julian olech julian olech
1754
BLOG

Marketing LGBT kontra MPK Poznań, czyli, jak społeczeństwo nie rozumie "tęczowych".

julian olech julian olech Mniejszości Obserwuj temat Obserwuj notkę 55

Organizatorzy Poznań Pride Week, zapewne zachęceni głośną, sądową porażką drukarza odmawiającego zrealizowania zlecenia na wydruk tęczowego plakatu, postanowili zmówić sobie w MPK Poznań reklamę polegającą na obwieszeniu tramwajów tęczowymi chorągiewkami. Poznańskie MPK zlecenie przyjęło, tramwaje miały przez dwa dni jeździć po mieście z małymi tęczowymi flagami, ale już pod koniec pierwszego dnia te chorągiewki z tramwajów zniknęły. Decyzja o odstąpieniu od tej kontrowersyjnej umowy została podjęta po negatywnej reakcji pasażerów na te tęczowe chorągiewki, z którą musieli zmierzyć się motorniczy poznańskich tramwajów, a także ze względu na samą niechęć owych motorniczych, którzy pod tymi flagami mieli wykonywać swoją pracę.

Oczywiście, środowisko LGBT robi teraz wielki raban, że znowu jest dyskryminowane, a sprzyjające im liberalne media chętnie wykorzystują całe zamieszanie, by przypominać o rzekomym zagrożeniu wolności obywatelskiej i dyskryminacji osób o odmiennej orientacji seksualnej. Wczoraj w radio TOK FM, w programie "Analizy", gospodyni programu z zaproszonym gościem, mecenasem reprezentującym interesy środowisk LGBT, dyskutowali o tym, jakie wnioski można wyciągnąć z poznańskiej historii i oboje doszli do wniosku, że najlepiej pójść w ślady głośnej nie tak dawno historii drukarza, który odmówił wydrukowania gejowskiego plakatu, czyli skierować sprawę do sądu. Pan mecenas jest gotów, może dla samej satysfakcji, albo też za pieniądze, reprezentować środowisko LGBT przed sądem, a pani redaktor obiecuje dalej zajmować się sprawą. Nie trzeba było długo czekać, w dzisiejszych "Analizach" sprawa powróciła, bo panią redaktor bardzo zabolała rozmowa w "poranku" radia TOK FM, przeprowadzona z kandydatem na prezydenta Wrocławia. Otóż kandydat na prezydenta zagadnięty przez redaktora, co myśli w tej poznańskiej sprawie odpowiedział, że we Wrocławiu unika się akcji propagandowych, które mogą ujawniać głębokie podziały społeczne. Pan redaktor dodał jeszcze od siebie, że to rozumie, bo co by to było, gdyby tak narodowcy zechcieli domagać się upublicznienia głoszonych przez siebie haseł, chociażby tego: raz sierpem, raz młotem, … itd. Jeden i drugi rozmówca wtorkowego "poranka" bardzo zawiódł panią od "analiz", bo usłyszeliśmy jej szerokie ubolewania, czego to środowisko spod znaku LGBT nie może.

Z ubolewań pani redaktor wynika, że pani zdecydowanie nie rozumie, tego, co dla ogółu jest oczywiste, a mianowicie tego, że: każdy ma prawo do swoich poglądów, że kobieta nie może być mężczyzną, a mężczyzna kobietą, że dziecko potrzebuje taty i mamy, że nie można mieć praw małżeńskich nie będąc małżeństwem, że gejowskie, lesbijskie, itd., związki nie są przyszłością narodów, a także tego, że przestrzeń publiczna nie może być oddana we władanie mniejszości bez zgody większości. Pewnie tego, czego pan redaktor nie rozumie jest zdecydowanie więcej, ale, gdyby zechciała zrozumieć chociażby to, co wymieniłem powyżej czułaby się znacznie lepiej w hetero seksualnym środowisku, w którym przeszło jej żyć.


to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo