W niedzielnym, internetowym wydaniu „Dziennika” możemy zapoznać się ze spontaniczną, wynikającą zapewne z nagłej potrzeby serca wypowiedzią Władysława Bartoszewskiego, którą ten dzieli się ze społeczeństwem na wieść, że rząd RFN planuje włączyć do rady odpowiedzialnej za budowę w Berlinie ośrodka o wypędzeniach Erikę Steinach.
Autor epitetu dyplomatołki nie kryje swojej złości. To tak – oburza się honorowy obywatel państwa Izrael - jakby Watykan mianował pełnomocnikiem ds. stosunków z Izraelem biskupa Williamsona, który zaprzecza istnieniu Holokaustu.
Trudno z posiadaczem bawarskiego tytułu profesora się tutaj nie zgodzić, tym niemniej na ten moment możemy tylko spekulować, czy rząd Niemiec faktycznie rozważa tę kandydaturę.
W końcu mógł przecież zatwierdzić już ją dawno i na przykład ze względu na serdeczną i pełną miłości atmosferę bilateralnych relacji zapomnieć poinformować o tym stronę polską, lub też jest to zwyczajna dziennikarska kaczka.
Zakładając jednak, że Bartoszewski ma dostęp do informacji ważnych, a tym samym jego wypowiedź dla „Dziennika” wynika z faktycznej konieczności uprzedzenia o tym detalu i tak mającego to głęboko gdzieś społeczeństwa oraz być może odrobinę bardziej zainteresowanej opozycji, z ciekawością czytamy dalej, jakie to rząd Polski szykuje reperkusje.
Te muszą być straszne, bo przecież nie szafuje się porównaniami obywatelki zaprzyjaźnionego kraju do najbardziej odpychającego i godnego potępienia (poza rzecz jasna Rydzykiem) księdza ostatnich dni ot tak!
W końcu, nawet jeżeli są to tylko spekulacje i kandydatura Eryki Steinbach ma tylko wybadać stopień polskiego zobojętnienia na to, co dziej się za granicą na Odrze i Nysie, to jednak Bartoszewski już teraz działa wytoczył konkretne.
Można więc oczekiwać, że chociaż rzecz jasna nie wypowiemy Niemcom wojny, to przynajmniej zagrozimy ekspulsją ich dyplomatów i Radek Sikorski pogrozi palcem mówiąc, że dobre stosunki wiszą na włosku, a pani Eryka to w Polsce persona non grata.
Czego zatem dowiadujemy się z dalszej lektury „Dziennika”?
Łatwo odnajdziemy wytłuszczoną informację, że jeżeli Steinbach faktycznie otrzyma to stanowisko, polskie władze rozważą odwołanie szeregu wspólnych, polsko-niemieckich imprez zaplanowanych na ten rok!
Tak! Już mniejsza z tym, że tylko rozważą. Proszę sobie wyobrazić, jak naszych drogich przyjaciół z Zachodu Europy będzie musiała zaboleć taka reakcja!
Słyną przecież z zamiłowania do porządku i jeżeli Donald Tusk faktycznie odwoła lutowe spotkanie z kanclerz Merkel oraz nie dojdzie do utworzenia w marcu przez ministrów kultury obu krajów tzw. sieci pamięci europejskiej, to naprawdę pokrzyżuje im misterne plany i może być ostro!
Chyba zdecydowanie czas już najwyższy na ogólnopolską, szczerą debatę, która pozwoli znaleźć odpowiedź na pytanie, czy miliony głęboko inteligentnych Polaków chcą, by tylko z powodu jakieś Steinbach stawiać wszystko na ostrzu noża i tak bezwzględnie i ostro z Niemcami pogrywać.
Szczególnie, że jak czytamy dalej znów wytłuszczonym drukiem, decyzja dla Merkel jest jednak trudna, bo jak przyznają niemieccy dyplomaci, równocześnie bardzo zależy jej na poprawie stosunków z Polską.
Tak, gdyby nie wybory i ważne dla CDU poparcie wpływowego, dwumilionego Związku Wypędzonych, temat nominacji Eryki Steinbach na pewno w ogóle by nie istniał!
Ewidentnie więc czysty przypadek, pech, siła wyższa.
Czy w takiej sytuacji wypada w ogóle tak się zaperzać i unosić? Czy Bartoszewski nie przesadził aby jednak porównując Panią Erykę do Biskupa Williamsona? Gdzie podziała się nasza słynna gościnność i przysłowiowa empatia?
Czy wreszcie nikt w MSZ nie pomyślał, że tak podłe zachowanie może przecież zostać potraktowane jako wtrącanie się w wewnętrzne sprawy Bundesrepubliki, bo ulegając polskim fobiom i kompleksom, Pani Angela Merkel mogłaby narazić na szwank pomyślność własnej partii? Czy tego aby chcielibyśmy? Czy tak wyglądać ma prawdziwa frojndszaft? No właśnie...
Miejmy zatem nadzieję, że nie jest jeszcze za późno. Opamiętajmy się. Przypomnijmy więc lepiej sobie, że ordnung zawsze muss sein i za głupkowate wymachiwanie szabelką i nieodpowiedzialne groźby naszych przyjaciół natychmiast przeprośmy!
"Dzierzba mimo bliskiego pokrewieństwa z wróblami, sikorami czy kanarkami, zachowuje się jak ptak drapieżny. Aktywnie poluje na duże bezkręgowce (głównie owady) oraz drobne płazy, gady, ssaki, a nawet inne gatunki ptaków. Po złapaniu zdobyczy często nie zjada jej od razu, lecz zawiesza na kolczastych krzewach, drutach lub wkład między rozwidlenia gałęzi drzew."
Tak powstają tzw. spiżarnie dzierzb.
ADRES E-MAIL
- Czy już Ci pisałem, że to oto miejsce jest symbolem mojej niezależności i wiary w wolność jednostki?
- Jakieś pięćdziesiąt razy... /Veszett a világ/
motto: Mówisz, że chcesz zostać pisarzem, to po prostu zwykły egoizm; chcesz wyróżnić się spośród marionetek i zostać ich animatorem. W istocie nie ma różnicy między tym, co chcesz robić, a malowaniem się kobiet... /Abe Kobo. Kobieta z wydm./
motto2: W każdej epoce, w każdym kraju zawsze istniały dwa stronnictwa: reakcji i postępu./Maurice Druon. Król z Żelaza/
Ludzie najczęściej stają się biegaczami, ponieważ tak ma być./O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu. Haruki Murakami/
spiritus flat ubi vult
Zapraszam do zwiedzania mojej spiżarni
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka