Jacek Jaworski
Jacek Jaworski
Jack Mac Lase Jack Mac Lase
270
BLOG

Kenia - moja podróż, część XVII - Malindi

Jack Mac Lase Jack Mac Lase Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Na koniec mojego pobytu w Kenii z Watamu przemieściłem się na krótko do Malindi.

Malindi jest tak opisane przez Wikipedię:

"Nieznane są bliżej okoliczności powstania miasta. Znaleziska archeologiczne potwierdzają jednak obecność kultur Bantu. Począwszy od XIV wieku miasto cieszyło się szybkim rozwojem, związanym w dużej mierze z handlem niewolnikami. Plac miejski znajdujący się naprzeciw starego meczetu był miejscem, na którym handlowano niewolnikami, aż do początków XX wieku. Na placu przy meczecie stoi wysoki obelisk dawniej zwieńczony krzyżem (zdjętym przez muzułmanów), który, według miejscowej tradycji postawić miał sam Vasco da Gama. Na temat Malindy można znaleźć informacje w kronikach chińskiego admirała Zheng He, który dotarł tam w 1414. Portugalski odkrywca Vasco da Gama odwiedził miasto na swej drodze do Indii. Znalazł tam nawigatorów, którzy poprowadzili go do Kerali w Indiach."


I ciekawe, że gdy spojrzałem na link Wikipedii dotyczący handlu niewolnikami, to znaleźli się tam:

" Portugalczycy, Brytyjczycy, Francuzi, Hiszpanie oraz Holendrzy"

​A nie znalazła się tam nacja, która od wieków, żeby nie powiedzieć od tysiącleci zajmuje się tym niecnym procederem. Ale mniejsza z tym. Wikipedia jest politycznie poprawna.

Powracając do Malindi, wynająłem hotel gdzieś na obrzeżach miasta. Ale z łatwością piechota mogłem dojść do centrum. Po drodze mijałem egzotyczne widoki. 


image


Woda w morzu w pobliżu mojego hotelu była czerwona. Żyłem nad morzem czerwonym.


image


image


image


W Malindii jest jakby molo, z którego można wejść w głąb morza i podziwiać widoki . To chyba pozostałość po Brytyjczykach i nazywa się Bridge Beach.


image


image


image


image


Oczywiście meczetu nie zabrakło.


image


image


Centrum jak centrum. Żadnych rewelacji.


image


image


image


Moją uwagę przykuł budynek na poniższym zdjęciu.


image


Tusker to po angielsku samiec słonia lub dzika z dużymi kłami. W Kenii jest to gatunek rodzimego piwa. Ponoć założyciel firmy produkującej to piwo George Hurst zginął na polowaniu na słonie i ku jego pamięci jego brat nazwał piwo Tusker.

​Na ulicy w zakładach krawieckich do tej pory używane są historyczne maszyny do szycia.


image


Ktoś postawił bardzo cienki budynek Jak wiemy z historii, ze względu na podatki od nieruchomości liczone według powierzchni frontowej budynku, np. w Niemczech niektóre zabytkowe domy są bardzo wąskie. Ale cienki budynek? Może też jakieś podatki, albo działka taka była.


image


Centralnym punktem Malindi jest słup Vasco da Gamy. Chciałem podejść do niego, ale oczywiście miły człowiek poinformował mnie, że jak dla mnie opłata jest 5 USD, więc zrezygnowałem. Zrobiłem zdjęcie z pewnej odległości.   


image


image


Jak widać na powyższym zdjęciu w Malindi w czasie odpływu woda cofa się znacznie, zupełnie jak w Watamu.

Podobno Vaco da Gama oprócz słupa zostawił po sobie kaplicę i groby paru towarzyszy podróży, co pokazują poniższe zdjęcia.


image


image


image


Ta kaplica jest jakoś tak wkomponowana w krajobraz Malindi.


image


W okolicy kaplicy na słoneczku wygrzewała się jaszczurka.


image


Po krótkim pobycie w Malindi wróciłem przez Mombasę do Nairobi, skąd miałem samolot do Polski. I tak zakończyła się moja wyprawa do Kenii. W kolejnych postach o Kenii przedstawię moje spiskowe teorie dotyczące antycznych cywilizacji rozwijających się w Kenii w czasach zaprzeszłych.

Jestem Krakusem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości