doku doku
72
BLOG

Dobre czy złe - jeszcze o mądrości prawdziwej

doku doku Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

W jednej z poprzednich notek dość ogólnikowo wyjaśniłem, na czym polega mądrość. Przypomnę pokrótce, że posłużyłem się pojęciem "gestaltu", którego definicję szczegółowo objaśniłem (https://www.salon24.pl/u/doku/1283551,prawdziwa-madrosc). Dzięki temu mogłem jasno i precyzyjnie zdefiniować "mądrość", jako dostrzeganie i rozumienie gestaltów. O ile definicję "gestaltu" można znaleźć w podręcznikach do psychologii postaci czy (psycho)terapii Gestalt, o tyle definicja "mądrości" przerasta skromnych filozofów, bojących się skompromitować tak, jak Platon, który nawet się nie zbliżył się do rozumienia tego trudnego pojęcia.

A warto sobie uświadomić, że już starożytni czuli intuicyjnie, czym jest mądrość i jak jest ważna. Grecka personifikacja mądrości czasem była bawet uznawana za boginię (Sophia). Już wtedy lud intuicyjnie rozumiał, że mądrość, to nazwa najważniejszej cechy sędziego. O ile władca powinien być przede wszystkim dobry, o tyle sędzia powinien być mądry. Władca powinien czynić dobro i dobrze rządzić. Sędzia powinien mądrze radzić i rozsądzać sprawiedliwie.

Dzisiaj także nie mamy wątpliwości, że jedną z najważniejszych umiejętności człowieka mądrego jest odróżnianie dobra od zła. Legendarny "salomonowy" wyrok jest  spektakularnym symbolicznym przykładem tego, jak wyobrażamy sobie prawdziwą mądrość. Mądrość, to nie tylko odróżnianie dobra od zła, ale także zaglądanie w głąb duszy drugiego człowieka, aby odróżnić dobre intencje od złych intencji.

Ale od dawna też wiadomo, że to wciąż za mało. Mówi o tym znane przysłowie: "dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane". W tym przysłowiu można dostrzec mądrość wykraczającą poza powierzchowne rozumienie tego przysłowia. Nie chodzi w nim tylko o umiejętność przewidywania skutków działań (chciał dobrze, ale był niezręczny, więc zepsuł, zamiast naprawić), ale także o szczerość wobec siebie samego. Wielu ludzi naprawdę chce czynić dobro i szczerze wierzy w swoje dobre intencje, ale zdarza się, że to nie jest prawda. Klasycznym przykładem takiego fałszywie szczerego dobra jest pomaganie innym w sytuacji, kiedy oni nie potrzebują pomocy, a nawet wyraźnie jej nie chcą. Ktoś jest pewien, że chce dobrze - chce pomóc, bo widzi, że ktoś potrzebuje pomocy... i nie dociera do niego prawda: że ta "pomoc" jest niepożądaną ingerencją lub upokorzeniem, albo zwyczajnym natręctwem... Człowiek mądry doskonale rozumie, kiedy można pomagać innym, a kiedy lepiej się nie narzucać komuś, kto nie chce, żeby mu "pomagać".

Mądrość polega więc także na tym, że potrafi dostrzec i zrozumieć prawdziwe wnętrze człowieka, które nawet dla tego człowieka jest niewidoczne. Człowiek mądry potrafi zrozumieć, skąd bierze się przyczyna takiego "fałszywego" pomagania - skąd ten upór, żeby koniecznie pomagać, mimo że widać, iż ta pomoc jest niemiła, a nawet szkodliwa. Mroczne zakamarki duszy, których ta dusza sama nie widzi, dla człowieka mądrego są jasno oświetlone - człowiek mądry od razu widzi, o co chodzi, np. o to, że pomagający pragnie uzależnić od siebie tego, komu pomaga, ponieważ brakuje mu pewności, że jest ceniony przez ludzi.

A czy matka, która daje dziecku cukierka, wie, że czyni zło? A nawet jeśli wie, to czy daje dziecku cukierka po to, żeby zniszczyć mu zdrowie? Oczywiście, że nie. Matka ma dobre intencje - wierzy, że uprawianie (kultywowanie - ostatnio modny błąd językowy) miłości, poprzez urozmaicanie zachowań motywowanych miłością, wzmacnia i utrwala miłość - to jest cel ważniejszy niż jeden głupi cukierek, który przecież nie może zaszkodzić zdrowiu.

Wróćmy jednak do gestaltów, które człowiek mądry rozumie, tak jak człowiek oczytany rozumie znaczenia słów. Człowiek mądry dostrzega, kto nie rozumie gestaltów słów, którymi się posługuje, a to pozwala mu zajrzeć w głąb duszy, aby zrozumieć prawdziwe powody, zasłonięte przez dobre intencje. Salomon w rzeczywistości nie musiał wydawać rozkazu podzielenia dziecka mieczem na dwie połowy - mógł zastawić subtelniejszą pułapkę. Dzisiaj wystarczyłoby mu wydać wyrok, żeby podzielić czas dziecka na pół: tydzień w domu jednej matki, a tydzień w domu drugiej. Wiara jednej z kobiet, że chce dobra dziecka, zostałaby wystawiona na ciężką próbę.

Wrócę do przykładu z poprzedniej notki - do zabójstwa. Chcąc wydawać mądre wyroki w sprawach o zabójstwa sędzia musi  rozumieć gestalty takich pojęć, jak zabójstwo, morderstwo, eutanazja i aborcja. Dwa z nich mają określony odcień znaczeniowy: "morderstwo" ma odcień pejoratywny, "eutanazja ma odcień superlatywny. Pozostałe dwa nie tworzą wyraźnych gestaltów: zabójstwo może być dobre lub złe, aborcja też może być dobra lub zła. Zabójstwo w obronie koniecznej jest czynem dobrym, tak jak aborcja w przypadku zagrożenia życia matki. Istnieją też inne przypadki dobrego zabójstwa i dobrej aborcji - każdy pewnie potrafi przypomnieć sobie sytuacje inne niż obrona konieczna. Dlatego człowiek mądry unika używania tych słów w takich kontekstach, które wymagają nadania tym słowom zdecydowanego odcienia.

O zabijaniu rozmawia się łatwiej niż o aborcji, gdyż mamy słowa, które mówią o zabójstwie ze zdecydowanym odcieniem. Możemy powiedzieć "morderstwo" kiedy chcemy podkreślić, jak mocno potępiamy dany przypadek zabójstwa. Z drugiej strony mamy słowo "eutanazja", którego używamy, kiedy chcemy podkreśli, jak bardzo podziwiamy szlachetność danego przypadku zabójstwa. Oczywiście istnieją głupcy, którzy nadają temu pięknemu słowu znaczenie pejoratywne - ta głupota obnaża mroczne zakamarki duszy takiego głupca.

Aborcja nie posiada jeszcze takich słów nadających odcień niektórym przypadkom aborcji. Trzeba samemu tworzyć różne gestalty  tego słowa na użytek dyskusji, a to powoduje, że dyskutujący się nie rozumieją. Słowa "morderstwo" i "eutanazja" się nie nadają, gdyż ich gestalty wiążą się ściśle z gestaltem słowa "człowiek". Szczególnie eutanazja mocno się wiąże ze świadomością i wolą beneficjenta eutanazji - raczej trudno sobie wyobrazić zastosowanie tego słowa do zabójstwa osoby niezdolnej do wyrażania świadomie swojej woli. Tak samo słowo "morderstwo" ściśle wiąże się z gestaltem człowieka - nie można "zamordować" komórki, komara ani embriona.

To pokazuje, że zdolność mądrego sądzenia przypadków aborcji wymaga o wiele większej mądrości, niż zdolność mądrego sądzenia przypadków zabójstwa. Odróżnić dobrą aborcję od złej aborcji jest trudniej, niż odróżnić dobre zabójstwo od złego zabójstwa. Pacyfiści i antyaborcjoniści biorą się z głupoty: "skoro tak trudno jest to osądzić, to bezpieczniej jest przyjąć, że każde zabójstwo jest złe i każda aborcja jest zła". O jednym jednak tacy głupcy zapominają, a powinni pamiętać: osądzanie trudnych przypadków powierzamy ludziom mądrym... czyli komu? Mała zagadka, czy zrozumieliście o czym piszę: Jak nazywamy w społeczeństwie funkcję, którą powierzamy najmądrzejszym? 

doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo