Wobec samego redaktora Michalkiewicza mam dwie uwagi. Niech się nie obawia, nie zapiszemy wszystkich konserwatystów do PZPRu. Rozumiem jednak jego lęki. To w psychologii znane zjawisko, że traumy z młodości powracają u kresu życia. Takie właśnie obawy musiały zapewne towarzyszyć Michalkiewiczowi w czasach pracy w Zielonym Sztandarze i rosyjskiej prasowej Agencji Nowosti (czyżby z tych czasów pozostała mu ta znakomita wiedza o funkcjonowaniu słynnej Razwiedki?). Otóż spokojnie Panie Redaktorze! Te czasy już od dawna są historią!
„Nie widzę powodu, by komentować kompleksiarskie elukubracje sierot po Jarosławie Kaczyńskim, którzy wstydząc się przyznać do swego sieroctwa, próbują przerobić cały świat – podobnie jak Michnik, który próbuje wszystkim wmówić, że nie ma bili i czerni, tylko szarość – bo w swoim czasie obtarł mu się puszek niewinności. Niech im wreszcie Kaczyński da te posady, albo niech wstąpią do PO – jak najpobożniejszy senator Jan Filip Libicki, albo wreszcie – do Samoobrony – jak pan Rękas – i przestaną smrodzić na nutę konserwatywną. W przeciwnym razie cały obóz konserwatywny gotów zapisać się do PZPR. Są na najlepszej ku temu drodze – na razie nie tylko posłusznie zastosowali się do rozkazu Michnika, by >>odpieprzyć się od generała<<.”
Cóż… Skomentować trzeba krótko. Boże chroń nas od michalkiewiczowego konserwatyzmu! Konserwatyzm ten – niestety ostatnio dość popularny – oznacza bowiem po prostu pisowskość, a więc: insurekcyjność, smoleńskość, etatyzm i instrumentalne traktowanie katolicyzmu. Pozostawiam ocenie posługujących się rozumem czytelników czy są to rzeczywiście atrybuty prawdziwego konserwatyzmu.
A wobec samego redaktora Michalkiewicza mam dwie uwagi. Niech się nie obawia, nie zapiszemy wszystkich konserwatystów do PZPRu. Rozumiem jednak jego lęki. To w psychologii znane zjawisko, że traumy z młodości powracają u kresu życia. Takie właśnie obawy musiały zapewne towarzyszyć Michalkiewiczowi w czasach pracy w Zielonym Sztandarze i rosyjskiej prasowej Agencji Nowosti (czyżby z tych czasów pozostała mu ta znakomita wiedza o funkcjonowaniu słynnej Razwiedki?). Otóż spokojnie Panie Redaktorze! Te czasy już od dawna są historią!
I kwestia druga. Dziękuję za szczere uznanie dla mojej nędznej pobożności. Wiele mi jeszcze w tej dziedzinie brakuje, ale rzeczywiście – na pewne kwestie w tej dziedzinie jestem wyczulony. I dlatego wstrząsa mną, gdy lider „prawdziwego” michalkiewiczowskiego konserwatyzmu uznaje krzyż za substytut smoleńskiego pomnika. I razi mnie, gdy Michalkiewicz – przecież wykładowca znakomitego, toruńskiego WSKSiM – wzywa na promocji biografii arcykonserwatywnego śp. Arcybiskupa Lefebvre’a do „uczczenia jego pamięci minutą ciszy”. Cóż… Jak tego słucham, to myślę sobie, że więcej konserwatywnego wyczucia sensus catholicus mieli już chyba nawet w PZPRze. Bo dziennikarze Zielonego Sztandaru mieli je na pewno. No… Może jednak, jak widać nie wszyscy…
PS: Młodszym czytelnikom wypada wyjaśnić, że Zielony Sztandar był oficjalnym organem prasowym satelickiego wobec komunistów Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego.
www.facebooku.com/flibicki
Inne tematy w dziale Polityka