej przedmiotów zawodowych - w obecnie wypracowanym systemie uczniowie mają po kilka godzin dziennie z tym samym nauczycielem... chociaż są to różne przedmioty.
Jeżeli połączymy problemy, które tu wskazałem - brak opanowania przez ucznia materiału wcześniejszego i kilkugodzinna praca z ty samym nauczycielem - to wynik tej pracy w mojej ocenie nie jest obiecujący.
Wniosek jest jeden - szkoła musi mieć właściwe obłożenie uczniów. Wiąże się to z koniecznością takiej organizacji szkoły, aby prowadzony kierunek miał właściwą liczbę uczniów, chociaż wiąże się to z koniecznością zakwaterowania uczniów w internacie z uwagi na zwiększenie odległości szkoły od domu ucznia.
Tylko w takim przypadku będzie możliwe takie ułożenie rozkładu zajęć, aby w jednym dniu uczeń miał maksymalnie trzy godziny z tym samym nauczycielem.
Stawką tutaj jest jakość kształcenia ucznia jako przyszłego specjalisty w zawodzie. W moim przekonaniu obecny system nie gwarantuje wysokiej jakości kształcenia - więc utrzymywanie go staje się wątpliwe.
Myślę, że wiele mogą powiedzieć osoby nadzorujące pracę nowych pracowników którzy dopiero ukończyli szkołę. Obawiam się, że ich oceny potwierdzają moje spostrzeżenia...