Refleksje po sejmowym wystąpieniu premiera
W wystąpieniu premiera jako rzecz niezwykle ważna w natłoku spraw związanych z tragedią smoleńską - wielokrotnie pojawiła się kwestia naszych stosunków z Rosją:
- nie można było zbyt wiele domać się;
- nie można było okazać braku zaufania;
a to wszystko w imię dobrych stosunków z Rosją.
Pytanie: czy wyniki dochodzenia mają byś pochodną stosunków z Rosją - czy może odwrotnie? Idąc jeszcze dalej: czy dla dobra sotsunków z Rosją można poświęcić prawdę lub jej część? Czy te stosunki są wartością samą w sobie?
Wreszcie - czy omawianie jakości tych stosunków w zestawieniu z tragedią i troską o to, aby się one nie pogorszyły nie świadczy o zatracieniu przez premiera poczucia miary rzeczy? Co tu naprawdę jest ważne, a co - mimo wszystko - trochę mniej?
A co do wyboru procedury: nie wystarczają mi zapwenienia, że nie było lepszej, niż według wiadomego 13stego załącznika. Jesteśmy przecież członkiem NATO - paktu obronnego. Ginie prezydent i generalicja - czy nie jest to sytuacja zagrożenia państwa i czy najbardziej naturalną reakcją rządu nie powinno być zwrócenie się do sojuszników z paktu o wszechstronne wsparcie - między innymi w dochodzeniu przyczyn nieszczęścia?
Wygląda na to, że wprawdzie tak - należało zwrócić się do naszych sojuszników z zachodu - ale komuś bliżej było na wschód.
Inne tematy w dziale Polityka