Eurybiades Eurybiades
543
BLOG

Polemika z Bogdanem Lisem: „Miała być radość, a wyszła kompromit

Eurybiades Eurybiades Polityka Obserwuj notkę 6

Polemika z Bogdanem Lisem:

„Miała być radość, a wyszła kompromitacja”


 

 

W krótkim – na szczęście – tekście p.t. „Miała być radość, a wyszła kompromitacja” Bogdan Lis zrecenzował rocznicowy zjazd „Solidarności”.

Wyszło to mniej więcej tak:



 

„Solidarność” zaprosiła premiera na zjazd, a potem zrzuciła go ze schodów – w związku z czym premier zapytał” >gdzie jest tamta „Solidarność”<.

 

Słusznie zapytał, bo tamta – dobra „Solidarność” pewnie by go nie zrzuciła. Co innego obecna. W dodatku nikt z organizatorów nie zareagował, a to rzuciło złe światło. Na co mianowicie - tego Bogdan Lis nie dopowiada.

 

Do tego jeszcze przewodniczący Śniadek poszedł z prądem zamiast pod prąd – co pokazuje, że nie ma mocnego charakteru, a z przyzwoitością – też (chyba) na bakier.

 

I słusznie nie zdobył punktów. Miary zła dopełniło wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego – no, bo jakim prawem mu na zabranie głosu pozwolono? „Kto dał głos Kaczyńskiemu?!”

 

Wystąpienie Kaczyńskiego wywołało – jakżeby inaczej – skandal i na szczęście prezes PiS niczego nie ugrał, choć chciał.

 

Sytuację uratowało wystąpienie Henryki Krzywonos, które zapewne emocjonalnie i intelektualnie zaspokoiło Bogdana Lisa, Bogdana Borusewicza i Tadeusza Mazowieckiego – bo już nie wystąpili, a napewno zrobiliby to, jeśli wierzyć zapewnieniu B.Lisa – gdyby ich pani Henryka nie uprzedziła.

 

Tak w ujęciu pana Lisa wyglądał zjazd.


 

Możnaby z tego wnosić, że na zjeździe znalazła się grupa ludzi źle wychowanych, która wygwizdała i wybuczała premiera. Broń Boże pomyśleć, że premier – w przekonaniu tych ludzi – na to zasłużył i że mógł spodziewać się takiego przyjęcia – bo przecież wiedział, do kogo idzie i czy na uznanie ze strony tego kogoś sobie zapracował.Pamięć o stoczniach jest całkiem świeża!

 

Nie jest tak , jak pan to – panie Bogdanie – mówi:„mieliśmy się po wielu latach spotkać i ze spokojem wspominać dawne czasy”.

 

Pan może sobie ze spokojem wspominać, stoczniowcy – nie bardzo. Wspominać

i świętować można wtedy, kiedy wszystko jest w najlepszym porządku – albo przynajmniej idzie ku dobremu. Jeśli nie - każda okazja jest dobra, aby to władzy uświadomić.

 

A dlaczego na mównicy znalazł się Jarosław Kaczyński? Widocznie było to oczekiwane

i nie budzące wątpliwości – sądząc po aplauzie. Jaki natomiast sens miałoby sugerowane przez pana zaproszenie Napieralskiego, Pawlaka, Korwina Mikke i kogo tam jeszcze?

 

Nie wiem doprawdy, w czyjej głowie poza pańską mógłby powstać taki pomysł – nie chcę nikogo krzywdzić domysłami.


 

Tekst opatrzono objaśnieniem, kim jest Bogdan Lis.Słusznie, bo wielu czytelników może tego nie wiedzieć. Ja doskonale pamiętam tę jedną ze sztandarowych postaci Sierpnia i pamiętam, jak nas ekscytowała w stanie wojennym świadomość, że ten dzielny i sprytny człowiek ciągle wymyka się bezpiece. Pamiętam też pewien zimowy poranek z tamtych czasów, kiedy do mojego domu przyszedł młody człowiek, aby zabrać nocujących u mnie Leszka i Jarka Kaczyńskich na jakieś spotkanie – bodajże TKK.Był krótko ostrzyżony, w nicholsonówce na głowie i w okularach z cienkimi oprawkami. Niczym nie przypominał znanego mi wcześniej ze zdjęć kudłacza – dopiero później Leszek powiedział mi: to był Lis.

 

Jak wspominać, to wspominać.

 

Dużo poźniej – po latach – spytałem dobrze zorientowanego znajomego: a co słychać u Lisa, bo jakoś zupełnie o nim cicho? – odpowiedź brzmiała: poszedł w biznes.

 

Różnie poukładały się później losy ludzi znanych z tamtych czasów. Jedni pozostali przy wcześniej uprawianej działalności, inni – postanowili sprawdzić, na której półce stoją najlepsze konfitury.

 

Wiem, łatwo mi gadać – nigdy nie byłem politykiem; byłem i jeszcze przez jakiś czas pozostanę inżynierem. W związku z tym nie byłem poddawany pokusom zdyskontowania moich zasług ani pozycji – gdybym takie posiadał. Bardzo to sobie cenię – cenię też ludzi, którzy uprawiając politykę trzymają się jakiejś idei i nie tułają się od partii do partii.


 

No, ostatecznie – przynależność do trzech partii – to może nie tak wiele. Proszę, panie Bogdanie, docenić tę moją wyrozumiałość.


 

Tekst zamieszczam na prosbę swojego przyjaciela, który czuł wewnętrzną potrzebę podzielenia się wlasny przemysleniami a ze względu na wiek stroni od blogów.

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka