Prezes Gazpromu Aleksiej Miller. Bruksela, wrzesień 2019. Fot. PAP
Prezes Gazpromu Aleksiej Miller. Bruksela, wrzesień 2019. Fot. PAP

Gazprom kontra PGNiG. Saga trwa

Redakcja Redakcja Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 24

Polsko-rosyjski serial z błękitnym paliwem w tle zdaje się nie mieć końca. Tym razem Rosjanie chcieliby podwyższyć ceny dostarczanego nam paliwa. Sęk w tym, że dosłownie półtora tygodnia wcześniej to Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo złożyło wniosek o... obniżkę cen w tym samym kontrakcie jamalskim.

Batalia na linii PGNiG-Gazprom, zwłaszcza w tym roku, nabrała rumieńców po tym, jak polska spółka wygrała bitwę ze swym partnerem w sztokholmskim arbitrażu. Pod koniec marca okazało się, że Rosjanie żądali za dostawy latami zbyt wiele, nadwyżki mają oddać, a cenę dostosować do warunków rynkowych. Suma sporu była niebagatelna, chodziło bowiem o 1,5 mld dolarów. I choć w czerwcu Gazprom odwołał się od decyzji arbitrów, to 30 czerwca przelał pełną kwotę na konto polskiego koncernu. Skorygował również faktury bieżących dostaw. 

Ale jeśli ktoś myślał, że to położy kres sporom między obiema stronami, był w błędzie. Zwłaszcza, że za dwa lata wieloletni kontrakt jamalski wygasa, a polski rząd już dawno zapowiedział, że nie chce go wydłużać. Wtedy bowiem wedle harmonogramu ma być gotowy gazociąg Baltic-Pipe, który połączy Norwegię z Polską przez Danię i którym ma trafiać docelowo do naszego kraju 10 mld m sześc. gazu rocznie. To mniej więcej tyle, ile obecnie kupujemy rocznie z Rosji właśnie na podstawie kontraktu jamalskiego.

Biorąc pod uwagę wzrost zużycia gazu w naszym kraju zwiększają się też zakupy LNG, czyli gazu skroplonego, który przypływa statkami do gazoportu w Świnoujściu, tak więc jeśli tylko nic nieprzewidzianego się nie wydarzy, Polska naprawdę będzie mogła uniezależnić się od dostaw gazu z Rosji. Jak łatwo wywnioskować, Moskwie wcale się to nie podoba, dlatego obserwujemy kolejną odsłonę niekończącego się na razie gazowego serialu. 

Gazprom złożył właśnie wniosek do PGNiG o podwyższenie ceny gazu w kontrakcie jamalskim.

Umowa długoterminowa pomiędzy PGNiG i Gazpromem przewiduje dostawy ok. 10 mld m3 gazu rocznie, a zgodnie z tzw. klauzulą take-or-pay PGNiG jest zobowiązane do odbioru co najmniej 8,7 mld m3 zakontraktowanego paliwa rocznie – przypomina ISB News. Zdaniem polskiej spółki wniosek Rosjan jest bezzasadny oraz nie spełnia on wymogów formalnych opisanych w kontrakcie jamalskim, co oznacza w rezultacie, że jest on bezskuteczny.

Sęk w tym, że 1 listopada 2020 r. PGNiG wystąpił do Gazpromu również o renegocjację ceny w kontrakcie jamalskim. Tyle tylko, że polska spółka chce obniżenia ceny gazu. 

„Biorąc pod uwagę, że ewentualna zmiana warunków kontraktu poprzez obniżenie ceny kontraktowej w wyniku renegocjacji, o których rozpoczęciu Spółka informowała raportem bieżącym nr 91/2017 z dnia 1 listopada 2017 r., może wejść w życie z mocą wsteczną od dnia 1 listopada 2017 r., PGNiG może żądać kolejnej renegocjacji ceny kontraktowej od dnia 1 listopada 2020 r. Złożenie wniosku przez PGNiG rozpoczyna ten proces” - poinformowało PGNiG. 

Jak przypomina PAP, w listopadzie 2019 r. PGNiG poinformowało, że przekazało Gazpromowi oświadczenie woli zakończenia obowiązywania kontraktu jamalskiego z dniem 31 grudnia 2022 r. Zgodnie z zapisami kontraktowymi, w przypadku braku takiego oświadczenia na trzy lata przed zakończeniem umowy, zostaje ona automatycznie przedłużana.

Warto dodać, że jest jeszcze jeden istotny powód napiętych stosunków między PGNiG a Gazpromem. Miesiąc temu Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów nałożył ponad 29 mld zł kary na Gazprom oraz ponad 234 mln zł na pozostałe spółki biorące udział w budowie kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2 mającego połączyć Rosję i Niemcy. 4 listopada Gazprom poinformował, że złożył apelację do polskiego Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w sprawie decyzji UOKiK. 

Autor: Karolina Baca-Pogorzelska 


Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka