Umowa społeczna rządu z górnikami ws. transformacji górnictwa ma zostać zawata w styczniu 2021 r. Fot. PAP
Umowa społeczna rządu z górnikami ws. transformacji górnictwa ma zostać zawata w styczniu 2021 r. Fot. PAP

Porozumienie rząd – górnicy dopiero w 2021

Redakcja Redakcja Górnictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Nie ma już żadnych szans na obiecaną we wrześniu do 15 grudnia umowę społeczną w sektorze węglowym. Przyznają to już nawet sami związkowcy. To pokazuje, jak kruche mimo wszystko jest jesienne porozumienie, jak ciężko negocjować w pandemii oraz że strategia energetyczna znów się nam opóźni. 

- Kończące się prace zespołów roboczych, omawiających szczegóły przyszłej umowy społecznej ws. transformacji górnictwa, przebiegają bez większych perturbacji, choć z rozbieżnościami, a zawarcie umowy społecznej jest realne w końcu stycznia 2021 r. – ocenił cytowany przez wnp.pl szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz.

Przypomnijmy, że wrześniowy dokument regulował tak naprawdę przyszłość Polskiej Grupy Górniczej i jedynej kopalni Węglokoksu (Bobrek). Określono wówczas, że ostatnia z kopalń zostanie zamknięta w PGG w 2049 r. Ale nie było wciąż wiadomo, jaka przyszłość czeka zakłady Taurona Wydobycie, Jastrzębskiej Spółki Węglowej, czy wreszcie, jak długo popracuje najlepsza kontrolowana przez państwo kopalnia, wchodząca w skład grupy Enea, lubelska Bogdanka.

To właśnie we wrześniowym porozumieniu - będącym efektem podziemnych górniczych protestów - zresztą pierwszych takich w branży od początku rządów PiS w 2015 r., zapisano również, że zaplanowana do połowy grudnia umowa społeczna ma być również podstawą do wypracowania ostatecznego modelu Polityki Energetycznej Państwa do 2040 r. (PEP2040).

Pierwsza wersja tego arcyważnego dokumentu została przedstawiona dwa lata temu w listopadzie 2018 r. Po licznych poprawkach projekt został zmodyfikowany i ponownie przedłożony opinii publicznej przed jego przyjęciem. I wtedy się zaczęło. Górnicy rozpoczęli protesty, a związkowi liderzy wyrażali wprost oburzenie, że projekt PEP2040 jest prawdziwy, bo wcześniej myśleli, że to „taka ściema dla Brukseli” (tak w rozmowie z autorką tego tekstu dla portalu Biznesalert.pl wyraził się Wacław Czerkawski, szef rady OPZZ województwa śląskiego). I tak decyzje dotyczące strategii utknęły w martwym punkcie. A tak naprawdę bez niej nie ma decyzji o ostatecznym kształcie transformacji energetycznej (w tym na przykład budowie elektrowni atomowej), bo to właśnie PEP2040 ma określić nasz miks energetyczny na kolejne lata.

- Patrząc optymistycznie, uwzględniając utrudnienia związane z COVID-19 oraz zbliżający się okres świąteczny, myślę, że realna data, kiedy ta duża umowa będzie zawarta, to koniec stycznia przyszłego roku - ocenił Kolorz. A to odłoży w czasie decyzje energetyczne o kolejne miesiące. Warto w tym momencie wspomnieć, że równolegle rząd musi negocjować zmiany z energetykami, którym nie podoba się zarówno priorytetowe traktowanie górnictwa (zwłaszcza w sytuacji, gdy to energetyka latami ratowała górnictwo, a dziś jest zmuszana do kupowania drogiego polskiego węgla).

W listopadzie Tauron poinformował na przykład, że jego przedstawiciele nie zostaną delegowani do tamtejszych zespołów roboczych, póki do firmy nie przyjedzie wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń. Tauron sprzeciwia się konsolidacji energetyki pod skrzydłami PGE. Plany rządu w tym zakresie negatywnie określił również raport fundacji Client Earth oraz Instrat.

Autor: Karolina Baca-Pogorzelska

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka