folt37 folt37
1114
BLOG

Rządy PiS to ważny punkt zwrotny w polskiej historii

folt37 folt37 PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 69

W polskim „kotle” politycznym wrze od przeciwstawnych sobie nastrojów polityczno-ustrojowych czyli pluralistycznej demokracji liberalnej w contrze do narodowo-katolickiej.  

Nagłość tej konfrontacji po 2015 r. wzięła się z zaniedbania politycznej edukacji społeczeństwa polskiego w mijającym 30-stoleciu odrodzonej III RP, przyjęciem błędnego pojmowania wolności polityczno-światopoglądowych obywateli nie wymagających edukacji historycznej, niezbędnego świadomościowego tła patriotyzmu w obecnych uwarunkowaniach społeczno politycznych Polski.

Jedyny człowiekiem polskiej polityki, który to rozumiał był redemptorysta o. Tadeusz Rydzyk, twórca toruńskiego kombinatu medialno edukacyjnego, gdzie z bernardyńskim uporem kształcił przez dwudziestolecie III RP narybek polskiego nacjonalizmu kształtowanego na fundamentach twardej idei narodowo-katolickiej. Jako stały słuchacz rozgłośni Radia Maryja pamiętam nauki o. dyrektora prezentowane tezą, że młode pokolenie Polaków trzeba konsekwentnie kształcić w duchu patriotyzmu narodowo-katolickiego, jako przyszłe kadry polskiego dziennikarstwa i państwa gdy do władzy dojdzie prawica katolicka. Wnikliwy obserwator polskiej sceny politycznej dzisiaj widzi, że w polskich mediach prawicowo-katolickich, - nie bez przyczyny zwanych „narodowymi” - aż roi się od absolwentów toruńskiej Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej (WSKSiM) skutecznie indoktrynujących polskie społeczeństwo ideami wyniesionymi z Torunia.

W tym samym czasie obóz demokratyczno-liberalny zostawił oświatę i edukację obywatelską na pastwę ruchów liberalno-obyczajowych, które z zaciętością godną lepszej sprawy poświęciły się edukacyjnej misji gender oraz politycznym zaangażowaniem o zrównanie związków homoseksualnych z małżeństwami heteroseksualnymi. Tymczasem w kwestiach historyczno patriotycznych maturzyści lat 90-tych nie wiedzieli nawet czym była Unia Lubelska. Takie błędy zaniedbania wynikały z wiary, że wolność nie wymaga kształtowania poglądów i szacunku do kultury obyczajów wyznawanych przez zdecydowaną większości narodu polskiego.

Uprawiany latami rwetes polityczno-publicystyczny rozpalał polemiki medialne namolnie wpajanego ludziom poglądu, że opór społeczny przeciw „nowoczesności” idei gender i promocji homoseksualizmu jest konsekwencją obrazy uczuć obyczajowych zdecydowanej większości społeczeństwa, które sprzyjało krytyce tych obcych narodowi obyczajów, a ochronę przed nimi widziało w prawicowych ruchach narodowo-katolickich, populistycznie wzmacnianych rozdawnictwem socjalnym typu 500+.

PiS obejmując władzę natychmiast wprowadził w życie taktykę edukacyjną o. Tadeusza Rydzyka reformując oświatę radykalnym usuwaniem z programów szkolnego nauczania laickie elementy kultury i cywilizacji czerpane z bogatej historii Polski bardziej zbliżone do idei oświeceniowych niż romantyzmu. Poszło łatwo, bo zachodnia kultura obyczajowa była odbierana w Polsce jako zagrożenie dla tradycyjnej tożsamości kulturowej Polaków, znanej i powszechnie uznawanej jako dobro niekwestionowane.

W zreformowanym szkolnictwie PiS konsekwentnie wyeliminował wszystkie programowe elementy edukacyjne ze śladami pozytywizmu oświeceniowego i zastąpił je nacjonalizmem romantycznym jaskrawo „podkolorowanym” bohaterstwem „żołnierzy wyklętych” i wymazaniem z ich okupacyjnych dziejów ciemnych kart wojennej historii NSZ sprowadzonej do roli jedynego „prawdziwego” źródła patriotyzmu.

Polskie środowiska demokratyczno-liberalne błędnie uznały, że sukcesy polskiej transformacji znaczone korzyściami z członkostwa w UE, źródłem gigantycznego rozwoju bytowo infrastrukturalnego i rolnictwa jest elementem stabilnego społecznego zachwytu w stopniu gwarantującym uznanie i poparcie dla ówczesnego obozu władzy pod patronatem Platformy Obywatelskiej, dość gładko przecież sprawującej władzę przez dwie kadencje.

Aroganckie lekceważenie kulturowo obyczajowych norm społeczeństwa polskiego, przede wszystkim środowisk gminno-parafialnych systematycznie poniżanych medialnie jako skansen zacofanego polsko-chrześcijańskiego patriarchatu rodzinnego i wmawianiem ludziom równoprawności alternatywnego modelu rodziny w partnerskich związkach homoseksualnych, obrzydziło ludziom tych środowisk władzę odmową jej dalszego przedłużenia mandatu do rządzenia.

Ten fatalny błąd zaniechania obywatelskiej edukacji łacno wykorzystała prawica katolicka, która przy mocno zaangażowanym wsparciu KK objęła władzę w Polsce (pamiętne podziękowanie za zwycięstwo o. Rydzykowi złożone przez J. Kaczyńskiego).

W tak niefortunny sposób Polska znalazła się w pułapce ostrej rywalizacji obozów politycznego oddziaływania w społeczeństwie jakimi są środowiska demokracji liberalnej „okopane” w aglomeracjach miejskich i narodowo-katolickiej „ufortyfikowane” w obszarze Polski gminno-parafialnej. Żadne z tych środowisk nie ma wyraźnej przewagi wyborczej (wpływy polityczne tych środowisk to 50%/50%) uprawniającej do dominacji nad konkurentami i narzucenia im swojego pomysłu na Polskę, więc z logicznego punktu widzenia oba środowiska powinny zrezygnować z agresji „walki” i zastąpić ją ucywilizowaną rywalizacją o głosy wyborców.

To jest ten historyczny moment, w którym elity obu przeciwstawnych sobie polskich obozów politycznych powinny zawrzeć pakt nieagresji i w imię nadrzędnego interesu państwa i narodu polskiego ustalić nieprzekraczalne ramy rywalizacji w wyścigu po władzę na podobieństwo zmagań sportowych o regułach fair play. Arbitrem tych konkurencyjnych zmaganiach wyborczych powinien być niezależny sąd.

Jednak mój racjonalny osąd obecnej sceny politycznej w Polsce nie nastraja optymistycznie do spełnienia takich patriotycznie koncyliacyjnych postaw politycznych wrogich sobie obecnie obozów, co przewiduje tylko złe scenariusze wyborcze.

Pierwszy to przegrana PiS. Wtedy obecna opozycja po zdobyciu władzy natychmiast przywróci (w możliwych wariantach) porządek konstytucyjny, co będzie operacją bardzo kosztowną i drastycznie zaogniającą obywatelskie stosunki międzyludzkie wrogością obecnych beneficjentów „dobrej zmiany” wobec nowych władz pozbawiających ich stanowisk i przywilejów.  

Drugi scenariusz, to zwycięstwo obecnego obozy władzy, który upojony wyborczym sukcesem zaostrzy i przyspieszy likwidację resztek demokracji liberalnej i zmieni konstytucję (bez względy na proporcje miejsc w Sejmie) zaprowadzając w państwie własny porządek w pełni nacjonalistycznie autorytarny z pełną gamą ostrych restrykcji wobec opozycji zupełnie zablokowujących jej możliwość krytyki władzy.

Czyli na horyzoncie najnowszych dziejów historycznych Polski jawi się koszmar dalszego podziału społeczeństwa w stopniu bardziej zaostrzonym niż obecnie, a więc mocno nabrzmiewającym do konfliktów siłowych pomiędzy autorytarną władzą państwową a zdesperowaną, zmarginalizowaną częścią liberalno demokratycznego społeczeństwa.

I na koniec. Gdyby Kościół Katolicki w Polsce przestał udawać swoją apolityczność i odważnie wrócił do prawdziwie chrześcijańskiej misji niesienia pokoju narodowi (deklarowanego podczas każdej Eucharystii) Polska uniknęła by owego najczarniejszego scenariusza „plemiennej nienawiści” godząc praworządność państwową z koncyliarnością społecznego pokoju wzorem I Rzeczpospolitej znanej też pod nazwą: „Korona Polskiego, Litewskiego i Ruskiego Narodów” (Augustyniak „Historia Polski”).  

Nasz pokój jest zatem w rękach Kościoła.

folt37
O mnie folt37

Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (69)

Inne tematy w dziale Polityka