Eksperymenty z budowaniem ładu ustrojowego ludzkości stanęły na systemie demokracji obecnej już na całej kuli ziemskiej. Doświadczenia kataklizmu II wojny światowej uznano za upadek demokracji narodowych charakteryzujących się egoizmem własnego interesu (zainteresowanej nacji) osiąganego za każdą (bez wyjątku) cenę, w tym cenę wojny.
Pod wpływem szoku doznanego po faktach powszechnego ludobójstwa, efektu strategii II wojny światowej, ludzkość przeżyła krótkotrwałe orzeźwienie z amoku zabijania przywróceniem solidaryzmu ludzi, jako wiodącej zasady współegzystowania narodów raz na zawsze eliminującego wzajemne mordowanie się w imię własnych tylko racji.
Po II wojnie światowej zwycięskie armie Zachodu przekształcono z misji militarnych w pokojowe tworzących na okupowanych terytoriach struktury organizacji życia publicznego wzorowane na demokratycznych ustrojach Zachodu.
Model ten odniósł wielki sukces polityczny od Niemiec po Japonię gdzie utwierdzone tam demokracje są - po dziś dzień - wizytówką tych krajów.
Pomijam perypetie ustrojowe Europy wschodniej „ucywilizowane” okupacją Armii Czerwonej, której oddziaływanie ustrojowe ma także skutek cywilizacyjny w większości widoczny u nas do dzisiaj.
Sowiecka strefa powojenna wprowadziła socjalistyczny model ustrojowy likwidujący prywatną przedsiębiorczość, a zrabowane mienie przekształciła w państwowe, symbolicznie oddając je we władanie klasy robotniczej, która ochoczo konsumowała zyski z tego płynące pod hasłem likwidacji kapitalistycznej klasy posiadaczy.
Dużej części robotnikom Zachodu taki system przypadł do gustu, co zmusiło tamtejszy kapitalistyczny establishment do przeciwdziałania się tym sympatiom.
Najskuteczniejszy na to sposób, to – jak widomo - podwyższanie poziomu dobrobytu rodzimej klasie robotniczej czym wyprzedzono socjalizm o „lata świetlne” powodując na długie dziesięciolecia jej zniechęcenie do socjalizmu.
Podobną filozofię prezentował Zachów w budowaniu strategii „obronnej” przed groźbą militarnej inwazji ZSRR zaplanowanej po leninowsku strategią nazwaną eksportem rewolucji na Zachód.
Wszystko to (w dopuszczalnym tutaj uproszczeniu) spowodowało upadek socjalizmu i gwałtowny zwrot Europy wschodniej ku demokracji zachodniej z gospodarką rynkową w roli wiodącej.
Jak na tempo przynależne zmianom historycznym Europa wschodnia zadziwiająco szybko otrząsnęła się z socjalizmu i wnet stała się ( przy aktywnym wsparciu UE) niekwestionowaną częścią Europy Zachodu.
Wydawało się więc, że osiągnięto - założony zaraz po wojnie - cel solidaryzmu narodów (krajów) dotkniętych wojną gwarantujący bezpieczny poziom stopy życiowej ludności obszarów powojennych eliminujący wszelkie zarzewia prowokujące wrogie konflikty.
Współczesność polityczna dowiodła, że ludzie szybko przyzwyczajają się do dobrobytu, który przestaje ich satysfakcjonować i - odwiecznym zwyczajem – roszczą sobie coraz wyższej stopy życiowej i mnogości dóbr spełniających ich konsumenckie ambicje. Podkreślam: KONSUMENCKIE, czyli rynkowo dostępne, choć bez wpływy na egzystencjonalne potrzeby życia.
Tę słabość ludzkiej natury bezwzględnie wykorzystują politycy w walce o głosy wyborców bezczelnymi obietnicami spełnienia owych ambicji konsumpcyjnych za ofiarowaną im władzę. Takie wyborcze strategie uzyskały prawa obywatelskie nieomal na całym świecie doprowadzając do zwycięstw wyborczych egoistycznych populistów jak Donald Tramp w USA, Wiktor Orban na Węgrzech czy Jarosław Kaczyński w Polsce.
Przykład Polski jest wyjątkowo kuriozalny, obrazowany faktem wprowadzenia do dyskursu publicznego absurdalnej tezy o sezonowej państwowości Polski opartej na fantastycznej tezie, że państwowość polska to coś w rodzaju pucharu przechodniego: kiedy rządzi PiS, to mieszkamy w państwie polskim, a w czasie rządów innych - państwa polskiego nie ma.
Dla podtrzymywania władzy - lub jej zdobycia – populiści przywrócili do życia uśpione idee nacjonalizmu - skompromitowanego tragedią ostatniej wojny światowej, a także wojny domowej (1992/1995) w b. Jugosławii - nadziejami ich politycznej restytucji, a nawet szansą zdobycia władzy.
Wszystkie - z ostatniego czasu - demokratyczne wybory w Europie wyraźnie to zjawisko ucieleśniają. Najnowsze, to wyniki wyborów we Włoszech, gdzie największe poparcie wyborców otrzymały ruchu nacjonalistyczne czyli antyeueuropejskie w sensie solidaryzmu unijnego, któremu kraje te zawdzięczają ów najwyższy w historii poziom dobrobytu.
Okazuje się, że z czasem coraz większego oddalania się pamięci społecznej od historycznych nawałnic masowego ludobójstwa maleje społeczna na nie wrażliwość programowo stępiana radykalizacją poglądów nacjonalistycznych, kształtowanych przez i na potrzeby polityczne ruchów ksenofobicznych budujących swoją polityczną pozycję głównie w środowiskach mało wykształconego młodego pokolenie zaniedbanego edukacyjnie, na przerażająco niskim poziomie wiedzy historycznej (a właściwie jej braku) niezwykle głośno demonstrującego to nieuctwo przez tzw. środowisko kiboli i młodzieży zrzeszonej w ONR i Wszechpolaków.
Polityczny kazus dr Tomasza Panfila pracownika naukowego IPN i Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego pokazuje intelektualne oddziaływanie autorytetów naukowych partii politycznych (w tym wypadku PiS) na nacjonalistyczne zaplecze partii uwiarygodniających ich ideowe postawy tezami bagatelizującymi owe ideologiczne zło.
„Panfil w lubelskim IPN pełni obowiązki naczelnika Biura Edukacji Narodowej. O historyku po raz pierwszy zrobiło się głośno, kiedy napisał w „Gazecie Polskiej”, że „po agresji Niemiec na Polskę sytuacja Żydów nie wyglądała bardzo źle”. Kolejną burzę w środowisku wywołała publikacja „Wyborczej” z października. Gazeta dotarła do ekspertyzy Sdoqwej przygotowanej przez dr Panfila dla sądu w Chełmie w 2014 r. Stwierdził w niej m.in., że swastyka jest symbolem wieloznacznym, a NSDAP była partią lewicową”. (GW z 6.mrca 2018 r.)
Tenże polski intelektualista urzędnik IPN odpowiedzialny za edukację historyczną, nauczyciel akademicki zacnej katolickiej uczelni okazał się sympatykiem neofaszystowskich kręgów polskiej emigracji w Anglii pod nazwą „Ogniwo” i jej honorowym członkiem, wyróżniony dyplomem uznania, zrzekł się tych zaszczytów dopiero po demaskującej publikacji brytyjskiej organizacji antyfaszystowskiej Faith Matters na temat faszystowskich wyczynów „Ogniwa” w Wielkiej Brytanii.
http://wyborcza.pl/7,75398,23103207,historyk-z-ipn-konczy-wspolprace-z-neofaszystami.html
Co mają myśleć Polacy o polskim rządzie i Kościele katolickim w Polsce w sytuacji, kiedy kierownicze elity tych instytucji na tle ostatniej awantury o polskich postawach z czasów okupacji i ocenach zbrodni wojennych - efektu tyranii nacjonalistycznych totalitaryzmów – „przechowują” w swoich szeregach ludzi o braku należytej historycznej empatii dla ofiar zbrodniczych państw o szaleńczych ideach pogardy dla nacji nie podzielających poglądów owych zbrodniczych systemów?
Może lepiej było by dla naszego zdrowia psychicznego nie dywagować na ten temat, a po prostu przyjąć za prawdziwą tezę, że historia ludzkości, niczym klimat, nie poddaje się procesowi sterowania przez ludzi, a przebiega według praw przyrody, które z pokorą powinniśmy przyjąć.
Takie myślenie zwalnia co prawda ludzi z odpowiedzialności, ale może lepiej się temu poddać niż zwariować!
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo