Tytułowy termin „centralizm demokratyczny” pamiętają tylko ludzie mojego pokolenia. To był wynalazek Gierka, który przejmując schedę władzy po Gomułce próbował po nim unowocześnić socjalizm „siermiężny” na „udemokratyczniony”, w większym stopniu wsłuchany w głos społeczeństwa.
To większe wsłuchiwanie się w głos ludu nazwano właśnie „centralizmem demokratycznym”. Sednem tego językowego terminu jest słowo „centralizm”. A centralizm komunistyczny, to funkcjonowanie państwa ściśle ukierunkowane przez szczyt piramidy rządów partii komunistycznej, gwarantującej sobie w konstytucji przewodnią rolę kierowniczą w państwie:
Konstytucja PRL z 16.02/1976 r. - Artykuł 31:
1.Przewodnią siłą polityczną społeczeństwa w budowie socjalizmu jest Polska Zjednoczona Partia Robotnicza.
Do takiego centralizmu mocno podobny jest obecny ustrój lansowany w Polsce przez PiS, który nieznaczną przewagą sejmową 10 posłów chwiejnej koalicji ZP dąży do maksymalnego scentralizowania polskiego ładu ustrojowego zupełnym ignorowaniem opozycji sejmowej i bez cienia demokratycznych skrupułów modeluje państwo z demonokracji powszechnej na „demokrację centralistyczną”, to znaczy, że formy i procedury demokracji ustala centrum władzy wykonawczej, która przejmuje /demokratycznie, a jakże/ od władzy ustawodawczej i sądowniczej wszystkie decyzje zarządczo personalne jako instrument bezwarunkowej kontroli w państwie.
Główne tego elementy to okrawanie uprawnień samorządowych instytucji obywatelskich w samorządności gminnej, branżowej a ostatnio także samorządności szkolno-rodzicielskiej.
Inne przykłady upaństwawiania życia obywateli odbywa się pod demagogicznym hasłami np. repolonizacji rynku finansowego i medialnego, w pełni oddawanego w ręce rządu centralnego.
Polska nie jest wyjątkiem w niebezpiecznej transformacji demokracji zachodniej, polegającej na uzawodowieniu parlamentarzystów, czyli piramidalnego rozszerzenia rządów z setek etatowych, nadmiernie wysoko wynagradzanych funkcjonariuszy np. europejskich rządów, na tysiące dalszych jeszcze wyżej wynagradzanych funkcjonariuszy europejskich parlamentów /o UE nie mówiąc/.
Taką deformację demokracji śmiało można nazwać patologiczną, bo tłumiącą w tysiącach tych państwowych funkcjonariuszy odruchy demokratycznej praworządności ustrojowej na osobistą interesowność biurokracji państwa, której stróże i nadzorcy /z naturalnych ludzkich skłonności/ są mocno zainteresowani swoją pozycją ekonomiczną wynoszoną przez nich na czoło spraw państwowych.
Płacowe awantury parlamentarne są znane w całej cywilizacji zachodniej.
Pamiętamy słynną polską aferę nagród pieniężnych polskich ministrów zapamiętaną zawołaniem w ich obronie p. Beaty Szydło z trybuny sejmowej „im się to po prostu należy”.
Gniew społeczny zmusił wtedy rządzącą partię do obniżenia pensji parlamentarzystów o 20%, i nakazanie ministrom przez prezesa PiS „zwrotu” premii na cele Caritas. Gest wymowny choć pozorny.
Minęło dwa lata, a sprawa wraca. Ten sam p. Jarosław Kaczyński dzisiaj obiecuje znaczące podwyżki dla parlamentarzystów w tej centralistycznie uprawianej polityce polskiej, tak komentowane:
„Kaczyński obiecuje posłom podwyżki pensji. Chce wyciszyć ferment w partii. Poprzednia próba skończyła się skandalem. Pod presją opinii publicznej opozycja wycofała się z paktu o podwyżkach. Ale Jarosław Kaczyński wraca do tematu. Na zamkniętym posiedzeniu klubu PiS w Przysusze obiecał, że przeforsuje wzrost wynagrodzeń dla parlamentarzystów jeszcze w tej kadencji”.
www. Prezes PiS Jarosław Kaczyński obiecuje posłom podwyżki pensji. Chce wyciszyć ferment w partii (wyborcza.pl)
Malo kto zwraca uwagę na te elementu dyskusji posłów „walczących” o podwyżki w słowach: jak tak może być skoro taki Obajtek zarabia miliony a my nędzne kilkanaście tysięcy.
Choć trzeba przyznać, że problem synekur w państwowych spółkach dostrzega szef obozu rządzącego p. Jarosław Kaczyński mówiąc, że zostaną zablokowane możliwości „kolekcjonowania” rad nadzorczych z politycznego nadania. Niby dobrze, że tak mówi, choć problematyczna jest prawdomówność tej deklaracji w kontekście rozszerzania /zamiast zwijania/ elementów państwowości we wszystkich dziedzinach życia od gospodarki po samorządność obywatelską.
Fakt rozszerzania w państwie reguł centralistycznego sterowania życia publicznego i ograniczania demokracji samorządowej nie rokuje naprawy owych patologii "centralizmu demokratycznego" z prostego powodu: obiecujący naprawę systemu rządów państwa są ich autorami!
Czyli obwód zamknięty!
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka