By Luxofluxo - Own work, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=107742750
By Luxofluxo - Own work, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=107742750
Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki
1361
BLOG

O obiadach sędziów polskich i zagranicznych Trybunałów słów kilka

Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 50

Media rządowe od kilku dni eksploatują tak zwaną „aferę TSUE”. Chodzi o to, że członkowie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości mieli biesiadować we Francji z przedstawicielami Komisji Europejskiej i innymi osobami, w trakcie których to biesiad miał odbywać się różnego rodzaju lobbing. Francuska gazeta, która o tym napisała, zapowiada cały cykl publikacji. Kiedyś one ukażą, będziemy dyskutować, jak jednak sprawa wygląda w tej chwili?

Jak rozumiem – w zamyśle tych, którzy tę sprawę dziś eksploatują – ma to być uzasadnienie tego, aby polski rząd wyroków TSUE nie respektował. Otóż trzeba tutaj poczynić kilka uwag. 

Po pierwsze, jeśli takie zjawisko miało miejsce, to oczywiście jest ono głęboko niewłaściwe. I chwała francuskiej gazecie, że to ujawniła. Przypomnę tylko, że przed wojną, standardem było, iż sędzia z adwokatem bądź prokuratorem nie mógł utrzymywać stosunków towarzyskich. Nie mógł być widziany w kawiarni bądź innym publicznym miejscu. Był to niepisany kodeks zawodowy, którego przestrzegane. Uważano bowiem, że taka sytuacja mogłaby nasunąć komuś podejrzenie co do stronniczości sądu. Źle że ten zwyczaj wyszedł z użycia dziś - także w Europie. 

Po drugie. Jeśli ten przypadek, ma być dowodem na to, że Polska nie powinna respektować orzeczenie europejskiego Trybunału, to z punktu widzenia logicznego jest o absolutnie absurdalny. Z faktu, że jeden, czy kilku urzędników sądowych - bądź sędziów - z kimś się spotkało, nie wynika jeszcze, że wszystkie wyroki takiego sądu można podważać. Nie można. Trzeba tu stronniczości po prostu dowieść. 

Wreszcie po trzecie – i najważniejsze. Przecież takie same obiady jada honorowy gość Julii Przyłębskiej, Jarosław Kaczyński. Oboje się z tym nie kryją, publicznie o tym opowiadają, co jest nawet przedmiotem publicznych żartów. Jeśli więc dziś PiS-owska propaganda, na podstawie jednego obiadu – czy nawet kilku – domaga się nierespektowania wyroków TSUE, to logicznym jest, że analogicznie powinni przedstawiciele tej propagandy domagać się nierespektowania orzeczeń Trybunału Julii Przyłębskiej. Jest bowiem rzeczą oczywistą, że publicznie mówi ona o tym, iż gotuje najważniejszemu i najbardziej decyzyjnemu politykowi w Polsce, i że sobie wspólnie biesiadują. 

Co więcej – jest gorzej. Oto z maili ministra Michała Dworczyka dowiadujemy się, że poszczególni kandydaci na różne ważne stanowiska publiczne - bądź w spółkach skarbu państwa - informują go, iż w swoich staraniach o te funkcje mają poparcie prezes Julii. A więc prezes Julia – prawdopodobnie korzystając z obiadowej atmosfery, między drugim daniem, a deserem – lobbuje u Jarosława Kaczyńskiego za poszczególnymi kandydatami do poszczególnych funkcji. To jest dopiero prawdziwe wyjście poza rolę niezależnego sędziego i do tego to Trybunału Konstytucyjnego!

Nie dziwi mnie to zresztą. Pamiętam opowieść, gdy pewien poznański polityk pojechał do Berlina na spotkanie z mężem Julii Przyłębskiej. Ten - gdy go zobaczył - to pierwsze co zrobił, zapytał o jaką funkcję się ubiega i co ma w tej kwestii załatwić. Wychodzenie ze swojej roli dotyczy więc tu nie tylko Julii Przyłębskiej, ale także jej męża. Wzywam więc PiS do natychmiastowego ogłoszenia, że z podanych powyżej powodów wyroki Trybunału Konstytucyjnego pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej nie powinny być respektowane. 

 Smutne jest tylko to, że oba te przypadki są dowodem na upadek prawniczych dobrych obyczajów…


Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl

Poznań 2.0 – najważniejsi w jednym miejscu – bo informacja nie musi być nudna

http://miastopoznaj.pl/ 

Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo