Karolina Nowicka Karolina Nowicka
885
BLOG

Mocne, męskie kino (nie tylko dla mężczyzn)

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 32


W tym filmie nie ma kobiet. To historia o mężczyznach. Wyłącznie. Ale czy to znaczy, że kobiecie nie może się podobać? Wczoraj obejrzałam go po raz drugi (po iluś latach) i chociaż jest to tak naprawdę zwykły, niczym specjalnym nie wyróżniający się western, to w moim rankingu ruchomych obrazów zapisuje się dość wysoko.


Bohaterowie to bandyci oraz ścigający ich łowcy głów. Nie ma czasu na nudę. Zaczyna się od napadu na bank, kończy jatką, a w międzyczasie mamy strzelaniny, podstępy i... rozterki moralne nałożone na gorejącą w uciekinierach wolę przetrwania. Do końca nie wiadomo, komu uda się przeżyć i na jakich warunkach.

Co jest w tym filmie najlepsze? Zdecydowanie – postacie. Najlepszy jest oczywiście Mickey Rourke jako diabelsko opanowany, acz psychopatyczny Graff, który nigdy nie podnosi głosu, nigdy nie wpada we wściekłość, a mimo to jest do bólu skuteczny i zawsze (no, prawie) osiąga to, czego chce. Tego człowieka chciałoby się mieć po swojej stronie, a nawet iść za nim, gdyż jest nadzwyczaj bystry, rzadko się myli i potrafi oszukać śmierć. Na niczym i nikim mu nie zależy, a zemstę na „niewiernych” kamratach smakuje na zimno i bez pośpiechu. W zasadzie na jego tle każdy, czy to rozgorączkowany lider pościgu, czy jego ludzie, czy nawet dawni kompani od rabowania banków, wygląda jak istota zarazem bardzo ludzka, jak i nieco ułomna, gdyż targana strachem, wątpliwościami, pożądliwością. Graff jest inny – i to się rzuca w oczy. Drapieżnik niemal idealny, obdarzony inteligencją, sprytem, intuicją, instynktem i niezłomną wolą osiągnięcia celu. Dla kobiety byłoby to nawet sexy, gdyby nie jego kompletny brak skrupułów oraz coś, co jego najbliższy mu (do czasu) podwładny nazwał „brakiem duszy”.

I teraz przechodzimy do drugiego głównego bohatera. Eustis jako bandyta z zasadami, któremu liczne napady na bank nie wyżarły jeszcze sumienia, wypada równie atrakcyjnie. Nie jest to postać szczególnie skomplikowana, ale też daleko jej do prostactwa przeciętnego rzezimieszka. Kieruje się uczuciami, odruchami serca, swoistym kodeksem moralnym. Kiedy przychodzi mu wybrać pomiędzy lojalnością wobec bezdusznego przywódcy a ratowaniem życia rannego towarzysza, w kluczowym momencie wie, co ma zrobić. Zostaje za to później boleśnie ukarany przez Graffa, który z upodobaniem dawkuje mu cierpienie, napawając się momentami, kiedy Eustis zmuszony jest podjąć kolejną trudną decyzję. Jednak ten niepokorny osobnik należy do tych, którzy tylko z pozoru są miękcy i delikatni. Walczy do samego końca, nawet kiedy zostaje już całkiem sam. Taki właśnie mężczyzna, silny i zdecydowany, a zarazem troskliwy i trzymający się konkretnych reguł, jest dla kobiety najlepszy.

Role drugoplanowe również zostały dobrze obsadzone i odegrane. O każdym z podlegających Graffowi (a później Eustisowi) opryszków da się coś powiedzieć, każdy jest bowiem inny, ma swoją osobowość, marzenia, swoiste reakcje na problemy. Wydawałoby się, że to zwyczajni ludzie, ot, byli żołnierze, którym los przeznaczył miejsce po niewłaściwej stronie prawa. Twardzi i pozbawieni sentymentów, nie są jednak (poza dawnym wodzem) całkowicie wyzuci z zasad czy normalnych odruchów, jak choćby pomoc przyjacielowi w potrzebie. Jednocześnie przypominają gonione przez sforę psów zwierzęta, których najważniejszym celem jest przetrwanie; brak odpoczynku, możliwości opatrzenia ran, ciągły strach przed „wszechobecnym” Graffem sprawiają, że stosunki pomiędzy nimi coraz bardziej szwankują, a wizja przyjemnego życia po drugiej stronie granicy rozpływa się w mroku nieuchronnej śmierci.

Znakomity w tym filmie jest montaż i praca kamery, raczące widza zarówno wspaniałymi widokami bezkresnej, surowej prerii, wzgórz i dolin, lecz także mimiką poszczególnych bohaterów, przeżywających skrajne emocje, zmuszanych do przykrych wyborów, świadomych rychłego końca. Muzyka poprawna, bez fajerwerków, niemniej są momenty – jak podczas konnej galopady – kiedy chwyta za serce.

Tak się przynajmniej kręciło kiedyś. Rok emisji: 1993. Zaledwie 27 lat temu, a wydaje się, jakby w kinematografii nastąpiła kolosalna zmiana. Nie wiem, co się konkretnie stało, nie potrafiłabym tego nazwać, określić, zobrazować. Obecne filmy nie są złe, lecz bardzo często wyczuwa się w nich pustkę, bardziej odczuwalny niż u samego Graffa „brak duszy”. Jakby aktorzy nie umieli już grać, a reżyser nie umiał sterować pracą na planie. A przecież to nieprawda. Umieją grać, reżyseria też ma się dobrze. Co się, do cholery, zmieniło???

Film do obejrzenia na YouTube w wersji angielskiej (na cda.pl znajdziecie lektora, ale jakość obrazu beznadziejna). Polecam fanom męskiej rozrywki. Zastanówcie się, do którego z bohaterów Wam najbliżej. :)


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura