julian olech julian olech
350
BLOG

Agorowe szumo-winy

julian olech julian olech Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

Media w polityce odgrywają zasadniczą rolę, a w okresie kampanii wyborczych są nie do przecenienia. Niektóre z mediów starają się być w miarę obiektywne, choć to staje się coraz trudniejsze, wszak ich wydawcy, najczęściej właściciele, mają swoje wymagania. Są też i takie media, które z zasady obiektywne nie są, ponieważ same są jedną ze stron politycznego sporu, albo wręcz ten spór kreują, by ugrać coś dla siebie. Wystarczy w tej sprawie prześledzić wiadomości w TVN, w TOK FM, warto również posłuchać audycji publicystycznych tego radia, mieszczących się w tzw ramówkach, albo poprzeglądać opozycyjno-liberalną prasę, np. GW, Politykę, Fakt, a sprawa staje się bardzo oczywista, liczy się tylko to, co się finansowo i politycznie się opłaca. Ta opłacalność finansowa jest mocno związana ze sprzedażą medialnych produktów, ale też i z hojnością sponsorów, a ci rzucą groszem, jak się zaspokoi ich żądania. Kiedy oczekiwania właścicieli i sponsorów są zgodne z poglądami redakcji, to biznes się lepiej kręci. Do takiego funkcjonowania mediów przywykliśmy od dawna, ale teraz, być może, niektóre media posuwają się jeszcze dalej, może używają prowokacji, by osiągnąć swoje cele? Czy tak właśnie jest w przypadku w/w mediów? Czy to, że Polityka była kiedyś, obok Trybuny Ludu, organem prasowym PZPR, a w GW pracowało i pracuje wielu dziennikarzy, którzy kiedyś byli członkami tej partii, i, że właścicielem Faktu jest niemiecko-szwajcarskie koncern medialny, wydawnictwo Ringier Axel Springer Polska, coś do sprawy wnosi? Te media, dla wielu, nie są, nie były i nie będą obiektywne w swych ocenach, bo przede wszystkim chcą kreować polską rzeczywistość wg własnych wyobrażeń, ukształtowanych, bądź przez własną przeszłość, bądź przez tych, którzy te media sponsorują.

Swoje spostrzeżenia o „obiektywności” liberalno-lewicowych mediów oprę na opisie znanej sprawy z ubiegłego tygodnia, tzw plakatowej afery, do której niechcący, albo bardzo chcący, przyczyniła się Agora za przyczyną swojej spółki AMS, a pośrednio i za GW. Ktoś zauważy, że znowu czepiam się Agory, ale, tak się składa, że im głośniejsze afery, szczególnie te nakierowane przeciwko obecnemu rządowi, tym media należące do tego koncernu, są w te afery mocno zaangażowane. GW, w wersji papierowej i internetowej, radio TOK FM, a także tygodnik Polityka, który z Agorą ma powiązania, przez internetową markę PolitykaInfo i przez dziennikarzy, którzy pracują tu i tu, bardzo chętnie opiszą każdą sprawę, która może rządowi zaszkodzić. Promocja afery, czy to się opłaca? Jak najbardziej, wiemy to od czasu afery Rywina, która z posłańca zrobiła ofiarę, a jej główni bohaterowie do dziś mają się całkiem dobrze. Ale wróćmy do afery plakatowej, bo właśnie w to wplątała się spółka AMS, firma zajmująca się reklamą, i przypadkowo(?) należąca do koncernu Agora. W nocy, z 29.05. na 30.05., ktoś włamał się do gablot AMS, i umieścił w nich plakaty atakujące ministra Szumowskiego, jednoznacznie sugerujące, że jest winny nadużyć związanych z pełnioną przez niego funkcja państwową. AMS, jak tylko sprawę zaczęły nagłaśniać media, w tym, o dziwo i GW, pewnie w obawie, by nie być posadzoną o tę plakatową akcję, złożyła 1.06. doniesienie na policję, że ktoś włamał się do ich gablot i …, dokładnie nie wiadomo, co jeszcze, bo pełnej treści tego doniesienia nie ujawniono. Co ciekawe, że w pierwszych informacjach na portalu internetowym GW nie podano, że plakaty znalazły się w gablotach Agorowej spółki, czyli AMS. 9 czerwca policja zatrzymała dwie osoby, podejrzewane o włamania do kilkunastu gablot reklamowych firmy AMS zainstalowanych na wiatach przystankowych komunikacji miejskiej w Warszawie. Zatrzymanym zarzucono włamanie do gablot, usunięcie z nich plakatów, ich przywłaszczenie i o umieszczenie na ich miejsce nowych, szkalujących ministra zdrowia. Ktoś by powiedział, brawo policja, znalazła podejrzanych, choć wcześniejsze, podobne akty wandalizmu, z reguły umarzano, że względu na niewykrywanie sprawców. Sukces policji wywołał jednak odmienny skutek od spodziewanego, natychmiast znaleźli się „obrońcy uciśnionych”, którzy w działaniach policji dopatrzyli się brutalności, bo skorzystano podczas zatrzymań z kajdanków, nadgorliwości, bo przeprowadzono rewizje u podejrzanych, i, że w ogóle, jak można tak surowo traktować podejrzanych, skoro pokrzywdzona firma, czyli AMS i jej właściciel, Agora, pokrzywdzone się nie czują, a jeżeli już, to nie za bardzo. Sprawcy są nazywani w Agorowych mediach aktywistami, pani od Strajku Kobiet i ORP, którzy działali w słusznej sprawie, mają już swoich prawników, a i wstawia się za nimi Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Ponoć nie wyrządzili żadnej szkody, o którą by AMS, ani Agora ich posądzała, więc, o co chodzi? A może chodzi o to, że jacyś ludzie, zupełnie oczywiście przypadkowi(?), wykonywali czarną robotę, bo ani AMS, ani Agora, nie chciały tego jawnie zrobić? Z tą przypadkowością sprawców też jest pewien problem, bo jedna z dwóch zatrzymanych osób, mężczyzna, to … współpracownik GW. Jest pasztet, którego nikt z Agory nie chce zjeść, a współczujący „aktywistom” troją się i dwoją, żeby im przypadkowo nie stała się krzywda. Co dziwne, firmie AMS przytrafiały się już wcześniej włamania do gablot, w których umieszczano plakaty krytykujące stronę rządową, ale sama AMS nie chce potwierdzić, czy te włamania zgłaszała na policję. A kto o to pyta? Pytają ci, którzy teraz mają pretensje do AMS, że tym razem takie zgłoszenie zrobiła. O co w tej sprawie chodzi? Czy przypadkiem nie o to, że Agora rezerwuje sobie prawo do jawnego i niejawnego krytykowania działań rządu, ale, za te niejawne działania nie chce brać odpowiedzialności? To bardzo dobry przykład, do czego służą tzw „pożyteczni idioci”, są pożyteczni, do póki nie dadzą się złapać, czy to na jawnym kłamstwie, czy wręcz, na przestępczych, czy chuligańskich działaniach, albo na jednym i drugim. Jak dadzą się złapać, to wszyscy mają kłopot, ci, co zlecali działania, ci, co je wykonywali, a i ci, którzy ponieśli jakieś szkody. W moim „ulubionym” radio TOK FM słyszałem moc usprawiedliwień dla opisanej akcji plakatowej, że to żadna szkoda, że to żadne włamanie, bo tylko wystarczyło mieć prosty, choć jednak specjalny, klucz, że AMS szkody nie zgłasza, itd., itp. Nie zdziwiłbym się, gdyby teraz kozłem ofiarnym plakatowej afery została spółka AMS, a dokładniej, ktoś z jej zarządu. Agora ma tyle firm, że w jednej można tego ktosia ukarać, a w drugiej nagrodzić, np. nominacją na jakieś dobrze opłacane stanowisko.

Jak media potrafią manipulować oskarżeniami pokazała dzisiejsza konferencja wiceministra zdrowia, który przy okazji udzielania codziennych informacji o przebiegu wiadomej epidemii przypomniał medialne „rewelacje” na temat rzekomych przekrętów, jakie minister zdrowia miał dokonać przy okazji zakupu respiratorów. Kto słuchał tego komunikatu na Polskie Radio 24, ten wie, o czym mowa. Z zasadności oskarżeń nic nie pozostało, ale sprostowań oskarżycieli pewnie nie usłyszymy.

Jeszcze małe wyjaśnienie, skąd taki, a nie inny tytuł notatki. Wg definicji sjp „szumowiny”, to …, a nie, jednak tej definicji nie podam, jest na tyle rozległa, niektóre z określeń na tyle mocne, że przytoczenie jej tutaj w całości, szczególnie tej mnogości znaczeń, byłoby kłopotliwe, a, kto ciekawy, łatwo te definicje znajdzie. Na użytek notatki wystarczy, że przypomnimy sobie, co robi się z szumowinami, które gromadzą się w trakcie gotowania rosołu. One do niczego się nie nadają, są nic nie warte, po prostu się je wyrzuca.


to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura