adamkonrad adamkonrad
385
BLOG

to i owo: notatka porządkująca dla mnie

adamkonrad adamkonrad Rozmaitości Obserwuj notkę 68

Cisza 

:)

Więc korzystam i stare swoje różne impresje z notek zbieram.

Także dla tego by sobie przypomnieć i nie zgubić - większość jest tylko tu, więc dosyć ulotna.

Napisana w edytorze salona :D

Może gdzieś je przeniosę i zapiszę w jednym miejscu. Dawno nie pisałem. 

Edytor salona bez sensu, każdy enter traktuje jak nowy akapit i robi spory odstęp między liniami. Nie widzę możliwości regulacji.

Przemieszane jeśli chodzi o czas powstania w celu uniknięcia zbytniej monotonii.

trochę już tu siedzę jak widzę

:D


Jezioro


Ktoś rozdarł niebo

Szrama przecięła błękit

Ludzie patrzyli zdziwieni

Jak z poszarpanego otworu

Poleciały cuchnące ryby

A słońce rozlało się cienko

Jak przekute żółtko


Nadeszła najciemniejsza noc

Pod pustym niebem

Na jeziorze

Nieśmiało zamigotał księżyc

I odbił się w poszarpanym niebie


Opublikowano: 10 grudnia 2013, 10:54



Tytuł


Kawałek koca, by się owinąć

Myśli zebrać w komforcie

Tu kamyk, tu łza, tu uśmiech

Wszystko razem


Na dnie gardła – żółć z miodem

gęste

Należałoby czymś popić

lekarstwo


To chyba pełnia

Gdy jednym okiem ostre

A drugim, rozmyte obrazy zbierasz

Wstrząśnięte – nie mieszane


Mówisz ból

Gdy powietrze stygnie

I dzwoniąc kryształkami spada

A przepona pompuje jałowo


Usiądź wygodnie

To twoje

Nie cofaj dotyku

własne łzy badaj pod światło

I strzepuj 

albo z procy strzelaj


Opublikowano: 25 listopada 2013, 18:58



Czarne motyle


wzlećmy!


strzelamy w górę i spadamy

na przemian

niby chaotyczne a wciąż gdzieś blisko siebie

zygzaki, esyfloresy i kółka

to w górę, póki ciąg się da utrzymać

to walimy w dół,


lecz głów nie rozbijamy


radość – tak, śpiew – tak

i uniesienie

lećmy!

aż nagle wszystko staje


też staje i wiatr we mnie


zawisłem

niby nieważki, ale i nieruchomy

plamka na źrenicy bezwładnego oka


motylą głowę obracasz zdziwiona

by w oczach mych szukać koloru

zgubionego przez pęd powietrza

nie patrz! bo się zarazisz


uciekam przed twym spojrzeniem,

ty nie rozumiesz,

-cierpisz

uwierz!

po drabinie spojrzenia przeszła by w ciebie ciemność

tak wielka, że nawet śmiech dziecka zdusi


bo wiem

miłość skończy się

istnieją ciemności, co nawet słońce połkną


znam twą szczerość ale i znam piasek,

w którym myśli swe ryjesz małym palcem dłoni

i choć uśmiech mój mówi inaczej

nie jestem ponad to


nie lećmy już

przykryj mi głowę motylim skrzydłem

a może zasnę

a kiedy się obudzę…

 

Opublikowano: 19 października 2011, 21:59



Wirtualne światy


rośnie pustka

a przestrzeń zdziwiona

że nie ma się za co chwycić

wycieka cienką strużką poza granice bytu


gdzieś tłok

a tu proszę, ile miejsca można by stworzyć!

i poustawiać

martwych i żywych

w różnych fajnych miejscach

demokratycznie


i wszyscy by byli zadowoleni

byle by rękę o coś zaczepić

szpony przestrzeni w coś wbić

lecz nie ma o co/ w co

(to już mówiłem)


przydało by się jakoś zamontować

takie rączki co w autobusach

wesoło się majtają,

w jedną w drugą

i półkolem - w obie strony

to by się przestrzeń złapała

i trochę pozataczała

lecz gdzie je zamontować?


Gdzieś serce pęka

pyk – cichutko

choć jemu głupiemu się zdaje

że całkiem głośno trzasnęło

bo margarynę jadł

papierosów nie palił i serce ma jak dzwon!


Dzwon – gówno

raczej purchawka swym miotem

się zakrztusiła

i teraz cała dumna i blada,

bo wkoło może wyrosną

inne głupie purchawki,

stoi z resztkami niedawno nabrzmiałego łba

wokół kostek zrolowanymi

jakby gacie spuściła

przejrzyj się purchawko!


ta przestrzeń jakaś niemrawa

patrzy się na mnie idiotka

i oczekuję, że jakichś rozwiązań dostarczę

źle wybrała

mogę co najwyżej ręce bezradnie rozłożyć

i papierosa zapalić

ja się tam na przestrzeniach nie znam

(swoje wiem, ale nie o przestrzeniach

taka glukoneogeneza w nerce, to i owszem

jej bym poradził)

czy ja wyglądam na takiego co się zna na przestrzeniach?

Ale niech jej będzie:

„na twoim miejscu czegoś bym się chwycił”

podpowiadam życzliwie

no może nie do końca życzliwie

bo coś dziś skwaśniały jestem

wrrrry


Opublikowano: 7 października 2009, 00:55



Adekwatny


wyszedł zbrojny

 w ciemności go warzono

by świata nie uprzedzić


skórę pokryto tatuażami,

muzyką, wierszami, nauką

co miały się dziać podczas ruchu


w oczy kryształy wciśnięto

co formy obracają i dopasowują

w płuca

- przechowywane w butelkach tchnienie

od środka pozłocono krtań


zbrojny więc wyszedł

pewien że krzyknąć zdąży


ptaki wyrwały mu język

słońce stopiło oczy

ziemia urwała nogę

a woda zabrała ręce

nieostrożnie uniesione

ni to w geście gniewu

ni pozdrowienia


opadł, by tą co mu została

jak świerszcz pocierać o odwłok

- przywołać kolekcjonera owadów


z jego bardzo długą szpilką


może innym razem

– westchnął ktoś, kto był świadkiem


Opublikowano: 30 października 2011, 19:39


Kołysanka

 Trzeba spać

ręce z potoku wyjąć

gdzie lepiły z wody kształty:

kręcące się szeregi kółek zębatych

co w dal płynęły

zazębione


ruch w ruchu przenosząc


sen o znudzonym zegarze

co zamiast chwil

w trybach figury szachowe pieści


między drzewami starymi

z korzeniami jak odwrócone korony

klejnotami z grud ziemi

uchodzą

dzień słoneczny opuszczają

wodospadem w ciemną noc wpadają

w kosmos

 -

rozprężający się oddech

granic szukający


śpij


Opublikowano: 4 lutego 2014, 22:24


Klucze


Klucze.


Metalowe, kamienne, drewniane.

Stukające, klekoczące i brzęczące 

Zdobione

Kultura wzornictwa


Pudełka na klucze, haczyki na klucze. 

Pudełka ścielone Aksamitem

Welwetem.

Kultura organizacji. 


Może odrobina fantazji, tasiemki,

klucze rozprószone

Po szufladach, pod dywanem, poduszką 

Po kieszeniach wiszących płaszczy

I spodni noszonych 

Obok chusteczki, zapalniczki i czegoś co może się przydać

Jeśli słońce zajdzie w południe


Klucze metodą wiewiórki zakopane

Idzie zima i Buka

Co jeśli z oka spuścić

Usiądzie


A może tylko szkielety i wytrychy

W pęk zebrane

Dłonie rzemieślnika z nabrzmiałymi, niebieskimi żyłami

Robiącego nacięcia co mają pasować

Pędzelkiem opiłki zmiatającego do kartonowego pudełka


Wreszcie fotel i destylowany ferment

Co myśli wypłucze

Kultura odpoczynku. 


Klucze

Co nigdy do niczego nie pasowały


Opublikowano: 3 czerwca 2015, 23:26



chcę powiedzieć


chcę powiedzieć …

ale tysiąc analiz się temu sprzeciwia

i słowa co już wyzierały

gwałtem z powrotem wpycha

w usta

jeszcze głębiej

aż mi gały na wierzch wychodzą


rąbnę głową o stół a może pomoże


analizuję

nie wiem co czuję

nie wiem gdzie jestem

nie wiem co myślę

nie wiem co to analiza, synteza i dupa jeża

logika?

pozwala mylić się z godnością

i w blasku swojego autorytetu

(to ostatnie z Doctora zerżnąłem)


tak, wiem co mi do gardła z zewnątrz

lada moment skoczy

i czekam

oj czekam

rozerwę ścierwo, krótka chwila satysfakcji

nim ze środka

coś mnie nie ugryzie


usiądę,

zapalę,

blado się uśmiechnę

nim pierwszy papieros zgaśnie

już po trzeci sięgnę

coś trzeba robić....

nadano temu nazwę której nie wymienię


strasznie to popierdolone

ten bukiet hormonów

z obcego jakoś tak ładniej

się wymawia

bo pisze się dosyć zwykle:

bouquet

ale równie wredne tałatajstwo

dusi


niedoczekanie!

wyrównam kołnierzyk poprawię guziki

i wstanę


pamiętam jeszcze zaklęcia

czuję, jak szemrają o ściany naczyń

choćby tych w nadgarstkach

i myślę, że jak zawołam

wyskoczyć są gotowe


więc zbieram siły

zbieram hormony

zbieram miłości

zbieram wiary

zbieram nadzieje

zbieram uśmiechy

żeby więcej nie wymieniać, zbieram wszystko to

co serce zna

lub tak mu się zdaje

zbieram i,

niech będzie,

że w popierdolone bukiety je wiążę,


takie co tylko przez chwilę uświadczysz

nim zmysły ogłuszone

nie pierzchną jak karaluchy po kątach


zostawiając ogłupiałe jądro

dość wściekłe, że dodam


i wołam!


drugi raz dla pewności

trzeci dla zabawy


a jednak -

coś się skończyło

usiądę,

zapalę,

blado się uśmiechnę


Opublikowano: 3 października 2009, 13:32




Chaos


 Te dźwięki

Można w nie włożyć ręce

Po łokcie

Wyciągnąć

Między palcami przecisnąć

Rozrobić

Pasta


Na płótnie wydychanym

Kręta krecha wędruje

Ogona unika

Się dzieli

Skapuje ciążeniem zniewalana

Wzlatuje przez ciążenie zgubiona

Pryska na strony

Cętkuje


Bo chaos musi być


Wzrok wiąże

Oddziały słów zbiera

W dziesiątki,

setki,

tysiące

w kwadratach maszerują

w trójkątach

Równo strzyżeni

Z przytupem


Włócznie tożsamości

Jakże błyskają

Tarcze

Dar przydrożnych Świętków

Dar zawieszonych modlitw

na paskach z sukni

Dar kołatek modlitewnych

Prezentuj broń!

Marsz!


A  oko się wolno mgłą wypełnia

przez pęknięcia


Bo chaos musi być!


Opublikowano: 23 kwietnia 2014, 12:30



Turner


kruchym myślopatykom trzaskającym gdy je zgiąć

odpowiedz


odpowiedz srebrnym blaskiem

źdźbeł w pół skłonem,

rozczapierzonymi do ród żelaza w głąb drylującymi

gródki na boki rozsuwającymi

odpowiedz


cykaniem i szmerem,

płuc przez nos napełnieniem,

woni po kościach rozprowadzeniem,

i

pozdrowieniem wciąż w dal podążającej

ale wciąż tu będącej

na kamieniach szepcącej

odpowiedz


odpowiedz ruchem jej włosów na piersi mojej

jakby całkiem niekruchy obraz malowały


przyłożę do tego patyk - jutro


przypisek - wiem, że może trudno powiązać z tekstem 

ale tytułowy Turner to

Opublikowano: 5 października 2011, 13:22


Bawełna


łatwo ubrać się w bawełnę

jest taka obojętna

nie przeszkadzamy sobie

a ona się przeciera dla zabawy

i udaje, ze kope lat razem,

ze w służbie przyjaźni się przetarła


tu pozostały nitki jak struny gitary

w jedną stronę biegnące

niby po napierającej paczce papierosów

bzdura

przetarła się, by udawać


nie przeszkadzają jej plamy po żółtku

i pomaga w tłum się wmieszać

można do niej znaczek przyczepić

pineskę wtopioną w plastyku krążek

z malunkiem jakimś

deklaracją swojej zwykłości

 


Opublikowano: 4 października 2011, 23:56



Świat


z ciebie wyrosłem

i z ciebie pojęcia wziąłem

tam gdzie sięgałem dotykałem

a ty nie zabraniałeś

trawę, krzemień, kamyk z potoku

tam gdzie widziałem patrzyłem

a ty się otwierałeś


horyzont, gwiazdy, chmury

trochę tego było ;-)


tam gdzie słyszałem uważałem

taki strumyk pod lodem

całkiem fajny był

i powodował dreszcze


z ciebie pojęcia wziąłem

więc jak to możliwe jest

że znów nic nie rozumiem

i mówić boję się...


Opublikowano: 1 października 2011, 15:06



Mów


jak to było?

- mów do mnie jeszcze

bo słowo na oddechu twój zapach do mnie niesie

bo w drugiej warstwie dźwięku, tę-tętni serce twoje

co je tętniczka w krtani na głoski nałożyła

bezwiednie


na roścież, zbyt zachłannie

  - to wcale niepotrzebne 

szparki

tak byś się nie kapnęła

że także nosem chłonę


tak, słowo ma znaczenie

lecz choćby to kłamało

jest jeszcze i ten zapach

i rytm tętniczki w krtani

co z lekka moduluje

a o i u e


intensywność spala

więc mów

bo co wypełni świerzbiące pęknięcia w oczach?


Gwiazdy?

są daleko


poza tym,

tak naprawdę,

może ich już nie być

albo zmęczone świeceniem błyszczą od niechcenia

tych, co się rodzą – nie widzimy

jak tu być trendy?

/me rozkłada ramiona bezradnie



(troszkę oszukuję, licząc że skołowana

dosyć gwałtownym zwrotem

nie zauważysz)

to taki taniec z obrotami

zauważysz – skucha i po palcach stąpanie

wstydzisz się ty :)


2010



CDN, będę uzupełniał

Jezioro

Tytuł
Czarne motyle

Wirtualne światy

Adekwatny

Kołysanka

Klucze

chce powiedzieć
Chaos

Turner

o bawłnie
Świat

Mow






adamkonrad
O mnie adamkonrad

jakiś taki... a no i z dysortografią więc będą błędy Pewien człowiek rzekł do wszechświata: "Ja istnieję, Panie!" "A jednakt - wszechświat na to- Fakt ten nie nakłada na mnie Żadnych zobowiązań" Stephen Crane Mam oryginalnego Bronmusa nie odsprzedam @AZALYA...@ADAMKONRAD ^ Nie ma co się pieklić a tym bardziej żalić. Trzeba wam obojgu słowem dać "popalić" ^*^ Tak więc posłuchajcie wy nieznośne trolle: wy jesteście w gościach!!! pojęli, gapole? ^ Więc umiaru wiecej wobec gospodarza bo mnie takich trutni więcej tu się zdarza. ^ Zamieszkują teraz moje kazamaty. Będziecie chcieć fikać Wyp*****lę z chaty !!! -bronmus45- BRONMUS4519:12 2015

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości