Cisza
:)
Więc korzystam i stare swoje różne impresje z notek zbieram.
Także dla tego by sobie przypomnieć i nie zgubić - większość jest tylko tu, więc dosyć ulotna.
Napisana w edytorze salona :D
Może gdzieś je przeniosę i zapiszę w jednym miejscu. Dawno nie pisałem.
Edytor salona bez sensu, każdy enter traktuje jak nowy akapit i robi spory odstęp między liniami. Nie widzę możliwości regulacji.
Przemieszane jeśli chodzi o czas powstania w celu uniknięcia zbytniej monotonii.
trochę już tu siedzę jak widzę
:D
Jezioro
Ktoś rozdarł niebo
Szrama przecięła błękit
Ludzie patrzyli zdziwieni
Jak z poszarpanego otworu
Poleciały cuchnące ryby
A słońce rozlało się cienko
Jak przekute żółtko
Nadeszła najciemniejsza noc
Pod pustym niebem
Na jeziorze
Nieśmiało zamigotał księżyc
I odbił się w poszarpanym niebie
Opublikowano: 10 grudnia 2013, 10:54
Tytuł
Kawałek koca, by się owinąć
Myśli zebrać w komforcie
Tu kamyk, tu łza, tu uśmiech
Wszystko razem
Na dnie gardła – żółć z miodem
gęste
Należałoby czymś popić
lekarstwo
To chyba pełnia
Gdy jednym okiem ostre
A drugim, rozmyte obrazy zbierasz
Wstrząśnięte – nie mieszane
Mówisz ból
Gdy powietrze stygnie
I dzwoniąc kryształkami spada
A przepona pompuje jałowo
Usiądź wygodnie
To twoje
Nie cofaj dotyku
własne łzy badaj pod światło
I strzepuj
albo z procy strzelaj
Opublikowano: 25 listopada 2013, 18:58
Czarne motyle
wzlećmy!
strzelamy w górę i spadamy
na przemian
niby chaotyczne a wciąż gdzieś blisko siebie
zygzaki, esyfloresy i kółka
to w górę, póki ciąg się da utrzymać
to walimy w dół,
lecz głów nie rozbijamy
radość – tak, śpiew – tak
i uniesienie
lećmy!
aż nagle wszystko staje
też staje i wiatr we mnie
zawisłem
niby nieważki, ale i nieruchomy
plamka na źrenicy bezwładnego oka
motylą głowę obracasz zdziwiona
by w oczach mych szukać koloru
zgubionego przez pęd powietrza
nie patrz! bo się zarazisz
uciekam przed twym spojrzeniem,
ty nie rozumiesz,
-cierpisz
uwierz!
po drabinie spojrzenia przeszła by w ciebie ciemność
tak wielka, że nawet śmiech dziecka zdusi
bo wiem
miłość skończy się
istnieją ciemności, co nawet słońce połkną
znam twą szczerość ale i znam piasek,
w którym myśli swe ryjesz małym palcem dłoni
i choć uśmiech mój mówi inaczej
nie jestem ponad to
nie lećmy już
przykryj mi głowę motylim skrzydłem
a może zasnę
a kiedy się obudzę…
Opublikowano: 19 października 2011, 21:59
Wirtualne światy
rośnie pustka
a przestrzeń zdziwiona
że nie ma się za co chwycić
wycieka cienką strużką poza granice bytu
gdzieś tłok
a tu proszę, ile miejsca można by stworzyć!
i poustawiać
martwych i żywych
w różnych fajnych miejscach
demokratycznie
i wszyscy by byli zadowoleni
byle by rękę o coś zaczepić
szpony przestrzeni w coś wbić
lecz nie ma o co/ w co
(to już mówiłem)
przydało by się jakoś zamontować
takie rączki co w autobusach
wesoło się majtają,
w jedną w drugą
i półkolem - w obie strony
to by się przestrzeń złapała
i trochę pozataczała
lecz gdzie je zamontować?
Gdzieś serce pęka
pyk – cichutko
choć jemu głupiemu się zdaje
że całkiem głośno trzasnęło
bo margarynę jadł
papierosów nie palił i serce ma jak dzwon!
Dzwon – gówno
raczej purchawka swym miotem
się zakrztusiła
i teraz cała dumna i blada,
bo wkoło może wyrosną
inne głupie purchawki,
stoi z resztkami niedawno nabrzmiałego łba
wokół kostek zrolowanymi
jakby gacie spuściła
przejrzyj się purchawko!
ta przestrzeń jakaś niemrawa
patrzy się na mnie idiotka
i oczekuję, że jakichś rozwiązań dostarczę
źle wybrała
mogę co najwyżej ręce bezradnie rozłożyć
i papierosa zapalić
ja się tam na przestrzeniach nie znam
(swoje wiem, ale nie o przestrzeniach
taka glukoneogeneza w nerce, to i owszem
jej bym poradził)
czy ja wyglądam na takiego co się zna na przestrzeniach?
Ale niech jej będzie:
„na twoim miejscu czegoś bym się chwycił”
podpowiadam życzliwie
no może nie do końca życzliwie
bo coś dziś skwaśniały jestem
wrrrry
Opublikowano: 7 października 2009, 00:55
Adekwatny
wyszedł zbrojny
w ciemności go warzono
by świata nie uprzedzić
skórę pokryto tatuażami,
muzyką, wierszami, nauką
co miały się dziać podczas ruchu
w oczy kryształy wciśnięto
co formy obracają i dopasowują
w płuca
- przechowywane w butelkach tchnienie
od środka pozłocono krtań
zbrojny więc wyszedł
pewien że krzyknąć zdąży
ptaki wyrwały mu język
słońce stopiło oczy
ziemia urwała nogę
a woda zabrała ręce
nieostrożnie uniesione
ni to w geście gniewu
ni pozdrowienia
opadł, by tą co mu została
jak świerszcz pocierać o odwłok
- przywołać kolekcjonera owadów
z jego bardzo długą szpilką
może innym razem
– westchnął ktoś, kto był świadkiem
Opublikowano: 30 października 2011, 19:39
Kołysanka
Trzeba spać
ręce z potoku wyjąć
gdzie lepiły z wody kształty:
kręcące się szeregi kółek zębatych
co w dal płynęły
zazębione
ruch w ruchu przenosząc
sen o znudzonym zegarze
co zamiast chwil
w trybach figury szachowe pieści
między drzewami starymi
z korzeniami jak odwrócone korony
klejnotami z grud ziemi
uchodzą
dzień słoneczny opuszczają
wodospadem w ciemną noc wpadają
w kosmos
-
rozprężający się oddech
granic szukający
śpij
Opublikowano: 4 lutego 2014, 22:24
Klucze
Klucze.
Metalowe, kamienne, drewniane.
Stukające, klekoczące i brzęczące
Zdobione
Kultura wzornictwa
Pudełka na klucze, haczyki na klucze.
Pudełka ścielone Aksamitem
Welwetem.
Kultura organizacji.
Może odrobina fantazji, tasiemki,
klucze rozprószone
Po szufladach, pod dywanem, poduszką
Po kieszeniach wiszących płaszczy
I spodni noszonych
Obok chusteczki, zapalniczki i czegoś co może się przydać
Jeśli słońce zajdzie w południe
Klucze metodą wiewiórki zakopane
Idzie zima i Buka
Co jeśli z oka spuścić
Usiądzie
A może tylko szkielety i wytrychy
W pęk zebrane
Dłonie rzemieślnika z nabrzmiałymi, niebieskimi żyłami
Robiącego nacięcia co mają pasować
Pędzelkiem opiłki zmiatającego do kartonowego pudełka
Wreszcie fotel i destylowany ferment
Co myśli wypłucze
Kultura odpoczynku.
Klucze
Co nigdy do niczego nie pasowały
Opublikowano: 3 czerwca 2015, 23:26
chcę powiedzieć
chcę powiedzieć …
ale tysiąc analiz się temu sprzeciwia
i słowa co już wyzierały
gwałtem z powrotem wpycha
w usta
jeszcze głębiej
aż mi gały na wierzch wychodzą
rąbnę głową o stół a może pomoże
analizuję
nie wiem co czuję
nie wiem gdzie jestem
nie wiem co myślę
nie wiem co to analiza, synteza i dupa jeża
logika?
pozwala mylić się z godnością
i w blasku swojego autorytetu
(to ostatnie z Doctora zerżnąłem)
tak, wiem co mi do gardła z zewnątrz
lada moment skoczy
i czekam
oj czekam
rozerwę ścierwo, krótka chwila satysfakcji
nim ze środka
coś mnie nie ugryzie
usiądę,
zapalę,
blado się uśmiechnę
nim pierwszy papieros zgaśnie
już po trzeci sięgnę
coś trzeba robić....
nadano temu nazwę której nie wymienię
strasznie to popierdolone
ten bukiet hormonów
z obcego jakoś tak ładniej
się wymawia
bo pisze się dosyć zwykle:
bouquet
ale równie wredne tałatajstwo
dusi
niedoczekanie!
wyrównam kołnierzyk poprawię guziki
i wstanę
pamiętam jeszcze zaklęcia
czuję, jak szemrają o ściany naczyń
choćby tych w nadgarstkach
i myślę, że jak zawołam
wyskoczyć są gotowe
więc zbieram siły
zbieram hormony
zbieram miłości
zbieram wiary
zbieram nadzieje
zbieram uśmiechy
żeby więcej nie wymieniać, zbieram wszystko to
co serce zna
lub tak mu się zdaje
zbieram i,
niech będzie,
że w popierdolone bukiety je wiążę,
takie co tylko przez chwilę uświadczysz
nim zmysły ogłuszone
nie pierzchną jak karaluchy po kątach
zostawiając ogłupiałe jądro
dość wściekłe, że dodam
i wołam!
drugi raz dla pewności
trzeci dla zabawy
a jednak -
coś się skończyło
usiądę,
zapalę,
blado się uśmiechnę
Opublikowano: 3 października 2009, 13:32
Chaos
Te dźwięki
Można w nie włożyć ręce
Po łokcie
Wyciągnąć
Między palcami przecisnąć
Rozrobić
Pasta
Na płótnie wydychanym
Kręta krecha wędruje
Ogona unika
Się dzieli
Skapuje ciążeniem zniewalana
Wzlatuje przez ciążenie zgubiona
Pryska na strony
Cętkuje
Bo chaos musi być
Wzrok wiąże
Oddziały słów zbiera
W dziesiątki,
setki,
tysiące
w kwadratach maszerują
w trójkątach
Równo strzyżeni
Z przytupem
Włócznie tożsamości
Jakże błyskają
Tarcze
Dar przydrożnych Świętków
Dar zawieszonych modlitw
na paskach z sukni
Dar kołatek modlitewnych
Prezentuj broń!
Marsz!
A oko się wolno mgłą wypełnia
przez pęknięcia
Bo chaos musi być!
Opublikowano: 23 kwietnia 2014, 12:30
Turner
kruchym myślopatykom trzaskającym gdy je zgiąć
odpowiedz
odpowiedz srebrnym blaskiem
źdźbeł w pół skłonem,
rozczapierzonymi do ród żelaza w głąb drylującymi
gródki na boki rozsuwającymi
odpowiedz
cykaniem i szmerem,
płuc przez nos napełnieniem,
woni po kościach rozprowadzeniem,
i
pozdrowieniem wciąż w dal podążającej
ale wciąż tu będącej
na kamieniach szepcącej
odpowiedz
odpowiedz ruchem jej włosów na piersi mojej
jakby całkiem niekruchy obraz malowały
przyłożę do tego patyk - jutro
przypisek - wiem, że może trudno powiązać z tekstem
ale tytułowy Turner to
Opublikowano: 5 października 2011, 13:22
Bawełna
łatwo ubrać się w bawełnę
jest taka obojętna
nie przeszkadzamy sobie
a ona się przeciera dla zabawy
i udaje, ze kope lat razem,
ze w służbie przyjaźni się przetarła
tu pozostały nitki jak struny gitary
w jedną stronę biegnące
niby po napierającej paczce papierosów
bzdura
przetarła się, by udawać
nie przeszkadzają jej plamy po żółtku
i pomaga w tłum się wmieszać
można do niej znaczek przyczepić
pineskę wtopioną w plastyku krążek
z malunkiem jakimś
deklaracją swojej zwykłości
Opublikowano: 4 października 2011, 23:56
Świat
z ciebie wyrosłem
i z ciebie pojęcia wziąłem
tam gdzie sięgałem dotykałem
a ty nie zabraniałeś
trawę, krzemień, kamyk z potoku
tam gdzie widziałem patrzyłem
a ty się otwierałeś
horyzont, gwiazdy, chmury
trochę tego było ;-)
tam gdzie słyszałem uważałem
taki strumyk pod lodem
całkiem fajny był
i powodował dreszcze
z ciebie pojęcia wziąłem
więc jak to możliwe jest
że znów nic nie rozumiem
i mówić boję się...
Opublikowano: 1 października 2011, 15:06
Mów
jak to było?
- mów do mnie jeszcze
bo słowo na oddechu twój zapach do mnie niesie
bo w drugiej warstwie dźwięku, tę-tętni serce twoje
co je tętniczka w krtani na głoski nałożyła
bezwiednie
na roścież, zbyt zachłannie
- to wcale niepotrzebne
szparki
tak byś się nie kapnęła
że także nosem chłonę
tak, słowo ma znaczenie
lecz choćby to kłamało
jest jeszcze i ten zapach
i rytm tętniczki w krtani
co z lekka moduluje
a o i u e
intensywność spala
więc mów
bo co wypełni świerzbiące pęknięcia w oczach?
Gwiazdy?
są daleko
poza tym,
tak naprawdę,
może ich już nie być
albo zmęczone świeceniem błyszczą od niechcenia
tych, co się rodzą – nie widzimy
jak tu być trendy?
/me rozkłada ramiona bezradnie
(troszkę oszukuję, licząc że skołowana
dosyć gwałtownym zwrotem
nie zauważysz)
to taki taniec z obrotami
zauważysz – skucha i po palcach stąpanie
wstydzisz się ty :)
2010
Komentarze