folt37 folt37
2949
BLOG

Kto w Polsce boi się opozycji?

folt37 folt37 PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 147

Materią polityczną na której opiera się władza są społeczności z których składa się naród. W czasach przeszłych ambitni politycy dążąc do władzy gromadzili wokół siebie – z pośród którejś z owych społeczności – zwolenników /bojowców/ i po ich uzbrojeniu szli na czele owego zbrojnego zastępu po władzę z szablą w ręce.

W technice zdobywania władzy zmienił się tylko oręż, zaś strategia pozostała stara. Tak jak kiedyś tak i dzisiaj dążący do władzy politycy gromadzą wokół siebie zwolenników jakiejś narodowej społeczności i „uzbroiwszy” ich obietnicami przywilejów po zdobyciu władzy liczą na swoje zwycięstwo przy urnach wyborczych.

I nie mylą się. Ta bezkrwawa walka wyborcza zawsze przynosi zwycięstwo tym, którzy obiecywali więcej.

Zachodzi pytanie o obywatelsko-polityczną świadomość wyborców ulegających owym ułudnym  obietnicom wyborczym.

Fenomen ten stara się przybliżyć czytelnikom TP (Nr 51/52) Andrzej Stankiewicz w eseju pt. „W jaskimi z Tuskiem i Kaczyńskim”.

Autor jest bezkompromisowy w komentarzach pisząc między innymi:

„Politycy zawsze naciągali rzeczywistość i kłamali. Ale od kilku lat sytuacja jest wyjątkowa: politycy próbują nas zwodzić systemowo i łgać w żywe oczy notorycznie”.

„Ta szczególna kampania kreacji rzeczywistości, która najzwyczajniej nie istnieje, jest dziś możliwa z kilku powodów. Po pierwsze ostry podział polityczny, w którym debata prowadzona jest pod oczekiwania twardych elektoratów, bo to oni zazwyczaj interesują się polityką. W każde kłamstwo wybrańców uwierzą, prawdy w słowach drugiej strony szukać nie zamierzają”.

„Politycy to wykorzystują. Wiedzą, że informacja to towar o  krótkiej przydatności do spożycia i należy to przyrządzić tak, by wyglądał apetycznie w momencie podania. Nawet jeśli danie okaże się później niestrawne”.

Główny ciężar tego demokratycznego niechlujstwa w polskim społeczeństwie autor kładzie na karb myślowego lenistwa Polaków nie przywiązujących należytej  wagi do pamiętania politykom ich wcześniejszych postaw i zachowań.

Za laboratoryjny „materiał” tej analizy autorowi służą głównie politycy obecnego układu w osobach: Jarosław Kaczyński, Donald Tusk, Zbigniew Ziobro i Antoni Macierewicz.

To „najzdolniejsi” kreatorzy polskiej sceny politycznej gigantycznie zakłamanej, zupełnie nierozpoznawanej przez wyborców. Autor jest równie surowy dla wszystkich. Za mistrza politycznej żonglerki” uznaje Donalda Tuska takim przykładem : zawsze kiedy był w tarapatach podrzucał opinii publicznej, nowy efektowny, zastępczy temat – a to In vitro, a to chemiczną kastrację pedofilów, a to zmiany w finansowaniu Kościoła, itp.  Przyznaje jednak, że PiS zagonił Tuska w kozi róg: „dziś w porównaniu z politykami PiS Tusk – uważany niedawno za mistrza politycznego ślizgu – jest chłopcem w krótkich spodenkach”.   

PiS – zdaniem autora – prowadzi działania propagandowe na skalę totalną (słowo z narracji propagandowej PiS przypisane opozycji), niespotykaną dotąd w polskiej polityce. Dlatego obóz władzy musiał przejąć media publiczne aby nadawać wydarzeniom swe interpretacje.

Na potwierdzenie owego lenistwa myślowego „ludu wyborczego” warto przytoczyć partyjne fluktuacje wielu posłów w imię poszukiwania czytelnego, osobistego karierowiczowskiego interesu. Takim „rasowym” przykładem jest Adam Andruszkiewicz – polityczny „Jasio wędrowniczek” – działacz Ruchu Narodowego, b. przewodniczący Młodzieży Wszechpolskiej, poseł z ramienia Kukiz15, uciekinier do koła poselskiego Kornela Morawieckiego „Wolni i Solidarni” najbardziej lizusowski chwalca Morawieckiego juniora – premiera RP.

Tenże wyrachowany, młodzieńczy populista  (rocznik 1990), bez politycznej twarzy i dorobku otrzymał w Białymstoku ponad 15 tys. głosów i został posłem.

Oto poziom świadomości politycznej i patriotycznej licznej części polskich wyborców pozbawionych politycznego  instynktu samozachowawczego – zgodnie z kwalifikacją Andrzeja Stankiewicza: „w każde kłamstwo wybrańców uwierzą, prawdy w słowach drugiej strony szukać nie zamierzają”.

I właśnie do tych „nie zamierzających szukać prawdy” w słowach obecnej polskiej władzy  zwraca się Jacek Żakowski w głośnym artykule „Nie było was” wytykającym  antyrządowej opozycji lenistwo i świąteczne wygodnictwo zaznaczone garstką protestujących w wigilię przeciw prezydenckim ustawom sądowniczym pod jego  pałacem przy Marszałkowskiej.

Jakiż gniew wywołał ten artykuł w środowiskach prorządowych, które nienawistnymi słowami głęboko znieważały protestujących nieprzypadkowo zbieżnymi z anty opozycyjną narracją oficjalnej, putinowskiej propagandy w Rosji skierowanej przeciwko głównemu opozycjoniście Putina Aleksieja Nawalnego, w słowach nieomal bliźniaczych  do wyzwisk pod adresem Jacka Żakowskiego.

Zastanawia więc dlaczego w Polsce, państwie demokratycznym (póki co), gdzie abecadłem demokracji jest przecież obecność opozycji, owego bezpiecznika przeciw wypaczaniu demokracji ze świętym (konstytucyjnym ) prawem do krytyki rządzących, zawsze przecież skłonnych do jakiejś formy autorytaryzmu, jest przez rządzących i ich zwolenników  tak nienawistnie postponowana?

Dlaczego owe środowiska w Polsce tak panicznie boją się opozycji?  Na to pytanie czytelnik powinien odpowiedzieć sobie sam!

folt37
O mnie folt37

Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka