To już pewne, nie ustąpimy nawet na krok, choćby się ziemia rozstąpiła i dusze czyśćcowe błagały o odpuszczenie win. (Panem nostrum) Nic z tego. Gen samozagłady, ponad racjonalne jest argumenty. Skoczym w przepaść, jak nic, dołączym do wszystkich których zdradzono o świcie, pobiegniem do ciemnego lasu w klekocie pustych czaszek. (Smęcąc ujęte snem grody)
Dlaczego? Bo tak nam pisane. Nie będziemy przebaczać, ani o przebaczenie prosić. Zaiste, nie nam osądzać, komu przebaczać. Trupowi trup nie przebacza. Razem w śmiertelnym uścisku w płytkim dole poleżym. Aż sąd ostateczny nastanie. Mamy czas. (Tempus habemus) A wtedy się okaże, jacy my wielcy i bezgrzeszni. W jakim natchnieniu konalim, za jak ważne sprawy. To będzie nasze ukojenie i duszy spokój. (Jest i stanów-stan, jako wieża nad płaskie dachów domy)
A, ci młodzi, którym starzec idący na śmierć rozkazuje, by o mokrym dole śnili, jak mają w tenże dance macabre uwierzyć i z doczesności zrezygnować? Oni, przecież życia się nie wyrzekną. Oni starcowi przytakną, dłoń ucałują, z poduszką u wezgłowia zastygną, ale witalności nie zdradzą. Czekają. Kiedy pokolenie, zgorzkniałe, obumarłe za życia, które zbyt późno Polskę i za zbyt dużą ofiarę wyzwoliło, zemrze. Wtedy będzie ich czas. (Töte diese Angst)
Och jak, już nieśmiało o tym myślą. Już co niektóry, nie wytrzymuje, już zbytnio się wynagradza, już zbytkiem szafuje, już do życia i tańca go rwie (Mann in der Kurve) a tu starzec pochylon, paluchem grozi, od splendorów odsuwa. A on, jakże by poszedł, jakby o tę Polską ojcowiznę w karty zagrał, byle tego dreszczu zaznać, byle śmiech buchnął z karczmy w białą zadymkę. Śmiech? Bo przecież częściej płacz słychać po pijanej grze? A cóż z tego, pistolety nabite, tam pod czarną sosną w łeb sobie palnąć z fasonem, nie strach. A jeżeli nawet strach, to przez krótką jak mgnienie chwilę. Ale jak pożylim.
Nie ustępujmy więc, ani na krok, ani na jedno, przebaczacie rodacy, nie nam łeb spuszczać, bo w nas wybrana krew buzuje, nam nad wszystkie inne krwie górować jest wyznaczone. Jeno tyla, że po śmierci. (Omnia mors aequat)
Jarosław Banaś, dziennikarz radiowy, autor słuchowisk, nowel, opowiadań, librett, felietonów, podcastów.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura