Karolina Nowicka Karolina Nowicka
1322
BLOG

Odczepcie się od cudzych dzieci!

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Wychowanie Obserwuj temat Obserwuj notkę 124


Tytułowy okrzyk kieruję głównie (choć nie tylko) do nauczycieli, gdyż to głównie oni mają styczność z cudzym potomstwem.

Byłam, jestem i chyba zawsze będę przeciwna temu, żeby szkoła „wychowywała” dzieci. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jeśli w domu pewne reguły nie zostaną wpojone, to spadnie to na barki nauczycieli, niemniej wolałabym, żeby struganie dzieci do jednego wzorca ograniczało się do minimum. Niech się dzieciaki uczą zgodnego współżycia jeden z drugim, mówić „dziękuję”, „proszę” i „przepraszam”, pomagać kolegom w potrzebie – i tyle. Szkoła to nie miejsce na naukę moralności. Gdyby chociaż była miejsce nauki samodzielnego myślenia, byłoby wspaniale.

Szczytem bezczelności ze strony państwa oraz niektórych obywateli jest próba wtłaczania cudzych dzieci w określony światopogląd. Pomijając już to, czy jest to w ogóle skuteczne, czy może raczej przynosi wynik odwrotny od zamierzonego (ile procent młodzieży szanuje swoich nauczycieli?), jest to zwyczajnie odrażające i powinno być tępione z całą mocą, jeśli nie poprzez protest rodziców, to poprzez przeniesienie dziecka do innej szkoły.

Co jednak, jeśli większość szkół próbuje „rzeźbić” dzieci według uznanego przez państwo wzorca? Co zrobić, jeśli nie ma dokąd uciec, gdyż w każdej szkole leje się jakaś propaganda? Jak się bronić przed zawłaszczaniem dziecięcych umysłów przez oficjalnie dozwolony światopogląd?

Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to gorliwe odczynianie zła w domu, czyli rodzicielska samoobrona światopoglądowa. Katolicy muszą tłumaczyć dzieciom, że homoseksualizm nie jest OK, ateiści – że ksiądz nie ma bladego pojęcia, czego chce od nas Bozia. Jest to jednak upokarzające i wkurwiające, że trzeba dziecko posyłać do placówki, która lansuje wstrętny nam model życia. W dodatku może się ono poczuć zdezorientowane, nie będzie wiedziało, komu ufać.

Komu zaś powinno ufać? Tak naprawdę – nikomu. Ani szkoła, ani przeciętny rodzic nie nadają się do prawienia morałów. Ponieważ jednak nie żyjemy w próżni, jakieś podwaliny moralne dziecku wpoić trzeba. Opowiadam się oddaniem wychowania w ręce rodziny, szkoła zaś powinna się zająć niemal wyłącznie przekazywaniem wiedzy. Żadnych prelekcji o tolerancyjnej tęczy, wartości ojczyzny czy umiłowaniu partii. No chyba, że jest to szkoła prywatna – wówczas ewentualne pranie młodocianych mózgów odbywa się za przyzwoleniem ich opiekunów.


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo