„Time is on my side". To tytuł znanego utworu The Rolling Stones, który niejaki Gregory Hoplit wykorzystał w całkiem niezłym thrillerze Fallen (W sieci zła).
Wiem o tym, ponieważ jestem moherem niestandardowym, którego zachwyca nie tylko ten kawałek czy „Sympathy for the Devil", ale również „Highway to Hell" AC/DC czy wręcz "Sabbath Bloody Sabbath" w wykonaniu niesamowitego Ozziego. Nie chcąc wyjść na oszołoma-schziofrenika o boskim „Paranoid" Sabbathów nawet nie wspominam.
W każdym razie nie znajduje raczej ukojenia w pogodnych ry(t)mach Arki Noego.
O filmie z Denzelem Washingtonem napisałem tylko z powodu utworu Stonesów, bo chociaż początkowo chciałem zgrabnie połączyć Azazela z Donaldem Tuskiem i jego polityką miłości, to jednak po chwili zastanowienia zrezygnowałem z tego zabiegu stylistycznego. W końcu istnieją pewne granice i drwiny z tak poważnego demona raczej nie mogą przynieść wiele dobrego.
Wspominam o tym utworze również nie dlatego, że nagle postanowiłem ukulturalnić swój blog i wznosząc się ponad plotkarską politykę pokazać, że moje horyzonty nie są zawężone tylko do piekiełka naszego polskiego.
Nie, po prostu takie miałem skojarzenie czytając po raz kolejny dywagacje, że premier nic nie robi, bo tylko marzy o zajęciu stolca prezydenckiego.
Jest to przekonanie tak silne, że niewielu z nim dyskutuje i przyjmuje za pewnik, że tak musi być naprawdę. Dotyczy to szczególnie oponentów premiera Tuska, którzy w ten sposób tłumaczą brak zapowiadanych reform, nie mówiąc już o cudach.
Wydaje mi się jednak, że jest to gruba przesada, a przynajmniej wcale nie jest to nic przyklepanego. Oczywiście może być faktycznie tak, że pryncypał ministrów i Palikota rzeczywiście żyje tylko i wyłącznie następnymi wyborami prezydenckimi, które w związku z przerżnięciem poprzednich są dla niego czymś w rodzaju przeżycia traumatycznego, tym niemniej wypada zapytać: „A niby dlaczego"?
Czy bycie premierem to mało? Dlaczego tak lekko zakłada się, że prezydentura musi być wyśnionym ukoronowaniem politycznej kariery Tuska?
Jasne, że jest to dość prawdopodobne przypuszczenie, jednak do wyborów nowego Kaczyńskiego zostało jeszcze tyle czasu, że naprawdę szkoda na takie dywagacje czas marnować. Szczególnie, że w Polsce kandydata można ukręcić z niczego, co pokazał nie tylko Tymiński, ale też Tomasz Lis i Jolanta ‘Moje Serce Krwawi' Kwaśniewska.
Kto więc wie, może zamiast Donka zobaczymy Niesiołowskiego albo Karpiniuka w wyborach startującego? Nie sądzę, by było to przyczyną jakiegoś wielkiego wstrząsu medialnego.
W każdym razie, niezależnie od prawdziwych planów Tuska, mówienie o tym, że głównym celem politycznym tego rządu jest dowiezienie premiera do wyborów prezydenckich, jest moim zdaniem nie tylko przedwczesne, ale przede wszystkim bardzo na rękę tej ekipie.
Tłumaczy bowiem w sposób niby naganny, a jednak zrozumiały i łatwy do zaakceptowania przez wyborców wszystkie zaniechania koalicji PO-PSL rozgrzeszając ją niejako z nic nie robienia.
A przecież nie jest tak, że ona nic nie robi. Jak najbardziej bowiem umacnia swoją władze i wpływy, dobrotliwie zgadzając się na „miażdżącą" krytykę kryjącą się za „brutalnym" zarzutem o prezydenckich planach liberała gdańskiego.
Ma przy tym święty spokój, bo ze względu na osobę znienawidzonego przez młodych i dynamicznych Kaczyńskiego, może w ten sposób nie tylko podtrzymywać mit wetującego wszystko prezydenta, ale dodatkowo udawać świadome zaniechanie reform, które ruszą z kopyta, gdy (wicie-rozumicie) Donald zdobędzie prezydenturę. Innymi słowy Platforma spokojnie robi swoje, a ciemny lud czeka na cuda.
Że później okaże się, że Tusk wcale nie kandyduje? No i co z tego? Obiecywał? Sami zrobiliście z niego kandydata murowanego. Albo odwrotnie - faktycznie wystartuje. Coś z tego wynika? Ważne, że kilka lat spokojnego rządzenia minęło.
Bo jakkolwiek nie patrzeć, czy jak tego nie liczyć, czas jest właśnie po stronie premiera na prezydenta namaszczonego.
"Dzierzba mimo bliskiego pokrewieństwa z wróblami, sikorami czy kanarkami, zachowuje się jak ptak drapieżny. Aktywnie poluje na duże bezkręgowce (głównie owady) oraz drobne płazy, gady, ssaki, a nawet inne gatunki ptaków. Po złapaniu zdobyczy często nie zjada jej od razu, lecz zawiesza na kolczastych krzewach, drutach lub wkład między rozwidlenia gałęzi drzew."
Tak powstają tzw. spiżarnie dzierzb.
ADRES E-MAIL
- Czy już Ci pisałem, że to oto miejsce jest symbolem mojej niezależności i wiary w wolność jednostki?
- Jakieś pięćdziesiąt razy... /Veszett a világ/
motto: Mówisz, że chcesz zostać pisarzem, to po prostu zwykły egoizm; chcesz wyróżnić się spośród marionetek i zostać ich animatorem. W istocie nie ma różnicy między tym, co chcesz robić, a malowaniem się kobiet... /Abe Kobo. Kobieta z wydm./
motto2: W każdej epoce, w każdym kraju zawsze istniały dwa stronnictwa: reakcji i postępu./Maurice Druon. Król z Żelaza/
Ludzie najczęściej stają się biegaczami, ponieważ tak ma być./O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu. Haruki Murakami/
spiritus flat ubi vult
Zapraszam do zwiedzania mojej spiżarni
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka