Karolina Nowicka Karolina Nowicka
120
BLOG

Marzenia, marzenia...

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 9


Więc teraz spójrzmy, co  wcześniej robiło „państwo opiekuńcze" i jak się przygotowało do epidemii. To państwo, które statystycznemu zatrudnionemu odbiera bezpośrednio i pośrednio 60 proc. tego, ile pracodawca płaci za jego pracę! Mamy za mało lekarzy, pielęgniarek, sprzętu medycznego. Przecież to są skutki działania państwa. To państwo zastopowało napływ ukraińskich pielęgniarek, wyznaczyło limity przyjęć na studia medyczne i limity zatrudnienia rezydentów w szpitalach, ustaliło wynagrodzenia personelu medycznego i nie pozwala na współpłacenie przez pacjentów ani na stworzenie komplementarnych ubezpieczeń zdrowotnych.

Państwo liberalne ma się zajmować ochroną wspólnoty przed wrogiem zewnętrznym i wewnętrznym – czyli prowadzić politykę zagraniczną i obronną oraz ścigać i karać przestępców. Ma też bronić wspólnoty przed wirusami – czyli zorganizować system opieki medycznej. Żeby on dobrze funkcjonował, państwo nie musi być właścicielem szpitali czy skalpeli ani tym bardziej pracodawcą lekarzy.

No tak, w końcu według liberałów państwa powinno być jak najmniej. Ludzie sami sobie wszystko zorganizują, prawda? A może jednak nie? Osobiście nie wierzę ani w cudowną moc „chciwości”, ani w powszechny altruizm, ani w tak sprawną oddolną organizację obywateli, że zaspokoiłaby potrzeby każdego z nich.

A co to za potrzeby? Nie tylko bezpieczeństwo, ale także ochrona przed wyzyskiem, nędzą, głodem, bezdomnością, mobbingiem, wykluczeniem, prawo do bezpłatnej lub bardzo taniej edukacji, opieki zdrowotnej i transportu do każdego zakątka kraju – czyli coś, co wielu z Was uzna za socjalistyczne fanaberie. Ale czy tylko o człowieka chodzi? A ochrona przyrody? Teoretycznie można to podciągnąć pod prawo do życia w nieskażonym zatruciem ani nie wyniszczonym środowisku (aczkolwiek przyrodę uważam za wartościową samą w sobie). A opieka nad chorymi, rannymi, bezdomnymi zwierzętami? Nie wyobrażam sobie totalnej wolnoamerykanki ani w oświacie, ani w gospodarce, ani w zawodach wymagających potwierdzenia umiejętności kierunkowym wykształceniem. Bajeczki o tym, że gdyby państwo nie zdzierało z ludziom tylu podatków, to byłoby ich stać na prywatne ubezpieczenie, szkołę dla dziecka czy własny samochód, uważam za godne marnego fantasty. Mnie by nie było stać, ja otrzymuję zwrot podatku! :)

Ale może się mylę. Nie jestem ani ekonomicznym, ani politycznym ekspertem. Wiem tylko, czego sobie życzę. I nie interesuje mnie, kto to zapewni. Czy będzie to możliwe w państwie socjalistycznym czy kapitalistycznym, dzięki nadzorowi Unii Europejskiej czy całkowitej autonomii Polski, czy większą władzę będzie miało państwo czy samorządy. Nie obchodzi mnie, czy chodnik na naszej ulicy jest reperowany ze względu na normy krajowe czy lokalne, ani kto i za czyje go reperuje; obchodzi mnie, jak dobrze, jak szybko i za ile jest reperowany (koszt podatnika). Nie obchodzi mnie, czy transport publiczny jest dotowany przez państwo czy całkowicie sprywatyzowany; on ma być tani, wygodny i bezpieczny (oczywiście to ideał, wiem). Istotne jest, CO się dzieje w państwie, a nie KTO czy według jakiej doktryny to robi.

Jakość życia obywateli, także tych najuboższych, wolność osobista, opodatkowanie adekwatne do zarobków, ułatwiona mobilność, możliwość (!) awansu społecznego, w miarę swobodne prowadzenie biznesu przy jednoczesnej ochronie praw pracownika, ochrona przed przemocą (także w rodzinie), sprawna i uczciwa obsługa urzędników państwowych każdego szczebla, równość wobec prawa, opieka nad starymi, zniedołężniałymi lub zwyczajnie niepełnosprawnymi (co oznacza także godne, bezbolesne umieranie), dbałość o czystość i zachowanie środowiska naturalnego, o zagrożone gatunki – to jest dla mnie najważniejsze. Niestety, żadna z ideologii nie zapewnia tego wszystkiego naraz. Dlatego ideologów należy trzymać w (pop)kulturowym zoo, czyli w mediach, broń Boże nie pozwalać, żeby zabierali się za rządzenie.


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo