Jerzy George Jerzy George
1991
BLOG

Izraelska gazeta Haaretz najpierw atakuje Polskę, potem jej broni

Jerzy George Jerzy George Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Na przestrzeni 14 dni portal izraelskiej gazety Haaretz opublikował dwa artykuły dotyczące pewnej bredni wysmażonej przez kilku polskich rewizjonistów. Brednia ta zalęgła się w ich głowach już w latach siedemdziesiątych i zyskawszy z biegiem czasu grono wyznawców przeniknęła w 2004 roku do angielskojęzycznej Wikipedii, gdzie przetrwała do maja 2019 roku. Rewizjoniści utrzymują, że na terenie okupowanej Warszawy istniał obóz śmierci, w którym Niemcy zagazowali 200 000 etnicznych Polaków. W każdej teorii spiskowej musi być ziarno prawdy, żeby nabrała ona choćby śladowych cech prawdopodobieństwa. W bredni rewizjonistów znalazły się dwa takie ziarna. Niemcy rzeczywiście założyli w Warszawie obóz. Mowa o Gęsiówce. Ale nie był to obóz śmierci, tylko obóz koncentracyjny, i nie przebywali w nim Polacy, tylko Żydzi zatrudnieni przy utylizacji tego, co zostało ze zburzonego getta. Polacy jedynie ich wyzwolili. Prawdą jest również to, że Niemcy zamordowali w Warszawie 200 000 etnicznych Polaków.  Mordowali ich jednak nie w żadnym obozie i nie w komorach gazowych, tylko podczas Powstania Warszawskiego. Właśnie do tych rozróżnień odnieśli się autorzy wspomnianych dwóch artykułów.

Pierwszy artykuł ukazał się 4 października, czyli 9 dni przed wyborami w Polsce, drugi ujrzał światło dzienne 18 października czyli 5 dni po wyborach. Na omawianie żałosnej bredni rewizjonistów szkoda każdego słowa, ale autor pierwszego artykułu poświęcił jej siedem bitych stron tekstu (około 5000 słów) ilustrowanego dziewięcioma zdjęciami. Drugi artykuł jest krótszy, liczy sobie tylko 2000 słów i nie ma w nim żadnych zdjęć, z wyjątkiem fotografii Dudy z Netanyahu. Autor numer jeden  zaatakował Polskę przypisując jej chęć zniekształcenia historii przez rozpowszechnianie tezy, że oprócz Holocaustu miał miejsce również „Polocaust”. Fejkowa liczba 200 000 zagazowanych posłużyła atakującemu jako niezbity dowód machinacji dokonywanych nie przez grupę oszołomów, a całe polskie państwo. Tym sposobem z bujdy rewizjonistów wyrosła druga bujda – izraelska. Autor numer dwa – dobry policjant? – stanął w obronie Polski. Podkreślił on w swoim artykule, że mit o zagazowanych Polakach nigdy nie doczekał się potwierdzenia ze strony któregokolwiek polskiego rządu czy którejkolwiek poważnej polskiej instytucji badającej historię II wojny światowej. Myśl główna artykułu znalazła się na samym wstępie: „Jeśli ktoś ma być winny kłamstwa o zabijaniu gazem w warszawskim obozie koncentracyjnym – to winna jest Wikipedia, a nie Polska".

Powtarzam, szkoda na tę sprawę każdego słowa, ale kilka zdań trzeba dopisać, skoro się już zaczęło. Oto one:

Żydowscy liderzy i publicyści wyprawiali w ostatnich latach takie hece próbując oczernić Polskę, że nie można już traktować poważnie ani oskarżeń wysuwanych przez nich pod jej adresem, ani ich stawania w jej obronie.  Wszystkie zabiegi tego towarzystwa najwyraźniej służyły i nadal służą jednemu celowi – wydębieniu od Polski ogromnych miliardów tytułem odszkodowania za niemieckie grabieże i zbrodnie. W okresie poprzedzającym ostatnie wybory do Sejmu i Senatu strona żydowska próbowała osiągnąć swój cel metodą brutalnego szantażu. Ambasador Izraela w Polsce na polecenie Netanyahu zakłóciła uroczystości w Auschwitz dzikimi pretensjami o ustawę IPN. Netanyahu, Katz i Lapid wyciągnęli z izraelskich annałów podłe słowa Icchaka Szamira („Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki”), które on sam odwołał, i rzucili je ponownie w twarz polskiemu społeczeństwu. Szubrawcy z Brooklynu wyszantażowali w Kongresie USA ustawę 447 i List Osiemdziesięciu Ośmiu. Izrael po latach zapewniania, że strona izraelska nie ma nic wspólnego z bezspadkowymi roszczeniami, sprzymierzył się z brooklyńskimi łajdakami, wywracając bez oglądania się na nic stolik stosunków polsko-izraelskich. Polski ambasador w Izraelu dosłownie kilka dni temu musiał interweniować, gdy światowe media podały informację, że Irena Sendlerowa ratowała Żydów w kraju znajdującym się pod „polską nazistowską okupacją". Podobne oszczerstwo („polskie obozy śmierci”) z inspiracji izraelskiego rządu było półtora roku temu uporczywie rozpowszechniane w przerwach na reklamy przez czołowe amerykańskie kanały telewizyjne. Wreszcie krótko przed wyborami gazeta Haaretz zamieściła na swoim portalu bujdę o polskich próbach zniekształcania historii. 

Brutalne naciski zdały się psu na budę, Polska pokazała szantażystom środkowy palec. Niewykluczone, że Izrael i Brooklyn liczyli na obóz antyPiSu, ale słaniająca się opozycja nie śmiała wykorzystać haseł strony żydowskiej w kampanii wyborczej i nie przyłączyła się do szantażu. Nawet GW i TVN nabrały wody w usta. Wikipedia z kolei wykazała, że oskarżenie jej o rewizjonizm było nadużyciem.

Po tym wszystkim nie sposób uwierzyć w dobre intencje autora numer dwa. Jego opublikowany zaraz po wyborach artykuł zaczyna się od wytłuszczonego w tytule zawołania: „Izraelu, pora odwołać antypolską nagonkę”. Tytuł jest śliczny, ale zachodzi podejrzenie graniczące z pewnością, że to jedynie zmiana taktyki. Nie udało się szantażem, to trzeba spróbować po dobremu. Teraz, gdy opozycja przegrała wybory, tylko w ten sposób można odczytać zaloty gazety Haaretz.

Jeszcze raz powtarzam, szkoda na tę bzdurę każdego słowa. Kto ciekaw szczegółów, znajdzie je w poniższych linkach.

Artykuł numer jeden: https://www.haaretz.com/israel-news/.premium.MAGAZINE-the-fake-nazi-death-camp-wikipedia-s-longest-hoax-exposed-1.7942233

Artykuł numer dwa: https://www.haaretz.com/israel-news/.premium-israel-it-s-time-to-call-off-the-anti-polish-hunt-1.7995017


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka