Polemika z W.Kuczyńskim: nienawiść do J.Kaczyńskiego
Pilnie czytuję teksty Waldemara Kuczyńskiego w "Rzepie". Za jego szczytowe jak dotąd osiągnięcie uważam "Sprawdzam, panie prezesie!" sprzed kilku miesięcy (zachęcam do odszukania!).
Czytam, bo pewnie mam jakąś przyrodzoną skłonność do samoudręczenia - ale chyba też chcę dowiedzieć się jak daleko może zabrnać w swojej publicystyce człowiek motywowany nienawiścią.
W "Po obu stronach była polityka" (14.01.2011) - pan Waldemar - z początku niczym mnie nie zaskoczył; piloci byli po prescją - pod tą samą presją, choć nie tak bezpośrednią, byli kontrolerzy - i musieli w związku z tym dzwonić do Moskwy. Tam - nie wiadomo kto- też , pod presją obecności naszego Prezydenta na pokładzie samolotu - podjął decyzję: niech lądują, choć właściwie w żadnym razie nie można.
Jednym słowem - praprzyczyną wszystkiego była wszechogarniająca presja wynikająca z obecności Prezydenta; gdyby nie to, wszystko pewnie skończyłoby się dobrze.
Jest też szczegółowy opis tego, co działo się samolocie: ktoś poszedł do kabiny, posłyszał, że jest kiepsko, powiedział to Prezydentowi, a ten mimo to kazał lądować - ale chytrze - posługując się zdaniem brzmiącym całkiem niewinnie (chyba na wszelki wypadek?).
Panie Kuczyński - chapeaux bas! Pan to ma informacje - nie mówiąc już o zdolności wyciągnięcia wniosków i odgadywania ukrytych intencji.
No, dotąd wszystko w porządku, tego mogłem oczekiwać - ale potem bomba i kompletne zaskoczenie - trafiam na takie oto zdanie:
"bez względu na zamiary, nawet jeśli chcieli uniknać konfliktu dyplomatycznego, a więc mieli dobre intencje, skutki (...) okazały się tragiczne"
Czy ja dobrze pana rozumiem? " Bez względu na zamiary", "nawet jeżeli (...) mieli dobre intencje" - pan wydaje się sugerować, że tylko przy maksymalnym napięciu dobrej woli i przychylności dla Rosjan możnaby uznać, że te zamiary i intencje były dobre - a w gruncie rzeczy, to... no wszyscy wiemy.
Jeżeli tak - to pełna zgoda i gratulacje! Ale w ostatnim zdaniu wraca pan do swojej dobrej normy:
"czy prezydent Lech Kaczyński znajdował się w warunkach całkowicie wolnych od presji?"
No, jasne - wiem, o co panu chodzi. To Jarosław zadzwonił do Lecha i powiedział: ląduj, choćbyście mieli się wszyscy zabić!
Panie Kuczyński - pewnie nie interesują pana moje rady. Mimo to powiem: nastawienie polityczne, a nawet to, co u pana odczytuję jako osobistą nienawiść - nie powinny odbierać człowiekowi zdolności do rozsądnego myślenia. O ile ją - rzecz jasna - w ogóle posiada.
Inne tematy w dziale Polityka