Jerzy George Jerzy George
399
BLOG

Plexi

Jerzy George Jerzy George UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 17

Nie pamiętam, a uczciwie mówiąc po prostu nie wiem, czy w Wielkiej Brytanii odbyło się kiedykolwiek referendum lub chociaż głosowanie parlamentarne w sprawie przystąpienia do Unii Europejskiej. Wiem natomiast, że w Polsce takie referendum się odbyło, bodaj w 2003 roku, i że jego wynik ogromnie uradował entuzjastów wstąpienia do UE. Wiem ponadto, że staż Wielkiej Brytanii w Zjednoczonej Europie zakończył się Brexitem i że w podobny sposób z wiadomych powodów może się zakończyć również nasza przygoda z Unią. W obiegu jest już nawet gotowy termin - Polexit - skalkowany z anglojęzycznego oryginału na wypadek, gdyby do czegoś takiego istotnie doszło.

Ja osobiście nie traktuję poważnie krakania o wystąpieniu Polski z UE. Pewnie dlatego słowo Polexit uporczywie skraca mi się w głowie do Plexi. Polexit brzmi dumnie, nawet groźnie. A Plexi to właśnie plexi, czyli coś sztucznego, nieautentycznego. Trudno brać na serio możliwość wystąpienia z Unii w sytuacji, gdy Polacy tego nie chcą. Wystąpienie to zresztą zwodnicze słowo. Mówimy wystąpienie, a w tyle głowy odzywa nam się cichym echem: wyrzucenie. Taka bowiem opcja jest namiętnie nad Wisłą roztrząsana i tutaj Polexit - kojarzący się z dobrowolnością - już całkowicie nie pasuje, natomiast Plexi jak najbardziej, przede wszystkim dlatego, że jest to opcja z gruntu niepoważna. Ja w każdym razie nie jestem w stanie zachować wobec niej powagi. Znacznie poważniej traktowałem przed siedemnastu laty kwestię referendum, do tego stopnia, że pragnąc rozwiać obawy entuzjastów wstąpienia do Unii, że polski ciemnogród zagrodzi im drogę do niej, zamieściłem na jakimś forum internetowym następujący manifest:  

„Spokojna czaszka. Nie ma się czym niepokoić. My Polacy wejdziemy do Europy. A z nami Czesi, Węgrzy, Rumuni, Bułgarzy. Europa z otwartymi ramionami przyjmie wszystkie kraje, które nigdy nie miały pojęcia, co ze sobą zrobić. Odnowi nam zabytki, oczyści rzeki, w razie potrzeby podetrze pupę. Może nawet da jakieś kieszonkowe. Będzie naprawdę cudnie. Trzeba tylko dobrze zagłosować. Niech żyje Unia!!! Niech żyje Chirac!!! Niech żyje Schröder!!! 3 x TAK!!!” 

Polacy zagłosowali zgodnie z moim manifestem i dzisiaj Unia drze koty z Polską. Bardzo za to naszą Ojczyznę przepraszam. Kością niezgody jest praworządność. Rzecz ciekawa, w oczach Unii praworządność w Polsce miała się doskonale, gdy w Trybunale Konstytucyjnym zasiadało piętnastu sędziów z nadania Platformy Obywatelskiej plus pięciu zapasowych. Nikt wtedy nie próbował wiązać funduszy dla Polski z praworządnością. Ani wtedy, gdy media publiczne, służby cywilne i spółki skarbu państwa kontrolowała w całości Platforma. I nawet wtedy, gdy PiS przeciwko takim porządkom wniebogłosy protestował z ław opozycyjnych. W Niemczech sędziowie nie mogą sami obsadzać stanowisk w najwyższych sądach, ale w Polsce zdaniem Unii powinni, bo tego wymaga praworządność. Będący już przy władzy PiS protestuje: To jest podwójny standard! Ceniona prawniczka niemiecka oddala protest: Niemcy stoją na wyższym poziomie kultury i mogą sobie pozwolić na podważanie w ten sposób niezależności swoich sądów.  

Kiedyś inaczej to wyglądało! Gdy największe demokracje penalizowały homoseksualizm, polski kodeks karny wprost porażał skandalicznym brakiem zapisów chroniących społeczeństwo przed gejami i lesbijkami, ale nikt nam nie groził za to sankcjami finansowymi. To samo było z prawem głosu dla kobiet. Gdy II Rzeczpospolita wyrwała się przed szereg i je wprowadziła, Liga Narodów też przymknęła na to oko. Niemniej jazda na Polskę już się zaczynała. Mowa o artykule 12-tym Traktatu Wersalskiego, który nakazywał Polsce obowiązek zapewnienia wszystkim mniejszościom podstawowych praw obywatelskich. Miało się to odbywać pod kontrolą właśnie Ligi Narodów, która tak nas kontrolowała, że Niemcom udało się urządzić Noc Kryształową, a potem zgładzić 6 milionów Żydów. Teraz żąda się od nas za to ciężkich miliardów tytułem zadośćuczynienia. 

Polski rząd nie ma zamiaru się podkładać ani w sprawie ciężkich miliardów, ani w sprawie praworządności. Entuzjaści przynależności do Unii ostrzegają Polaków, że Unia może się w związku z tym zdenerwować i nas wyrzucić. Wiśta wio, łatwo powiedzieć. Pańszczyżniani chłopi zamordowali Dostojewskiemu ojca, ale rodzina Dostojewskich nie oddała morderców pod sąd, bo ktoś musiał w majątku pracować, żeby zapewniać jej dochód. Polska nikogo nie zamordowała, wprost przeciwnie, to ją mordowano, w osiemnastym wieku z inicjatywy carów, w dwudziestym wieku z inicjatywy Hitlera i Stalina. Wbrew wszystkiemu przeżyła i przynosi Unii ogromne korzyści. Miałażby więc być z niej wyrzucona pod niepoważnym zarzutem łamania praworządności? Spokojna czaszka. Nie będzie żadnego Polexitu. Może być co najwyżej Plexi, czyli opowiadanie banialuków.  


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka