Karolina Nowicka Karolina Nowicka
440
BLOG

Za ludzkie błędy płacą nieraz zwierzęta

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Zwierzęta Obserwuj temat Obserwuj notkę 35


U naszych przyjaciół Niemców źle się dzieje:

W obliczu braku dochodów z powodu pandemii koronawirusa, kierownictwo ogrodu zoologicznego w Neumuenster stworzyło plan awaryjny, który zakłada ubój części zwierząt, aby nakarmić innych mieszkańców parku.

A u nas? Niestety, nie lepiej:

Zoo we Wrocławiu, które z powodu epidemii koronawirusa właściwie nie ma dochodów, bierze pod uwagę drastyczne rozwiązanie. Jeśli kryzys będzie trwał, w zoo może dojść do uboju zwierząt.

Tutaj nasuwają mi się następujące refleksje:

Po pierwsze, konieczność podjęcia tak trudnego wyboru może spaść na każdego posiadacza większej ilości zwierząt. W przypadku, gdy przerasta go koszt ich utrzymania, gdy zdobycie pożywienia staje się niemożliwe, ubój wydaje się krokiem przykrym, lecz racjonalnym. A jeśli jeszcze na uboju jednych zwierząt skorzystają inne, to można mówić jedynie o powrocie do dawnych czasów, kiedy to stawaliśmy z naszym przyszłym jadłem oko w oko. Czy jest to gorsze, bardziej niemoralne od standardowego kupowania kawałów ciała martwych krów, świń czy drobiu? Czy karmienie kota bądź psa anonimową krową jest lepsze od skarmiania tygrysa znanym nam niedźwiedziem?

Po drugie, pora przestać udawać, że zoo jako takie jest czymś naturalnym i potrzebnym. Coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę, że nawet największa placówka wciąż stanowi dla dzikiego zwierzęcia więzienie. Nie może ono swobodnie realizować swoich instynktownych potrzeb, nie mówiąc o przemieszczaniu się na duże odległości (pisałam o tym tutaj). Nie przekonuje mnie argument o chronieniu zagrożonych gatunków – to trochę tak, jakby chronić ofiarę przemocy zamykając ją w areszcie. Najprostszym sposobem na likwidację tej instytucji jest uczynienie jest... nieopłacalną. Taka opcja wiąże się jednak dokładnie z tym samym, co brak klientów w czasie epidemii: niemożnością utrzymania zwierzyny. Dlatego życzyłabym sobie jednak interwencji państwa (każdego, które pretenduje do miana cywilizowanego), które powinno zakazać tego typu działalności, na początek wstrzymując pozyskiwanie nowych zwierząt.

I tutaj połączę obydwie te refleksje: Przede wszystkim – nie potępiam zabijania dla pozyskania mięsa. Niemniej instytucja zoo stawia przed sobą inne cele niż ubój swoich „eksponatów”. Problemy, z jakimi boryka się dzisiaj niejedna zapewne placówka, są jedynie efektem idiotycznego stłoczenia wielu wymagających gatunków na stosunkowo niewielkim terenie. Nabyte głównie w celach rozrywkowych (edukacja i ekologizm to beznadziejne wymówki), cierpią przez chciwość „pana i władcy”, który teraz leje krokodyle (pardon) łzy, że musi część z nich przerobić na paszę.

Czy pandemia stanie się okazją do zmiany sposobu myślenia także o tych smutnych miejscach? Czy zrezygnujemy z infantylnego postrzegania zoo jako miejsc dobrych, bezpiecznych i potrzebnych?


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości