Z wielką uwagą przysłuchiwałem się dzisiaj rano rozmowie Janiny Paradowskiej z Januszem Śniadkiem. Wprawdzie podczas jej trwania zajmowałem się początkowo sprawami zawodowymi, to po raz pierwszy od dłuższego czasu z powodu audycji nadawanej w towarzyszącym mi bardzo często radiu TOK FM, nabrałem ochoty na odłożenie wszystkiego na bok i tylko na debacie się skoncentrowaniu.
Tak, dawno już za sprawą tej uroczej, obdarzonej radiową urodą i prasowym głosem dziennikarki nie było w studio tak gorąco. Gwoli ścisłości trzeba dodać, że emocjonował się tam również fizjonomiczny prawie-że-bliźniak Kalinowskiego- Krzaklewski bis zwany Śniadkiem, to jednak pani Janina wiodła prym najdonośniej piejąc. Tak bardzo wizją strajków paraliżujących Warszawę była poruszona.
Jak przystało na wyważoną inteligentkę gazetową, węszyła spisek - podejrzane knowania w których wyraźne ślady, rzecz jasna kaczych płetw, są nie do przeoczenia. By nie być gołosłowną wagę swoich słów podkreśliła wspomnieniami, że przecież za rządów Prawa i Sprawiedliwości związki nie protestowały. Dziwne, prawda? Szczególnie, że był to przecież czasy zamordystycznego reżimu, wiszącej na włosku demokracji i ciągłych prowokacji wobec altruistek Beaty Sawickiej pokroju. Ale pani Janina bynajmniej nie sugerowała, że ta związkowa apatia wynikała za strachu. Co to, to nie, byłoby to zbyt proste wytłumaczenie. Każdy wie bowiem, że skoro było wtedy źle, a teraz dla odmiany jest świetnie, to za strajkami stać musi wiadomo kto i z jakich nomen omen niskich i plugawych pobudek.
Nie chce w tym miejscu podejmować się rozstrzygania, czy związkowcy mają aby na pewno rację i czy rzeczywiście nie jest tak, że ktoś za nimi stoi, bo w końcu taka manifestacja na pewno na rękę jest opozycji a nie rządowi. To odrębna sprawa. Znacznie ciekawsze wydają mi się same pobudki oburzonych, których Janina Paradowska reprezentuje.
Wygląda bowiem na to, że towarzystwo wzajemnej adoracji, promocji i po plecach poklepywania spod znaku historycznego kompromisu okrągłego stołu, jest nieskanalizowanymi Szkłem Kontaktowym niepokojami społecznymi zaniepokojone. Ten stan psychiczny charakteryzujący się silnym napięciem, brakiem spokoju, równowagi oznacza musi, że scenariusz na wypadek odcudownienia w oczach społeczeństwa cudownej Platformy i jej proroka Donalda nie jest gotowy. Wprawdzie sondaże pokazują, że jest wyśmienicie i naród nadal kocha swojego czarodzieja, to jednak brak alternatywy musi stresować. Prawo i Sprawiedliwość jak na złość i wbrew zapewnieniom trzyma się dość mocno, eselde pod przywództwem Napieralskiego jeszcze się w stopniu wystarczającym nie odbudowało, więc perspektywy naprawdę nie przedstawiają się różowo. Dlatego taki strajk niekontrolowany to nie przelewki, nie jest spontaniczne białe miasteczko, gdzie się kanapki z dorszem za 8,16 zł uciśnionym rozdawało.
Dziwnym więc nie jest, że związana z periodykiem apelującym przed wyborami „Tusku musisz!" dziennikarka niezależna jest takim obrotem spraw zaniepokojona. Wydaje się bowiem, że trauma po wygranej PiS spowodowała tak silną i kosztowną mobilizację, że stawiając wszystko na jedną kartę typu walet kier Donald, inteligencja gazetowa wypstrykała się z innych atutów, a trzymana pod stołem, zatłuszczona i wymięta talia z napisem „Lewica dobra, bo nowa" nie jest jeszcze do gry gotowa.
Nie jest to rzecz jasna jeszcze panika, ale niepokój, który moim zdaniem musi zwiastować intensywniejsze poszukiwanie możliwości dywersyfikacji źródeł możliwego społeczeństwa uszczęśliwiania.
Tak więc na razie musi wystarczyć nawrót do kojącej retoryki rosnących płac, szanowanego i podziwianego na całym świecie wyważonego i głęboko inteligentnego premiera oraz chorych na władzę Kaczorów, których jedynym celem jest destrukcja, knowanie i pożoga. Myślę, że przydatne będzie również podkreślanie lewicowości związków zawodowych - w końcu promocja na platformę obejmowała również hasła prorynkowe i dla sporej części elektoratu jest to partia prorynkowa.
Tak czy inaczej spodziewam się w najbliższych dniach kumulacji propagandy sukcesu i mogę się założyć, że nominalnie inteligentna część społeczeństwa będzie grzecznie i potulnie strajkami oburzona.
"Dzierzba mimo bliskiego pokrewieństwa z wróblami, sikorami czy kanarkami, zachowuje się jak ptak drapieżny. Aktywnie poluje na duże bezkręgowce (głównie owady) oraz drobne płazy, gady, ssaki, a nawet inne gatunki ptaków. Po złapaniu zdobyczy często nie zjada jej od razu, lecz zawiesza na kolczastych krzewach, drutach lub wkład między rozwidlenia gałęzi drzew."
Tak powstają tzw. spiżarnie dzierzb.
ADRES E-MAIL
- Czy już Ci pisałem, że to oto miejsce jest symbolem mojej niezależności i wiary w wolność jednostki?
- Jakieś pięćdziesiąt razy... /Veszett a világ/
motto: Mówisz, że chcesz zostać pisarzem, to po prostu zwykły egoizm; chcesz wyróżnić się spośród marionetek i zostać ich animatorem. W istocie nie ma różnicy między tym, co chcesz robić, a malowaniem się kobiet... /Abe Kobo. Kobieta z wydm./
motto2: W każdej epoce, w każdym kraju zawsze istniały dwa stronnictwa: reakcji i postępu./Maurice Druon. Król z Żelaza/
Ludzie najczęściej stają się biegaczami, ponieważ tak ma być./O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu. Haruki Murakami/
spiritus flat ubi vult
Zapraszam do zwiedzania mojej spiżarni
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka