Donald Tusk, w przeszłości, kiedy był szefem Rady Europejskiej, na wyrost nazywany: „królem” Europy, jej „prezydentem”, nie zapisał się niczym szczególnym, ani w Europie, ani we własnym kraju. Tusk przed europejską „karierą” piastował w Polsce urząd premiera, ale, kiedy jego partia notowała zdecydowane spadki notowań poparcia społecznego wybrał „karierę” w Brukseli, którą zaproponowała mu A. Merkel, jego mentorka, przyjaciółka(?), ówczesna kanclerz niemieckiego rządu. Jeżeli D.Tuska się wspomina, to głównie z jego negatywnych „osiągnięć”, w Polsce z licznych afer gospodarczych, z tą autostradową, hazardową i Amber-Gold-ową na czele, a w Europie z brexitu, który uszczuplił UE o członkowstwo Wielkiej Brytanii i z negatywnego stosunku do polskiego rządu, który w 2015r przejął władzę w naszym kraju po upadłej PO. Tusk, jako szef RE nawoływał wielokrotnie do stosowania sankcji wobec Polski, bo, jak to uzasadniał, „tak to działa”, Unia rządzi, wymaga i daje po uważaniu. A, że UE nie podoba się polski prawicowy rząd, tak, jak nie podoba się to naszej totalnej opozycji, to wspólnie(?) wymyślono, że Tusk ma tu wrócić z brukselskiego wygnania i doprowadzić do zmiany władzy . UvdL uroczyście namaściła Tuska na przyszłego premiera nowego rządu i „wespół zespół”, opozycja wspomagana przez „elity” UE, dążą od wytyczonego celu, do politycznej zmiany w naszym kraju. Tusk, ze wspomnianym namaszczeniem, nie dopuszcza myśli, że premierem przyszłego rządu mógłby zostać ktoś inny, niż on sam, bez pardonu pacyfikuje wszystkich potencjalnych konkurentów, o czym przekonał się, już nie jeden raz, jego najgroźniejszy konkurent, Rafał Trzaskowski.
D.Tusk ma jednak poważny problem, nie potrafi zbudować sensownego planu wyborczego, ani dla siebie, ani dla swego ugrupowania. Tusk, z bardzo wąskim gronem swoich współpracowników, tak pogubili się w budowaniu antypisowskiej koalicji, że na oślep parli do jednej listy wyborczej, wspólnej dla wszystkich opozycyjnych ugrupowań, którą, co oczywiste, miał ostatecznie zatwierdzać premier nominat. Tylko szalony polityk może postulować, że da się pogodzić takie skrajności, jak partia Razem i PSL, jak liberalne PO i Lewica. Nawoływania Tuska, że tylko jedna lista może zapewnić opozycji wyborcze zwycięstwo, tym bardziej przysporzyły mu przeciwników po opozycyjnej stronie, którzy kandydatury Tuska na premiera nie akceptują. Tusk dostatecznie skompromitował liberalne rządy PO-PSL i, jak określa to Michał Kamiński, „polityk latawiec”, który już wszędzie był, a teraz kotwiczy w PSL-u, T. jest, na premiera i przywódcę opozycji, niewybieralny.
Skąd w tytule bambik? Bambik, określenie zaczerpnięte z gier komputerowych dla młodzieży, oznacza początkującego gracza, który nie poznał jeszcze wszystkich zasad i sposobów prowadzących do zwycięstwa, inaczej, to zagubiony, nieoświadczony nowicjusz. Wypisz wymaluj, D.Tusk, który, dla wielu stary wyga w polityce, zachowuje się tak, jakby dopiero do polityki wkroczył. Tusk bambikiem nazywa premiera Morawieckiego, który stoi na czele polskiego rządu w tak trudnych czasach, jakie mieliśmy w covidowej pandemii, jakie nastały od 24 lutego ubiegłego roku, po inwazji Rosji na Ukrainę i jakie zgotowała nam sama UE, uprawiająca wobec Polski jawną korupcję polityczną, forsująca PO i Tuska na zwycięzców w zbliżających się wyborach. Nowicjusz potrafiłby rządzić w tak trudnych czasach? Tusk i PO mają lepsze pomysły na rządzenie, niż Morawicki i PiS? A na czym ten pomysł ma polegać? Na przebijaniu obietnic PiS? Bo, oprócz uprawiania zaciekłego antypisu, na razie tylko na to PO i Tuska stać. Po czasie okazało się, że tak mocno wcześniej krytykowane PiS-owskie 500+ nie będzie zabierane („nic, co dane nie będzie zabrane”), a propozycja podniesienia tej kwoty do 800+, dalej przez ogół liberalnych ekspertów krytykowana, przez Tuska zostaje przebita, co do terminu jej wprowadzenia, Tusk chce wprowadzić to szybciej, bo od 1 czerwca, a nie dopiero od 1.01.’24. Tusk daje, choć dobrze wie, że niczego dać nie może? Tylko czekać, jak zaproponuje swoje dodatkowe emerytury, 15-stą i 16-stą, by i w tej sprawie przebić PiS? Która z tych Tusk-owych obietnic ma szansę na spełnienie? Jak znamy życie, PO i D.Tuska, to żadna, z tej strony można spodziewać się raczej zabierania, niż dawania, bo, wg liberałów, żeby dawać, to trzeba mieć, a żeby samemu mieć, to trzeba komuś najpierw zabrać, … „piniendzy nie ma i nie będzie”, pamiętacie? … pamiętamy. Tusk swoimi przedwyborczymi obietnicami wchodzi w nieswoje portki, nie zauważył, że są przykrótkie, niepoważne, tak, jak jego obietnice
to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka